poniedziałek, 30 grudnia 2013

Koniec roku 2013 ... bis

Nie wytrzymałem ... i zrobiłem jeszcze jeden filmik w tym roku kalendarzowym. Skusiły mnie możliwości programu Reflector. Niestety iPad ma inne rozdzielczości i znów pojawiły się pasy. Nie bawiłem się w poprawianie, czy poprawianie audio.
Program ChessPro na iPada znacznie bardziej mi odpowiada, do takich prezentacji, niż Shredder. Przesuwanie figur palcem po ekranie iPada jest wygodniejsze niż myszą. Sygnalizowanie potencjalnych możliwych posunięć do celów szkoleniowych też wydaje się korzystne.

niedziela, 29 grudnia 2013

Koniec roku 2013

Zostały jeszcze dwa dni, ale nie wiadomo, czy będę miał czas pisać (a teraz mam). Licznik bloga przeskoczył na 20000, na tym akurat mi nie zależy, bo piszę dla siebie. Licznik wyświetleń filmów na YT zbliża się do 200000 ale raczej się nie uda. Końcówka roku, to na ogół "martwy sezon" w edukacji na YT. Zdążyłem jeszcze zrobić w tym roku kalendarzowym "Mnożenie ułamków"
Wreszcie "rozszyfrowałem" te rozdzielczości i teraz nie ma tych czarnych pasów, to dobrze. Kłopoty z wysyłką filmów jednak dalej występują.
W sobotę będę miał "kolędę", dzisiaj w naszym kościele był czytany "kontrowersyjny" list biskupów w sprawie "gender". Co ja o tym sądzę? Ja zawsze jestem ostrożny w wygłaszaniu poglądów ale tak sobie myślę, że niepotrzebnie wdają się w tą debatę, mają rację ale oficjalnie występując niejako nagłaśniają sprawę i dają reklamę, dają zaistnieć genderowcom.
Krótkie podsumowanie roku:
- biegowo było dobrze, tzn. przebiegłem ponad 1000 km, w maratonie było już tylko 5 minut za dużo ale to już jest do zaakceptowania, myślę że w 2014' uda się te 4h złamać :)
- szachowo było gorzej, tzn. PITS miał gorszą frekwencję (chociaż był jubileuszowy), na turnieju (Mistrzostwach Woj. KP) poszło ... nieszczęśliwie, chociaż grałem w słabszej grupie, niż w 2012, nastąpiła strata w rankingu, wcześniej dość przeciętnie poszło w Trzciance ale tylko w normie, trzecie miejsce w powiecie ucieszyło ale ... to też tylko "w normie"
Finansowo - studnia bez dna, nawet gdybym wygrał milion, to ... też bym narzekał :) Na szczęście: mam co jeść, mam ciepło w domu i mam na czym pracować :)

piątek, 27 grudnia 2013

Kłopotliwy, ostatni piątek 2013'

Od rana wszystko idzie po grudzie. Praktycznie jestem chory, coś mnie w końcu chwyciło. Za co się zabiorę, to nie mogę. Na serwer Sygnity nie mogłem się zalogować, na chessbombie nie mogłem znaleźć transmisji tych co chciałem, filmiku "Odejmowanie ułamków" nie mogłem przesłać itd. itp.
Kalendarze Lindnera ledwie się w koperty zmieściły (no właściwie, to się nie zmieściły). Może jakieś plamy na Słońcu? ...

poniedziałek, 23 grudnia 2013

Świetny Duda

Tylko z doskoku obserwuję Mistrzostwa Świata Juniorów Al-Ain. Dzisiaj znakomicie zagrał Jan Krzysztof Duda. Ja natomiast dostałem do zrozumienia jak mało w tych szachach jeszcze umiem. Gdy nasz junior poświęcił figurę, to zapewne już widział przewagę i wiedział jak to grać. Ja patrzyłem jak ewentualnie odbijać materiał, on patrzył na kiepskie rozmieszczenie figur przeciwnika. Już nawet się przestraszyłem gdy zagrał hetmanem na f3, bo komputer wyraźnie wskazał spadek jego przewagi niemal do równowagi ale za chwilę przewaga wróciła a za chwilę był elegancki koniec. Ładna partia!
Chciałbym tak czuć pozycje. Niewiele dzisiaj zrobiłem, odpoczywałem trochę po wczorajszym ciężkim dniu. Całe szczęście, że jeszcze trochę wolnego. Trochę muzyki posłuchałem, o życiu pomyślałem ...  z internetem "powalczyłem" no i warzywa na sałatkę pokroiłem.

niedziela, 22 grudnia 2013

Prezenty, prezenty ...

Za dwa dni wigilia ... ja już sobie prezenty sprawiłem - dysk SSD, bateria, kieszeń na dysk (razem ponad 700 zł). Zatem pod choinką mogę się spodziewać ... jedynie czekolady :) Synowie już mają kupione prezenty, gorzej z Ewą. Kwiaty? No dobrze, kwiaty a co dalej? W tym roku jakoś nic mi do głowy nie przyszło. Kupon lotto? Pół biedy jak będzie jeszcze trójka a jak nie? Chwilowo, to tylko wkurzyłem Ewę pracą nad filmikiem "Dodawanie ułamków"

Dzisiaj przebiegłem dyszkę (Ewa 8). Buty Ecco Biom zaliczyły właśnie 2500 km i będę biegał w nich dalej.

niedziela, 15 grudnia 2013

Mistrzostwa Europy

Wbrew pozorom obserwuję, co dzieje się w Warszawie na ME  w Szachach Szybkich  http://www.poloniachess.pl/amplico2013/pl/ Myślę, że kiedyś tam zagram (gdy będę miał nadmiar środków) Wiele bym tam nie zwojował ale ... popatrzeć by było miło. Po pierwszym dniu widzę, iż nieźle radzą sobie juniorzy których znam: Kacper Drozdowski i Piotr Śnihur (grał w Wapnie). Myślę że na podium zobaczymy albo Bartosza Soćko albo Radosława Wojtaszka. (stawiam na Bartosza)
Przed chwilą patrzyłem na stronę z transmisjami i np. na pierwszej desce (8 runda) szybki remis, czyli nawet najlepsi "się boją" za bardzo ryzykować. (to pocieszające)
--------
(Dopisane wieczorem)
Ostatecznie wygrał 17-letni Węgier - Rapport, Bartosz Soćko był 7-y (ale to dobry wynik moim zdaniem), Michał Krasenkow 10-y, Radosław Wojtaszek - dalej.
Całe popołudnie walczyłem z wypełnianiem dokumentacji do eWielkopolanina - nie cierpię takich nieintuicyjnych aplikacji, które trzeba jeszcze wypełniać w "jedynie słusznym" IE, który nie na każdym komputerze chce działać, no ... makabra!
Wieczorem dla odstresowania jeszcze 8-km,  na pocieszenie, po biegu miły komentarz do "Dzielenia pisemnego".

sobota, 14 grudnia 2013

1000 kilometrów!

Dzisiaj przebiegłem ten "oficjalny" tysięczny kilometr :) prawdopodobnie był on wcześniej ale ... według dziennika biegowego, to był w środku dzisiejszego ośmiokilometrowego treningu.
Internetowe Dzienniki Biegowe
Dla butów Ecco Biom był to ok. 2500-ny kilometr - oficjalnie mają 2477 km i mam zamiar biegać w nich dalej :)

Piątek trzynastego ...

Gdy wstępnie zaplanowałem termin Mistrzostw Powiatu na ten dzień, to miałem świadomość, że data jest "podejrzana". W porównaniu jednak do poprzedniego tygodnia (Ksawery), to było znakomicie (pogodowo). Do południa wszystko szło z płatka. Turniej rozpoczął się punktualnie, dotarło 6 drużyn zatem można było zrobić pięć rund i mogło być spokojnie po 15 minut na zawodnika. Moi zawodnicy, tak jak było zaplanowane - wygrali, chociaż ze Skokami tylko zremisowali, ale generalnie grali pewnie i wygrali. Siostry Sydow zrobiły komplety punktów, fatalnie grała Oliwia Szwon. Zainteresowanie Szkolną Ligą Szachową ... było średnie ale ... zobaczymy.
W południe miałem telefon z firmy gdzie opiekuję się sprzętem, że wystąpił jakiś błąd po aktualizacji, iż już poczułem, że zaczyna się "walić" cały dzień. Jak pojechałem po turnieju, to okazało się, iż czeka mnie wiele roboty ... ale dopiero od poniedziałku, bo w piątek już nie było sensu. Jednak będąc tam miałem moment, że konsultant z firmy od programu tłumaczy mi co trzeba zrobić, Ewa próbuje się do mnie dodzwonić, ja odrzucam ona kolejne razy próbuje, w drzwiach stoi kierowniczka tamtego zakładu z problemem na laptopie ... normalnie koniec świata...
Po powrocie do domu już tylko spokój ... dotarł dysk SSD i ostatecznie nie mogłem się oprzeć i wymieniłem dysk w MacBooku. Roboty było, bo śrubek było co niemiara. Ostatecznie jednak się udało i powinno być dobrze, kultura pracy na komputerze wyraźnie wzrosła. Teraz start systemu trwa kilkanaście sekund. Komputer pracuje wyraźnie szybciej. Jest lepiej. System jest niższy ale to nic. Dzisiaj w miejsce napędu DVD zamontowałem stary dysk i od biedy mogę wystartować na Lwie lub Win7. Komputera prawie nie słychać. 

piątek, 6 grudnia 2013

Orkan "Ksawery"

Orkan ... już przechodzi, ale żeby pamiętać robię wpis. Wczoraj ... i dzisiaj też, tak mocno mieszał z prądem, iż na komputerze nie szło pracować. Wyłączenia były częste i nieoczekiwane. Na zdjęciu widać plamy na obiektywie, bo w drodze powrotnej ze szkoły chciałem zrobić zdjęcie TIR-owi, który wpadł do rowu i aparat się zaciął, obiektyw się nie schował a zdjęcia i tak nie zrobiłem. iPada jednak nie sprzedałem i dzisiaj go rozpakowałem a nawet kupiłem już smart cover na Allegro i nawet przymierzam się do kupna dysku SSD do MacBooka, bo nie będę miał za co kupić iMac'a - ot taka smutna rzeczywistość. "Matematyka z nożyczkami" nie przeszła do drugiego etapu konkursu "Matma mnie kręci", to postanowiłem umieścić film na moim kanale ... a co. Na wszelki wypadek przed chwilą "zaktualizowałem" wpis, bo światło zadrżało i bałem się, że mi przepadnie robota. W szkole dużo się dzieje. Zostałem poinformowany przez vice, że dotarły sygnały od rodziców, iż "nie tłumaczę zadań domowych" - no masz ... Jak na ironię - przy filmie "Mnożenie pisemne" tego samego dnia pojawia się komentarz o tym jak świetnie wytłumaczone, że dziewczynka cały czas tego nie rozumiała a teraz zrozumiała. Trzeba być odpornym ... i bądź tu nauczycielem. Chociaż najlepiej na świecie byś tłumaczył przyjdzie ktoś i powie (naskarży), że nie tłumaczysz ...  
Cały czas dużo roboty, cały czas mało czasu ... ze względu na "Ksawerego" nie biegam chwilowo a ostatnio dużo słodyczy konsumuję ... niestety.

niedziela, 1 grudnia 2013

Jeszcze echa konkursu

Link do artykułu
Link do ciekawego artykułu o egzaminach
Poniżej ... to samo, gdzie indziej.
Link do artykułu
Link do ciekawego artykułu o nauczycielach
Nawet na stronie MEN-owskiej było.
Link do powyższej ...
Nawet na fanpage ORE było 



Prezi na 13 grudnia 2013

W piątek 13 XII br. w Podolinie odbędą się Drużynowe Mistrzostwa Powiatu SZS w Szachach, ponieważ będą tam "ostatnie" nadzieje na przedłużenie życia szachowego w powiecie, będę chciał zachęcić młodzież do udziału w Szkolnej Lidze Szachowej. Czy to się uda?

Przy okazji testuję Prezi ...

środa, 27 listopada 2013

Marne szanse :)

O ile robiąc film "Matematyka z nożyczkami"(4 wpisy niżej) miałem jeszcze jakieś nadzieje na nagrodę, to obecnie mam już tylko nadzieję, że filmik "przebije się" do drugiego etapu ...
iPad niestety się nie sprzedał (czyli przyniósł straty), już się przymierzam do jego podłączenia ... ale do końca tygodnia chyba wytrzymam.

poniedziałek, 18 listopada 2013

Praca, praca, praca ...

Wstawiłem prawdopodobną datę w zegarze odliczającym dni do XV Maratonu Poznańskiego ... Nie mam czasu na pisanie, bo jest jak w temacie - cały czas praca.

niedziela, 10 listopada 2013

Listopadowa dyszka

W końcu się ruszyłem. Pogoda była sprzyjająca. Pierwsze 8 okrążeń biegłem z Ewą, po ok ~6 min. Ostatnie 2 sam. Przedostatnie w 4:50 i ostatnie w 4:40. Nie było wiatru, było ok.

piątek, 8 listopada 2013

Ruszył konkurs filmowy ...

"Matma mnie kręci"
Trochę frustrujący jest wzór naliczania punktów, który zachęca do "minusowania" filmów przeciwników. Gdy w końcu odnalazłem mój film (na stronie konkursowej normalne linki nie działają), to przy kilkunastu wyświetleniach miał już 6 "łapek w dół". Potrafię zrozumieć, że komuś może nie odpowiadać moja wizja ale aż takie minusowanie ...? To kolejny dowód przeciw "demokratycznym" wyborom.
Gdy umieściłem link na stronie szkolnej, to bilans się lekko poprawił ... ale już wejście do finału będzie wielkim sukcesem. Teraz jeszcze malutki "agitujący" filmik na kanale YT i jeszcze jakieś udostępnienie na FB ... ale bez szaleństw.

niedziela, 3 listopada 2013

Jest "pudło"

Niewiele brakowało ... zdobyłem 7 punktów (na 9), trzecie miejsce w Mistrzostwach Powiatu Wągrowieckiego w Szachach. Zremisowałem z Krzysztofem Szwonem (sam zaproponowałem, mając lepszy czas i piona więcej) oraz Lechem Schneiderem (poświęcił hetmana za wieże i skoczka, ja nawet zwiększyłem to do dwóch wież ale musiał się pogodzić z wiecznym szachem, bo ... by przegrał). Przegrałem z Przemkiem Sydowem (nie zauważyłem, że łapie mi hetmana a zapowiadało się ciekawie). Niesamowita była partia ze zwycięzcą - Adrianem Kurzem. Zdobył lekką przewagę, zamienił ją na jakość ale poszukałem kontrę. Miał lepszy czas ale się sprężyłem. Potrafiłem przełożyć inicjatywę na odbicie jakości i zrobienie zagrożeń matowych. Jego przewaga czasowa stopniała całkowicie. Partia stała się remisowa ale moje propozycje odrzucał. Kilka razy w nerwowej hetmańskiej końcówce w ostatniej chwili zauważałem potencjalne własne podstawki ale nie puszczałem figury. Teraz już Adrian miał gorszy czas ale to ja wykonałem nieprawidłowe posunięcie. Adrian zareklamował i sędzia dodał mu dwie minuty. Wydawało się, że już jestem bez szans - ponad dwie minuty na moje sekundy. Adrian nie wymieniał, grał na czas i ... dostał mata. Miałem wtedy jeszcze ... tylko jedną sekundę. To była partia jedyna w tym turnieju, w której ... kibice klaskali po partii! Była moc :)
Cóż, ... trzeba się cieszyć również z tego. W końcu wyprzedziłem i Lecha i Krzysztofa. Pierwszą partię grałem z najmłodszym Niemcem (Jeremy Hommer - 7 lat), ostatnią partię z najstarszym Niemcem (Peter Raasch - 70 lat). Obie wygrałem, obie były ... ładne (nie łatwe!) i emocjonujące!

czwartek, 31 października 2013

"Wydarzenie medialne"

To się porobiło, rzeczywiście wczoraj było "wydarzenie medialne" tak sobie nazwała wręczenie nagród pani z Warszawy. Na "wydarzeniu" pojawił się nawet wicestarosta i otrzymałem gratulacje od Wice osobiście i od Michała i Wójt się pojawił i dziennikarz z Głosu Wągrowieckiego ... no "chluba powiatu"...
Tylko ... po co?
Jestem trochę zawiedziony prezentem dla szkoły ... Pewnie, ... nie zagląda się w zęby darowanemu koniowi. Jednak spodziewałem się, że pod hasłem "tablica interaktywna" organizatorzy rozumieją komplet wraz z projektorem a tu nici. Projektora w komplecie nie było. Była tablica oraz dodatki w postaci czujnika ruchu i pisaków. Być może kosztuje to 4000 zł ale kupując porządny ekran, czujnik wii i diodę IR można zrobić odpowiednik za 10-krotnie (góra 5-krotnie) mniejszą kwotę. Tak się skubie oświatę.  Moja nagroda też niby warta 3800, za którą nie wiadomo dlaczego miałem zapłacić 423 zł (a nie 380) i jak się okazuje, to ten model iPada kosztuje ok. 2500 (a nie 3200) dodali jeszcze program, który teoretycznie kosztuje ponad 400 zł ale to i tak daje mniej niż 3000 zł. No chyba że ten grawer "www.scholaris.pl" na odwrocie iPada tyle kosztował. Zatem podejrzewam, iż nie będzie wcale łatwo sprzedać iPada za 2000 (32 GB, retina, cellular, biały). No ale z tego wszystkiego ten iPad był najlepszy.
-
Już tego samego dnia pojawił się wstępny artykuł w Głosie, który pewnie zostanie rozwinięty w najbliższym wydaniu. Jednak jeszcze dalej poszedł portal wrc - na podstawie mojego poprzedniego wpisu stworzyli http://www.portalwrc.pl/wagrowiec/aktualnosci-z-powiatu/5536-jacek-haja-laureatem-ogolnopolskiego-konkursu.html do tego przerobili trochę zdjęcie z 2008 r. z wygranym wtedy iPhonem i ciach ... och ci dziennikarze, jak oni to podkolorują np. "... tłumaczy dumnie Jacek Haja" (DUMNIE? tłumaczy? komu?)
-
Naprawdę medialnie, to zrobiło się "wydarzenie" ....

niedziela, 27 października 2013

Wygrana tablica i ... iPad

Ta kolejność w tytule nie jest przypadkowa. Gdy przystępowałem do konkursu Scholaris.pl, to po głowie chodziło mi tylko i wyłącznie pozyskanie tej tablicy interaktywnej dla szkoły. Ba nawet zamiast tej jednej tablicy wolałbym, aby szkoła dostała dwa dobre projektory (tzn. same projektory bez "dokładki", która z projektora robi "tablicę interaktywną"). Chciałem wykorzystać fakt, że podczas wdrażania DE w naszej szkoły grono zostało "zmuszone" do korzystania z technologii, zmuszone do czytania e-maili. Zdawałem sobie sprawę, iż nie wszyscy odpowiedzą na apel, że niektórzy się pomylą i zamiast skorzystać z linka aktywującego zarejestrują się na własną rękę, że niektórym po prostu nie będzie się chciało a niektórzy nie zrobią tego, bo będą myśleć, że to mi zależy na nagrodzie. Naprawdę nie myślałem wtedy o nagrodzie dla mnie. Pisałem do ludzi, których znałem, "naciągałem" siostrę i jej koleżankę z pracy. Prosiłem o adresy na stronie szkolnej. Widziałem, że lekko nie będzie, bo nie jest łatwo kogoś przekonać nawet jeśli kosztuje to tylko kilka minut poświęconych na kliknięcie i wypełnienie kilku pól. Ot taka sprzedaż bezpośrednia, taka agitacja polityczna. Zdałem sobie jednak sprawę z tego, że innym konkurentom też nie będzie lekko, zwłaszcza, iż warunkiem konkursowym było pozyskanie nauczycieli (a to "ciężki" gatunek). Dlatego nie poddawałem się i "walczyłem" do końca. Trochę nie podobały mi się niektóre punkty regulaminu konkursowego, zwłaszcza te o trzykrotnej próbie połączenia telefonicznego (a ja miałem akurat uszkodzoną kartę SIM), bo wydawało mi się, iż tu może nastąpić jakiś "przekręt". W poniedziałek 21 X specjalnie pojechałem do punktu PLUSa, aby kupić nową kartę SIM (pierwotnie miałem zamiar czekać na wynik reklamacji). Gdy już włożyłem tę kartę, to przyszedł SMS, że ktoś z numeru warszawskiego 4822.... próbował się ze mną połączyć, to stwierdziłem, że oto zaczyna się sprawdzać "czarna" wizja ... Napisałem nawet e-mail do organizatorów z wyjaśnieniem i między wierszami dałem do zrozumienia, iż gotów jestem składać reklamację. Pani z "konkursu" jeszcze bardziej mnie "podkręciła", że taki niecierpliwy jestem, że nie chce mi odbierać radości zwycięstwa, że numery telefonu mogą pozyskać np. ze szkoły (bo zdałem sobie sprawę, że ja przy rejestracji nigdzie numeru telefonu nie podawałem a oni chcą dzwonić ... to jak?) i żebym przy okazji podał mój numer telefonu. To sobie postanowiłem poczekać ... ale nastroje mi się zmieniały. Raz tłumaczyłem sobie, że pani z konkursu sugeruje mi, że wygrałem; za chwilę byłem przekonany, że pani z konkursu w subtelny sposób próbuje mnie tylko uspokoić licząc na to, że mi "przejdzie" gorączka i później sobie odpuszczę. Zastanawiałem się właściwie po co ten telefon? Przecież, to nie będzie "na antenie", przecież nie trzeba podawać żadnego hasła. Ostatecznie ... zadzwoniła w piątek rano i poinformowała mnie, że zostałem zwycięzcą i czy zgadzam się na ... dalsze punkty regulaminu (wykorzystanie wizerunku itp.)
Co mam się niezgadzać. Dopiero jednak w piątek zaczęło do mnie docierać, że owszem szkoła wygrała tablicę ale przecież ja dostanę iPada i tak naprawdę ja jestem zwycięzcą. Zgodnie z moimi wcześniejszymi przemyśleniami zamierzam użyczyć tego iPada szkole do prowadzenia DE. Cena mojej nagrody w salonach to 3200, cena podana przez organizatora konkursu to 3800 ale tam podobno będzie jeszcze dodany jakiś ekstra program, który kosztuje kilkaset zł. Na Allegro te modele (nawet nowe) chodzą w cenach od 2500 (do 3200). Ja oczywiście wolałbym za te pieniądze kupić sobie na Allegro przechodzonego iMac'a takiego za 2,5 tys. żeby sobie postawić na nim Maveric'a, którego Apple rozdaje teraz za darmo a na mojego MacBooka Pro niestety nie chce wejść. Gdyby ktoś czytał teraz i chciałby kupić tego iPada za 2,5 tys. to chętnie bym sprzedał. Rodzina oczywiście "krzywo" patrzy na to, że mam zamiar użyczać iPada szkole. Jakub już się napalił, że będzie jego. (Maks dostał przecież tablet Overmax'a z konkursu Interkl@sy za filmiki z działaniami pisemnymi).
Gdy już iPad będzie trochę używany, to na pewno nie będzie już tak łatwo go sprzedać ...
Koniec już pisania ... do roboty!

sobota, 19 października 2013

Podsumowanie tygodnia

Cały czas na pełnych obrotach. Bez wytchnienia. W poniedziałek ... otrzymałem Nagrodę Wójta z okazji DEN. W swojej naiwności myślałem, że to za "przeforsowanie Dziennika Elektronicznego a okazało się, że to przede wszystkim za turniej PITS. Jednak jak się tak zastanowiłem, ... to rzeczywiście przecież PITS stało się marką i to jest ... godne nagrodzenia. Zmieniła się data Mistrzostw Powiatu - zostały przeniesione (z jutra) na 3 listopada, ze względu na przyjazd Niemców. Przyjadą 1 listopada, mam być znów opiekunem grupy polskiej. W piątek miałem na lekcji wizytę pani wicedyrektor na obserwacji. Lekcja wypadła dość dobrze jak na takie zagonienie. Codziennie praktycznie byłem w trasie. We wtorek na wezwanie policji w związku z egzaminem gimnazjalnym w Damasławku (opatrzność nade mną czuwała, że byłem w "dobrej" komisji, bo zgodziłem się czytać po angielsku). Cały czas mam nieczynny telefon, z powodu awarii karty SIM. W czwartek musiałem jechać po grzałkę, bo bojler padł. Do tego doszła jeszcze wymiana tej grzałki. W piątek kręciłem (właściwie, to Maciej Ryska) zdjęcia do filmu "Matematyka z nożyczkami" (tuż przed lekcją z obserwacją). Z Jurijem Czerwińskim załatwiłem pozwolenie na wykorzystanie ścieżki dźwiękowej z ich występu (z Michałem Gajdą) w poniedziałek. Dzisiaj zmontowałem ten film i o mały włos go nie umieściłem. Na szczęście w ostatniej chwili doczytałem w regulaminie, że powinienem to zrobić przez stronę organizatora. Wkrótce (na początku listopada) rozpocznę kampanię reklamową filmu. Mam nadzieję, że przydadzą się te subskrypcje z mojego kanału, do tego FB, do tego strona szkolna. Trochę inaczej planowałem, trochę musiałem pozmieniać, trochę się zmarnowało ... ale nie powinno być najgorzej.

niedziela, 13 października 2013

Znów trochę zabrakło

W nocy spałem ... może razem z 2 godziny. Pogoda była do biegania super. Ostatecznie 4:08:16 brutto (4:05:27 netto). To nie jest źle ale to nie jest poniżej 4 :)
Nie chce mi się dzisiaj szerzej opisywać. Wytrzymałem z pacemakerami na 4:00 do 38 km i ... zadziałały mechanizmy obronne, zabrakło motywacji ...
Jeszcze o wadze - rano było 69,8 kg, jak wróciłem z Poznania i się wykąpałem było 66,7 kg (a przecież trochę jadłem trochę piłem)

sobota, 12 października 2013

Napięcie przedbiegowe

Czas iść spać. Już dwie noce miałem niedospane, tzn. budziłem się gdzieś 4-5 rano i nie mogłem zasnąć. Wczoraj zjadłem moje ulubione lody ale ... tym razem wyczułem, iż były ponownie zamrażane, taka charakterystyczna "faktura". Trochę się tego boję, wręcz odczuwam jakby mnie "coś brało" ale to może być też trema. Pogoda zapowiada się dobrze: słońca nie będzie, padać nie będzie a wiatr będzie słaby. Cały dzień "zmarnowany" na odbiór numeru startowego ale chociaż sprawdziłem jak dojechać i gdzie parkować. Na obiad zjadłem dwa talerze spaghetti aż brzuch mnie lekko bolał. Przez ten cały czas nie udało mi się z wagą zejść poniżej 68 kg. Gdy od wczoraj zacząłem jeść "na zapas", to pewnie wystartuję jutro mając prawie 70 kg. Niestety nie pamiętam jak bywało w ubiegłych latach.

czwartek, 3 października 2013

Wesele zamiast połówki

W ostatnią sobotę lub niedzielę była ostatnia szansa zrobić przynajmniej 20 km (połówkę) ale ... musiałem z Ewą (i Jakubem) jechać na wesele kuzyna Ewy. Do Opatowa wyruszyliśmy w sobotę już o 5-ej rano. Wróciliśmy w niedzielę ok. 19-ej. Całe szczęście, że nie musiałem kierować. Wesele było bardzo fajne, mieliśmy na miejscu pokój hotelowy. Z Andrzejem wypiliśmy tylko ok. 0,7 l. Za to niestety dość dużo zjadłem, jedzenie było dobre. Ostatecznie zamiast stracić przynajmniej kilogram, przybrałem ok. dwa.
W pracy cały czas mnóstwo pracy, sam się dziwię, że to jeszcze ogarniam. Wszystko jest "na styk"! Teraz czeka mnie jeszcze wprowadzanie nowego planu. Po głowie chodzą jeszcze pomysły na filmik "Matematyka mnie kręci" (kiedy to zrobić?)
-
Na YT cały czas postęp. Te górki na wykresie to dni nauki szkolnej, natomiast dołki to soboty i niedziele. "Dzielenie pisemne" przekroczyło 40 tys. wyświetleń.
-
W poście o "Szachach w szkole" na "Psychologia i szachy" od moim komentarzem pojawił się link do ciekawego, innego podejścia do tego tematu. W skrócie - dla małych dzieci, codziennie po 10 minut, bez przymusu (rzeczywiście ciekawy model).
-
Do MP zostało ... 10 dni ...

niedziela, 22 września 2013

Wągrowczanie w Ostrowie

Marek Konieczny nas namówił i zawiózł do Ostrowa Wielkopolskiego na Turniej Przedsiębiorców. Zgłoszonych było ... 170 zawodników ale ostatecznie zagrało 106. Najlepiej z "naszych" wypadł Przemek Sydow - zdobył 16 punktów (punktacja - 3 za zwycięstwo, 1 za remis). Na tak silnym turnieju, to już naprawdę "godny" wynik. Lech Schneider - 12 punktów, Marek - 9 punktów i ja ... tylko 8 punktów. Przed turniejem zakładałem zdobycie 9 punktów. W ostatniej partii osiągnąłem dużo lepszą pozycję ale zostało mi tylko 2 minuty (na prawie 3 przeciwnika). Przestraszyłem się i zaproponowałem remis. Po partii żałowałem, bo trzeba było iść na całość. Zwycięstwo dało by 3 punkty, czyli ostatecznie 10, czyli założenia byłyby spełnione. Prawda jest taka, że jeśli chcę osiągać sukcesy, to muszą pozbyć się tego "asekuranctwa". Przecież najwyżej by się nie udało i miałbym tylko punkt mniej. Z pewnością grałbym gdyby był dodawany czas ale ...
Od lewej: Lech Schneider, Marek Konieczny, Przemysław Sydow, Jacek Haja.
-
Tak jak przewidywałem wyświetlenia na moich filmów YT przekroczyły 10.000 (za ostatnie 30 dni) :-)

czwartek, 19 września 2013

Szybka dyszka z nowym Timex'em

Dotarł dzisiaj nowy nabytek Timex Ironman T5K495.(Na Allegro, nowy ale za pół ceny tj. 130 zł, nagroda biegacza, przy okazji wyszukałem aukcje z butami takimi jak teraz mam i jestem umówiony, że gdy nie zostaną sprzedane, to wezmę za 150 zł) Teoretycznie zegarek nie powinien mieć wpływu na szybkość biegu ale ... wiatru nie było, temperatura dla mnie idealna. Pierwsze kółko 5:25, drugie 5:05 a później już wszystkie poniżej 5 minut w rezultacie 49:27. No rewelacja! Aż za dobrze. 
Dziennik Elektroniczny w szkole też już w końcu rusza, chociaż problemów było co nie miara. Co chwilę coś "wyskakiwało" ... a to internet, a to przeprowadzki w szkole, a to ktoś zalogować się nie mógł.
Od poprzedniego wpisu nie minął tydzień a tu już ponad 9000 wyświetleń! W sobotę pewnie pęknie 10 tys. Nieźle!

sobota, 14 września 2013

20-ka w tempie maratońskim

Dzisiaj była pogoda iście październikowa. Zero słońca, chwilami opady konwekcyjne (mżawka), lekki wiaterek. Założyłem już wcześniej, że będzie tylko 20 km, tak aby nie zrobić żadnych obtarć. Zacząłem od 5:45 i generalnie starałem się utrzymać to tempo i generalnie mi się to udało. Nawet stać mnie było przy końcu na przyspieszenie do 5 min/km. Biegło się naprawdę dobrze. Czas 1:51:38.
Do MP zostało ... 4 tygodnie. We wrześniu chciałbym jeszcze zrobić przynajmniej 100 km.
Dwa tygodnie roku szkolnego i olbrzymi skok oglądalności na YouTube. W sierpniu oczekiwałem dojścia do 5000 wyświetleń a tu prawie 7000. Jeśli dalej tak pójdzie to za dwa tygodnie może być 10000. Przy czym ponad połowa, to "Dzielenie pisemne". Szkoda, że nie ma zarabiania.

sobota, 7 września 2013

Mini negative split

Minął tydzień od ostatniego biegu. Nie biegałem, bo miałem dużo pracy w szkole i chciałem, żeby obtarcia się zagoiły. Postanowiłem zrobić dzisiaj tylko dyszkę. Wcześniej była w planie 20-ka ale postanowiłem rozłożyć ją na raty, aby uniknąć obtarć. Zacząłem spokojnie, pierwszy kilometr w 6 minut, połowa (5 km) w 29:25 ale w drodze powrotnej miało być szybciej i było 26:20, czyli 3 minuty szybciej, to dystans ponad 0,5 km. Nie będę się więcej rozpisywał, wracam do pracy.

sobota, 31 sierpnia 2013

34 <> 43

Miało być 34 km na 43 dni przed MP ale ... planować to sobie można, natomiast życie dopisuje swój cd. Do 24-go kilometra byłem przekonany, że pobiegnę 34 km ale już na 25-ym wiedziałem, iż będzie tylko 30 a na 27-ym musiałem przejść na prawie kilometr do marszu. Było pod wiatr, pod górkę i jeszcze słońce świeciło. Właściwie, to chyba słońce najbardziej mi namieszało. Było za ciepło. Pierwsza dyszka 59 minut, druga dyszka 1:01 a trzecia ... niestety nie było "negative splitu" :) Pewnie byłoby ciężko zrobić dzisiaj maraton w 4:30. Zatem trzeba trenować, nie ma "zmiłuj". W tym miesiącu przekroczyłem 200 km, to już coś. Jeśli we wrześniu też zrobię 200, to powinny być efekty.
Tak wygląda moja trasa (5km) z lotu ... satelity.

środa, 28 sierpnia 2013

Negative Split

O szczegółach można poczytać tu. Generalnie chodzi o to, by pobiec wolniej pierwszą połówkę i przyspieszyć w drugiej i wręcz frunąć na finiszu. Ja miałem dzisiaj w planie 20 km i chciałem pobiec wolniej pierwszą i szybciej drugą i ... się udało. Czas pierwszej dyszki 58 minut a drugiej 55:13, czyli prawie 3 minuty szybciej. Przy czym ostatni kilometr był w 5:13, czyli naprawdę szybko i to bez trudności. Razem wyszło 1:53:13, czyli idealnie tak, aby biec na 4 h w maratonie (nawet trzeba by trochę wolniej). Przy czym istotny jest ten aspekt psychologiczny - biegniesz końcówkę i masz siły i mijasz tych co sił już nie mają, bo się zajechali. W gruncie rzeczy pewnie najlepszy byłby ES (economic split) lub GS (gold split), czyli biec cały czas równo - tylko jak to osiągnąć w tak masowej imprezie. Ja przypominam sobie teraz jak właśnie "rozwalali" mnie ci wszyscy maszerujący, bo ja już też nie miałem sił, to też zaczynałem maszerować i z zazdrością mogłem patrzeć jak grupy z pacemarkerami mnie mijały powolutku a ja ... nie byłem w stanie z nimi wytrzymać. No to trzeba w końcu spróbować i pobiec spokojnie, wręcz wolniej pierwszą połówkę i nadrabiać w drugiej.

sobota, 24 sierpnia 2013

Pierwsza 30-ka w 2013

Czas już mnie goni i trzeba było zabrać się za długie wybiegania. Dzisiaj 30 km (w czwartek było 20), zmieściłem się w 3 godzinach (2:59:43). Trochę było ciepło, na szczęście przez połowę czasu słońce schowane było za chmurami. Wiaterek był delikatny. Oczywiście na maratonie trzeba będzie pobiec trochę szybciej i jeszcze trochę dłużej. Szybkości to jakoś nie miałem, bo niby przyspieszałem ale okazywało się, że te przyspieszenia to mnie tylko ratowały przed stratami i tak naprawdę wyszło, że średnio kręciłem się koło 6 minut na km. Na maratonie trzeba zejść do 5:40 no i jeszcze 12 km przebiec. Wkrótce (za tydzień?) spróbuję zrobić 35 km, czyli spróbuję "spotkać" ścianę. Takie tempo, przy takiej temperaturze, to jeszcze nie tragedia. Muszę jeszcze sobie "wbić" do głowy, żeby nie wyprzedzać zajęcy na 4h i powinno być dobrze.
Maks zrobił mi nawet zdjęcie i dowoził pepsi. Ten bieg był generalną próbą glukozy płynnej z apteki i ... próba wypadła pomyślnie - to właśnie zwykła płynna glukoza będzie moim paliwem zamiast specjalistycznych żeli. Na szczęście nic sobie nie obtarłem i nic szczególnie mnie nie boli po biegu, oczywiście zmęczenie jest.

wtorek, 20 sierpnia 2013

Trochę chłodniej, trochę deszczu ...

... i od razu lepsze wyniki w bieganiu. Dzisiaj zrobiłem 14 km w ciągu 1:15 h, co daje km w 5:23 a ostatnie dwa kilometry miałem po 5:15. To już jest coś.

poniedziałek, 19 sierpnia 2013

Trochę liczb

55 dni do XIV MP ... w tym tygodniu powinienem  nabiegać ... z 60 km. Czas wziąć się za bieganie, może tu będzie lepiej niż w szachach.
2000 odsłon na YT (przez ostatni miesiąc) - tu wreszcie nastąpiło "odbicie od dna", bo było już nawet 1500. Mam nadzieję, że w czasie roku szkolnego wrócę do przynajmniej 5000. Przez jeden dzień miałem 150 subskrypcji ale dzisiaj znów jest 149.
100 pompek - kto wie, może warto spróbować? Jest tam jeszcze link do 300 brzuszków.
Na wyprawkę szkolną synów wydałem dzisiaj ok. 500 zł, w sobotę na ciuchy w Bydgoszczy poszło ok. 1000 zł, jutro pójdzie na drewno ok. 1500 zł. Końca wydatków nie widać. (w perspektywie wyjazd na wesele) Nie widać również nowych źródeł dochodów.


niedziela, 18 sierpnia 2013

Gdzie jest dno?

Dzisiaj zagrałem w 45 edycji "Lata na Pałukach" i ... po cichu liczyłem, że wreszcie się "odbiję". Pierwsza partia z Przemkiem Hoffmanem, niezbyt wygodnym dla mnie zawodnikiem ale miałem inicjatywę, pilnowałem czasu i punkt. Druga partia z Mirosławem Sobczakiem z Gniezna, było dobrze ale gdzieś się pogubiłrem - zero. Trzecia z Weroniką Sydow, która oddała piona w debiucie i walczyła do końca ale wygrałem. Czwarta partia z juniorem z Nakła - był dobry, ale udaje mi się. Piąta partia z Przemkiem Sydowem - zagrał czarnymi Caro-Cann, stracił trochę czasu, stałem dobrze ale dopuściłem go do ataku. Otrzymał wygraną pozycję ale czasu miał mało i ... zapatował. Na tym się skończyło. Po krótkiej (niepotrzebnej) przerwie partia z Jarosławem Wiśniewskim, nic szczególnego nie grał ale nic nie wymyśliłem a czas leciał i coś do tego pomyliłem - przegrana. Następnie partia z Krauze - oddał figurę za dwa piony i było dobrze ale trochę długo myślałem i ... nastąpił krytyczny moment. Dotknął piona ale natychmiast go puścił i złapał wieżę. Gdyby musiał bić pionem, to tracił hetmana i by przegrał. Reklamowałem, wyparł się przed sędzią, było słowo przeciw słowu. Sędzia nakazał grać z jego kontynuacją, przegrałem. Przedostatnia runda z Lechem Schneiderem - zagrał gambit królewski. Udało mi się utrzymać piona przewagi ale straciłem dużo czasu. Lechu mocno kombinował ale pozycja się trzymała, ostatecznie wygrał ma czas. Ostatnia runda z juniorem. Pierwszy skończyłem - graliśmy obronę dwóch skoczków ale nie znał wariantów i dostał mata. Ostatecznie 4,5 punkta, miejsce ... nie wiem, ale pewnie 13, tak źle jeszcze nie było. Ładnie zagrał Jakub, w takim mocnym turnieju zdobył 3 punkty.

(21.08.2013)
Dopiero dzisiaj poznałem wyniki (ze strony LKS Gniezno) ... rzeczywiście byłem ... 13.

środa, 14 sierpnia 2013

Przelała się czara goryczy

Tak fajnie było wczoraj, chociaż jechałem pewien obaw, chociaż junior wziął mi piona ale ... partia skończyła się już w 15 posunięciu. Była naprawdę ładna - hiszpańska, czarnymi.
Dzisiaj jechałem zagrać dobrą partię i przeciwnik - Maciej Kaczyński z Włocławka (II+), na moje e4 zagrał g6, za chwilę b6. Czułem, że jest dobrze, że liczy tylko na kontrę i trzeba spokojnie zdobywać przestrzeń, zamykać jego gońce i będzie dobrze. Zdwoił mi piony ale uzyskałem półotwartą linię i miałem plan. Byłem ostrożny, myślałem, miałem dużo gorszy czas ale wiedziałem, że jak pozycja się wyjaśni, to czas nie będzie grał roli, bo jest dodawany. Jednak w krytycznym momencie zagrałem szybko i bez zastanowienia i ... straciłem wieżę. Kibice mówili, że mogłem bić w przelocie. Nie mogłem, bo jechał pionem e na raty ale przy szachu hetmanem na a1 wystarczyło się zasłonić hetmanem zamiast odchodzić królem i wtedy po wymianie hetmanów zwalniało się miejsce dla atakowanej wieży i inicjatywa była cały czas dla mnie. Gdybym wygrał, tę partię, byłbym piąty, gdybym zremisował - byłbym siódmy, góra ósmy. Przegrałem i spadłem na trzynastą pozycję. Straty w rankingu ... olbrzymie. Jednak ... spadł mi pewien kamień z serca. Wydaje się, iż teraz mógłbym już grać, bo mentalnie teraz czuję się dużo lepiej. Już się rozegrałem, już wszedłem "w rytm". Szkoda tego głupiego niedopatrzenia w ostatniej partii. Komputer pokazywał do tego miejsca lekką moją przewagę. Przynajmniej mogłem szybciej do domu wracać. Maks i Jakub też przegrali i wylądowali na końcu tabeli. Tak ... o tym turnieju trzeba szybko zapomnieć. Potencjał jest ... ale szansa została zmarnowana.
Po przyjeździe pobiegłem sobie dyszkę, już trzecią (!) w tym tygodniu. Wiało niesamowicie, na ósmym kilometrze - gdy miałem pod górkę i pod wiatr byłem bliski przejścia do marszu ale wytrzymałem. W rozmowie ze Zbigniewem Gęsickim, z Torunia, moim przeciwnikiem z pierwszej partii, który jest doświadczonym maratończykiem (2:58) dostałem kolejne potwierdzenie, że trzeba zacząć wolniej, tak aby nadrabiać dopiero w drugiej połówce. Nie dać się ponieść emocjom. No właśnie opanować emocje ... to jest to!

poniedziałek, 12 sierpnia 2013

Rozgrywam się

Piąty dzień turnieju, siódma runda, przeciwniczka o niższym rankingu Anna Żebrowska. Dokładnie przejrzałem jej partię z obecnym liderem (Budnikiem). Grała czarnymi obronę sycylijską, wariant smoczy i przegrała. Nawet łatwo mi było zapamiętać. Trochę mi było głupio ale postanowiłem grać według tego schematu a nawet powtórzyć partię, wraz z wynikiem :) Przy okazji ciekawiło mnie, kiedy przeciwniczka zmieni wariant. Przygotowany byłem na każdy wynik, chociaż oczywiście najlepiej wygrać. Gdyby jednak na początku zaproponowała remis, to wziąłbym. Akurat dzisiaj miała urodziny (widziałem jak składano jej życzenia a później sprawdziłem w serwisie turniejowym) i pewnie nie byłoby jej miło przegrać. Moi synowie grali w tej rundzie ze sobą, to moglibyśmy wcześniej wrócić do domu. Anna tym razem zagrała jednak pionem na a6 (czego nie zrobiła w partii z Budnikiem). Ja pamiętałem, że wskazane jest zagranie pionem na a4. Długo zastanawiałem się, w którą stronę roszować ale ostatecznie wybrałem krótką. Trzeba oddać, że przeciwniczka grała bardzo dobrze. Udało się jej zdobyć piona. Teoretycznie mógłbym szybko go odbić ale nie mogłem, bo bym stracił skoczka. Zatem przeszedłem do dłuższego odzyskiwania piona. Trochę mi pomogła, bo ustawiła trochę nieszczęśliwie hetmana (polując na kolejnego mojego piona). Wykorzystałem to i mimo piona mniej udało mi się "przymknąć" kilka jej figur, które nie grały a ja miałem przestrzeń i miałem nadzieję przynajmniej odbić piona. Był motyw, w którym "mogła" zdobyć jakość ale ... to by mi było bardzo na rękę, bo poszedłby na to jej aktywny goniec, jedyny obrońca jej króla i nie zdecydowała się na to (na jej szczęście). Później manewrowała drugim gońcem ale tylko rozwinęła mi piony i przygotowała wieżę do drogi. Wieże wymieniła i została z zamkniętym hetmanem i białopolowym gońcem. Od tego momentu czułem przewagę, byłem przekonany, że mam już lepszą. Ona musiała czekać a ja mogłem podciągać figury. W pewnym momencie postanowiła mnie skusić pionem ale gdybym go wziął, to bym wypuścił jej hetmana. Wtedy dłużej się zastanowiłem (miałem przewagę czasową) i wydawało mi się, że znalazłem drogę do zwycięstwa. Wymiana czarnapolowych gońców i wejście z szachem hetmanem i wtedy zabieram tego piona. Policzyłem wszystkie jej odejścia królem a tu ... zonk ... zapomniałem o tym, że wcale nie musi odchodzić królem, bo może się zasłonić pionem. Jednak i tak postanowiłem wziąć tego piona. Przeszliśmy do końcówki pionowo-hetmańskiej. Mógłbym co najwyżej powalczyć licząc na jej kiepski czas ale, to nie byłoby dżentelmeńskie zachowanie, szczególnie w dniu urodzin. Zatem skończyło się remisem ale z zaciętej uczciwej i sportowej gry, trwającej ponad 3 godziny. (zamiast 3 minut) Cieszę się, bo w tej partii już czułem "dobrą" własną grę. (szkoda, że tak późno)

niedziela, 11 sierpnia 2013

Tego turnieju już nie wygram.

Dzisiaj grałem dwie rundy. W piątej z juniorem Jakubem Napierałą - zagrał obronę dwóch skoczków i zaskoczył mnie wariantem z szybkim b5. Według teorii powinienem się wrócić gońcem na f1 ale ja zbiłem. Na szczęście nie udało mu się nic szczególnego wymyślić i uzyskał tylko wyrównanie. Później przekombinował, zamiast pionem zbił gońcem i w ostatniej chwili zauważyłem, że mogę się cofnąć skoczkiem a on ma związanego gońca i później już poszło gładko.
Runda szósta z Białorusinem Artemem Norovem, oj nie chciałem akurat w tej rundzie z nim grać. Spóźnił się prawie 10 minut, to już mnie wybija z rytmu. Grałem gambit budapesztański i wydaje mi się, że żadnego większego błędu nie zrobiłem. Powoli przestaje mi się podobać ten gambit. Nic szczególnego nie nastąpiło, gładko się rozwijał (znał ten wariant albo co?) przeszliśmy do gry środkowej ale on miał o wiele łatwiejszą grę. Ja miałem kłopoty z rozwojem. Ostatecznie jakoś się to rozwinęło i zacząłem trochę myśleć nad dalszą grą ale on cały czas grał aktywnie, gdyby grał chociaż z dwa asekuracyjne posunięcia, to może bym wyszedł na swoje. Ostatecznie zaatakował a ja na szczęście znalazłem kontrę i to ciekawą, z wejściem wieży na drugą linię. Widać, że zrobiło to na nim wrażenie, bo w końcu posiedział z pół godziny nad kolejnym ruchem. Tu musiał się też wykazać się odwagą, bo gdyby zagrał pasywnie, to miałby duże kłopoty. Grałem znów jedną z najdłuższych partii. Niestety przegrałem. Po sześciu rundach 3,5 pkt. ... cóż ... teraz wypada już chociaż powalczyć o przyzwoity ranking, taki żeby nie spadł za bardzo.

sobota, 10 sierpnia 2013

Ogrywam małe dziewczynki ... ledwo

Nie tak miał się toczyć ten turniej. Wczoraj z juniorem grałem białymi obronę francuską. Ponieważ nie pamiętałem dobrego wariantu, to zagrałem wariant wymienny. Junior trzymał się dobrze, partia rozwijała się równo, groźby przeskakiwały ze skrzydła na skrzydło. Raz mógł przechwycić inicjatywę ale zrobił asekuracyjny ruch. Wydawało mi się, że mam ewidentnie lepszą i wystarczy przejść do końcówki, bo zostanie z izolowanym pionem, do którego będę miał bliżej. Powymieniałem wieże i zostaliśmy z lekkimi figurami - ja dwa gońce i skoczek, on dwa skoczki i goniec ... mogło być wszystko, dużo liczenia a czasu już nie tak dużo. Zatem zacząłem wymieniać, bo robiło się niebezpiecznie. Ostatecznie on został z gońcem a ja ze skoczkiem. Niestety ja miałem piony na a4 i c4 a on miał gońca białopolowego i nie wiedziałem, czy ryzykować utratę tych pionów i szarżować pionem d, czy też ich bronić? Znalazłem sposób jak bronić pionów, on ruszył królem do przodu ... i teraz myślę, trzeba go było puścić ... bo w sumie i tak bym go mógł zatrzymać stając na czarnym polu a on nie mógłby zostawić mojego wolnego piona na d5. Ale ... dałem się wciągnąć i za daleko odszedłem królem i wkradł się gońcem na piona a4. No to ja zabrałem się za jego piony na czarnych polach i było "boksowanie" i nerwówka. Ostatecznie zostało po figurze i pionie i nie ryzykowałem dalej ... doprowadziłem do gołych króli i remis. Zrobiliśmy gdzieś z 80 posunięć i graliśmy może najdłużej. 
Dzisiaj, przeciwnik znów teoretycznie słabszy otworzył ... gambitem królewskim i ... w głowie pustka, więc zacząłem improwizować. W ósmym posunięciu liczyłem chyba z pół godziny a i tak odpowiedzi nie przewidziałem. Na szczęście znalazłem dobrą odpowiedź. Poszedłem na pionkożerstwo ... i wszystko się trzymało, tylko moje dwie wieże i skoczek nie grały. Jednak gdy sprawdzałem na komputerze przewaga była duża, czyli dobrze wybrałem. Raz tylko nie wykorzystałem szansy na rozwój drugiego skoczka, bo nie zauważyłem że przeciwnik nie mógł brać mojego teoretycznie niebronionego, bo straciłby jakość (ślepota) ale i tak wybrnąłem z tarapatów. Później przeciwnik też jeszcze nie wykorzystał szansy. Ostatecznie do końcówki przeszedłem  ze skoczkiem i trzema pionami za wieżę, czyli lepszej ... i tu się dopiero zaczęło. Niby zdobyłem jeszcze jednego piona i już wygrana była ... banalna a tu ... pustka w głowie, kilka bezcelowych posunięć i ... niepotrzebna wymiana wież  ... i w końcu ... przegrana ....
Czwarta runda z Dominiką Włoch (rocznik 2000) - partia włoska, białymi. No przecież niby jestem ekspertem. Gramy szybko, dziewczynka gra jakby znała ... ja liczę, że gdzieś się pomyli ... a to ja się mylę, zamiast szachować hetmanem na a3, szachuję na b4 a dziewczynka jak z automatu znajduje pion c5, muszę bić, to ona pion d6 i już wydaje się, że wyjdzie na lepszą pozycję. Wielu kibiców obserwowało. Na szczęście jeszcze mam silne posunięcia i ostatecznie dochodzi do końcówki, gdzie ja zostaję z hetmanem a dziewczynka z dwoma wieżami ale jej król nie ma się gdzie schować. Jeszcze mała pułapka ale nie daje się nabrać. Usilnie proponuje remis a ja odrzucam. Gdyby zostawiła te wieże na 8 linii to bym jej nie ruszył i musiałbym zadowolić się tym remisem ale rusza wieżą i wieże się rozdzielają i ... po niej. Dużo szczęścia miałem.

czwartek, 8 sierpnia 2013

Więcej szczęścia, niż rozumu ...

Dzisiaj rozpoczęły się 66 Mistrzostwa Województwa Kujawsko-Pomorskiego w Nakle nad Notecią. Gram w grupie B, (bo wymyśliłem sobie wygrać trochę kasy) długo byłem numerem jeden na liście startowej ale ostatecznie wystartowałem z drugiego miejsca. Z założenia w pierwszej partii miało być łatwe zwycięstwo i szybki powrót do domu ... a walczyłem ponad 3 godziny i przez pewien czas miałem przegraną. Zbigniew Gęsicki z Torunia zagrał wariant wymienny partii hiszpańskiej (chcąc upraszczać), nie pamiętałem posunięcia Hd6 i postawiłem tam gońca. W pewnym momencie zaryzykowałem, licząc na błąd przeciwnika i zagrałem ryzykowne (mając tego świadomość) Wh5 i przeciwnik znalazł prawidłową kontynuację i straciłem jakość, dostałem przegraną i miałem tego świadomość. Po małej niedokładności przeciwnika zdobyłem piona i zaproponowałem remis, przeciwnik się nie zgodził. Zrobił drugą niedokładność, zdobyłem drugiego piona i już poczułem duże szanse na remis. Od tego momentu postanowiłem robić ostrożnie posunięcia, aby nie zaprzepaścić przynajmniej połówki punktu ... i kolejna niedokładność przeciwnika i mając już trzy piony za jakość, poczułem wiatr w żaglach. Teraz już miałem pomysły jak grać i ostatecznie wygrałem. Przeciwnik poddał się po 60 posunięciu, ruch przed matem, grał do końca. Ja dostałem nauczkę, że nie można lekceważyć przeciwników. Wróciłem z dalekiej podróży, jestem  jeszcze w grze :)

piątek, 2 sierpnia 2013

Plażing

Takie to były wakacje a właściwie reklamy w sezonie 2013. W tym roku byliśmy we Władku, czyli Władysławowie. Dwa razy plażowaliśmy i to wcale nie tak długo i to wcale nie w jakimś skwarze a i tak starczyło do niezłego "przysmażenia" na plażingu.
Zapisałem się do Nakła, tym razem do turnieju B, w tej chwili jest 33 zawodników a ja jestem na pierwszym miejscu listy startowej. Nie ukrywam, iż chciałbym ten turniej wygrać, chociaż wiem, że wcale łatwo nie będzie. Zostało sześć dni.

sobota, 13 lipca 2013

Ciężka dyszka w Echthausen (2013')

Dzisiaj z Maksem byliśmy na zaporze Mőhnesee (wiele lat temu oglądałem film o tym jak alianci bombardowali specjalnymi bombami tę zaporę, aby zalać zagłębie Ruhry). Po powrocie poszedłem biegać na trasę już przed laty oblataną. Jakież było moje zaskoczenie, gdy pierwszy kilometr przebiegłem w 6:47, co prawda był pod górkę ale czas ... prawie 7 minut. Pomyślałem że będę miał kłopoty ze zmieszczeniem się w godzinie. Na szczęście powrotny km był z górki ale to było minimalnie poniżej 6 minut. Później się trochę rozbiegałem i ostatecznie wyszło 58 minut. Dopiero po pewnym czasie przypomniało mi się, iż na tej trasie przeważnie miałem 6 minut pod górkę i 5 minut z górki. Tylko dwa late temu udało mi się zrobić z górki w cztery minuty. Jutro pewnie też pójdę pobiegać.

piątek, 5 lipca 2013

Nie wystarczy dobra wola

... potrzebna jest jeszcze praca! Treningów ostatnio było trochę mniej, Ewa "wciskała" mi kola kolacyjki i waga zaraz podskoczyła. Wczoraj było bardzo upalnie ale dzisiaj pojawiły się chmury i temperatura była w miarę znośna. Nawet myślałem o przebiegnięciu 20 km ale ostatecznie postanowiłem popracować nad szybkością :) Hmmm... kilka minut rozgrzewki i ruszyłem. Pierwszy km 4:58, drugi 5 minut, trzeci już 5:20 a dalej już tylko gorzej. Ostatecznie pierwsze 5 km w 27 minut a całość ... w 55:20 Pojutrze wyjazd do Niemiec, tam ... też nie będzie się chciało a do MP zostało równe 100 dni. Jeśli chcę zejść poniżej 4 h, to trzeba naprawdę wziąć się do roboty i kilogramów też trochę zrzucić.
Widziałem dzisiaj Grzegorza P. jak on schudł, ale w jego przypadku to nie jest dobry znak.

środa, 3 lipca 2013

Determinacja daje efekty

Wczoraj udało się rozwiązać problem uschniętego drzewa. Dzisiaj była rada analityczna i ... poddałem pod głosowanie wniosek o wprowadzenie w Wapnie dziennika elektronicznego i ... po krótkim wstępie, po odpowiedziach na kilka pytań doszło w końcu do głosowania. Jedna osoba wstrzymała się (potencjalna dyrektor) wszyscy pozostali, obecni byli "za". To mój duży sukces, nie spodziewałem się, że będzie aż tak. Nawet poproszono mnie, abym się w czasie głosowania odwrócił (siedziałem w pierwszej ławce) i zobaczył te wszystkie ręce w górze. :-)
Teraz trzeba myśleć jak zapewnić sprzęt do tego dziennika elektronicznego.
Dzisiaj otrzymałem link od Weroniki Sydow, do jej relacji z wyjazdu do Lűneburga. Naprawdę ładne zdjęcia i cieszy fakt, że chciało się dziewczynie i w takim przypadku widać, że taki wyjazd miał sens i dał jakieś owoce. Jakże często w takich okazjach są często tylko wielkie słowa o współpracy, o nowych horyzontach etc. etc. a w rzeczywistości kończy się na słowach. 
W takim razie, trzeba by się zmobilizować i doprowadzić do stanu, w którym przynajmniej grupa młodzieży, taka "kadra powiatu" ma stworzone jakieś możliwości, aby osiągnąć w miarę wysoki poziom. Mam tu na myśli jakieś turnieje, jakieś wykłady itp.
Poniżej  fotka Weroniki, z wcześniej wspomnianego bloga :)

wtorek, 2 lipca 2013

Do 14 Maratonu Poznań 103 dni

Dzisiaj się zebrałem w sobie i zgłosiłem się do Poznania i opłaciłem wpisowe (100zł). Numer startowy 1232 ...gdyby na końcu była czwórka byłoby lepiej ale co tam numer. Zresztą gdy się zgłaszałem, to miałem nadzieję dostać 1188 (bo było opłaconych 1187) ale przecież mają na pewno pulę numerów dla VIP-ów. Stąd numer taki a nie inny. Jeszcze myślę, czy pobiec w Pile? To po wizycie u mechanika, który sugeruje wymianę przynajmniej dwóch amortyzatorów w Swifcie a na to już 500 nie starczy. We wrześniu doszedł jeszcze wyjazd na wesele kuzyna Ewy - w kieleckie, prawie 500 km a tam też trzeba będzie coś ... podarować. Drewno jeszcze nie kupione a już słyszałem, że cena za metr wzrosła. Jakub za mną krąży żeby mu oficjalnego Minecrafta kupić, że rower ma zardzewiały.

poniedziałek, 1 lipca 2013

Profilaktyka bezpieczeństwa

W czasie niedzielnego treningu zwróciły moją uwagę odgłosy trącego suchego drewna. Gdy się przyjrzałem dokładnie drzewom przy drodze, to zauważyłem, że jedno z drzew jest uschnięte i złamane. Tylko bliskość drugiego zdrowego drzewa powoduje, że to uschnięte jeszcze stoi. Na początek zgłosiłem przez adres na stronie damasławskiej OSP miejscowej młodzieży strażackiej (adminom strony). Oni poradzili mi zgłosić oficjalnie na 998. Była już 23-a ale zadzwoniłem i zgłosiłem moją obserwację. Zgłoszenie zostało przyjęte. Rano miałem telefon (chyba z gminy) z pytaniem o to drzewo. Wytłumaczyłem jeszcze raz. Po południu pojechałem sprawdzić, drzewo dalej stoi i zrobiłem powyższe zdjęcia. Dzisiaj w nocy mogą być burze. Podejrzewam, iż przy bocznym mocniejszym podmuchu drzewo może runąć. Oby nikomu nic się nie stało, oby drzewo runęło w stronę pola a nie drogi. Czy mogłem zrobić coś więcej?
-
2 lipca (wtorek),
Wczoraj trochę popadało ale nie było burzy. Burza była dzisiaj po południu, z gradem deszczem i wyładowaniami ale porywów wiatru nie było aż takich. Na szczęście drzewo zostało ścięte już przed burzą.
Tak jest bezpieczniej. Wydaje mi się, że wóz strażacki nawet przejechał koło mojego domu, aby "dać mi znać" ... ale to są tylko moje odczucia.
 


sobota, 29 czerwca 2013

Wakacje 2013

Dzisiaj pierwszy dzień a już właściwie wszystko jest poukładane. Pierwszy tydzień to rozliczanie dzienników, rada i przygotowania do wyjazdu. Od 7 do 27 lipca ... Niemcy (niestety a może stety). Po powrocie krótki wyskok ... nad Bałtyk (prawdopodobnie 4 dni). Od 8-go do 14-go turniej w Nakle nad Notecią (raczej tam a nie w Gnieźnie ani w Poznaniu). Początek drugiej połowy sierpnia to jeszcze nie wiadomo i ostatni tydzień sierpnia, to pewnie układanie planu i przygotowania do szkoły.
Dzisiaj, pierwszy raz w tym roku zrobiłem 20 km, czas 1:57:41 nie jest rewelacyjny ale przynajmniej jest do poprawienia.
Dla potomności - właśnie następuje reforma śmieciowa (a było całkiem dobrze). Rynek pojemników na śmieci rozgrzany do czerwoności.
-
W poprzednim wpisie zapomniałem dodać, że SZACHISTY na YT w Niemczech nie idzie oglądać, jest zablokowany. Podejrzewam że w innych państwach też ... to dranie. Oglądalność mojego kanału oczywiście spada, na razie poniżej 5000 ale pewnie spadnie i poniżej 4000 miesięcznie. Trzeba coś nowego zrobić ... może sztuczkę Coperfielda?

poniedziałek, 24 czerwca 2013

Wyprawa do Luneburga

Zgodnie z obietnicami :)
Oficjalna relacja (będzie aneks);
Galeria zdjęć (sam nie wiem dlaczego wielu brakuje);
-
Warunkiem ... jest działanie serwera szkolnego :)
-
Na początku pojawiła się relacja na fanpage'u Starostwa, później pojawił się wpis na stronie Starostwa, we wtorkowy wieczór umieściłem wpis na stronie szkolnej. Starostwo zastosowało metodę kopiuj/wklej (poznałem po mojej celowej literówce "żródeł"), ponieważ między tekstem były zdjęcia, to zginął nawet fragment tekstu :)
-
Takie wyjazdy zaburzają normalny rytm życia, na szczęście pada i tak nie bardzo jest jak biegać. Do tego zakończenie roku szkolnego i "młyn" w szkole. Dostałem odpowiedź od Humperta i wszystko wskazuje, że od 7-go do 27-go lipca znów pojadę do Niemiec i znów wybiję się z rytmu. Tym razem chcę zabrać Maksa.
-
Wracając do Luneburga ... krąży mi kilka myśli po głowie i nie będę ich zbytnio układać i zostawię takie poplątane. Karol L grał w turnieju zatem został wyłączony z życia, niezbyt mu poszło, zdobył 2,5 z 5, to pewnie go niezbyt satysfakcjonuje. Lothar - nazwałem go dla młodzieży "szczęśliwym człowiekiem", którego nic nie rusza. Wydaje mi się, że nie nosi zegarka i zupełnie nie przejmuje się czasem. Chciał żeby wszystko było dobrze i każdemu gotów był poświęcić swój czas. On sobie wymyślił, że to ja zrobię ten turniej niemiecko-polski ... No to sobie wymyśliłem system Sheveningen, zdawałem sobie sprawę, że to będzie korzystne dla naszych a niekorzystne dla Niemców ale ... ja nie miałem programu CA ze sobą, nie chciało mi się i nie miałem możliwości robienia karteczek i ręcznego kojarzenia szwajcara, było ich trochę za dużo by zrobić normalny kołowy. Zresztą zostałem zostawiony sam sobie i musiałem sam zorganizować sobie: miejsce, stoły i krzesła i szachy i zegary. Sam wymyśliłem sprytne kojarzenie automatyczne. Po 3 rundach postanowiłem Niemcom dać fory bo nasi wygrywali rundy 5,5:0,5 5:1 i 5,5:5; zarządziłem żeby nasi mieli 8 minut przeciw 12 minutom dla Niemców. To dało remis 3:3 w czwartej rundzie ale i tak nasi się zmobilizowali i ostatnią rundę wygrali 6:0 :) Tylko ich najlepszy zawodnik zrezygnował z for i grał normalnie ale i tak zdobył 3 punkty, czyli 50%, czyli mniej niż najsłabszy nasz zawodnik. Zatem gdyby spojrzeć na wyniki indywidualnie, to pierwsze 6 z 12 miejsc dla Polski. Trzeba jednak oddać, że nasi byli reprezentacją powiatu, natomiast strona niemiecka, to grupa z jednej szkoły. Dlatego celowo przyznałem trzeci puchar dla Mathisa, żeby nie było, że wzięliśmy wszystkie puchary (chociaż nasi by się pewnie cieszyli).
Obserwując ten turniej dla dzieci muszę stwierdzić, że albo nie mieli doświadczenia, albo nie mieli wyobraźni albo mają mnóstwo czasu. Zapisy trwały do 10-ej z minutami, początek był ooooo... do tego niepotrzebne sztuczne przerwy ... rozjechał im się ten turniej, że hej. Jeśli chcieli robić ten mecz z RPA, to powinni to lepiej wcześniej przetestować ale i tak się nie przejmowali, że im to nie wyszło. Było tam przynajmniej czterech sędziów (jedna pani przyniosła karteczki, napisali długopisem "schidsrichter" i przykleili taśmami) a i tak nie dawali sobie rady, może przez to że nie wszystkie dzieci umiały grać w szachy. Z obiadem też nie pomyśleli, zamówili pizze późno (jak już wszyscy byli głodni), później niepotrzebnie "chytrzyli" wydając po jednym małym kawałku a później im dużo zostało, to na siłę wciskali (jak wszyscy w inny sposób sobie poradzili). Mógł to już może robić jakiś dorosły a oni wyznaczyli do tego dzieci z niemieckiej drużyny. Dyplomy były ... no były. Oczywiście cały czas "olimpijski" spokój, co właściwie ratowało całą sytuację, bo gdyby przy tej nieporadności doszła irytacja chociaż kilku osób, to by było niemiło a tak było "piknikowo". Miałem "czuja", że poszedłem wieczorem na salę gry, bo akurat wtedy zjawił się Lothar z Elizabeth Pahtz. Trzeba przyznać, że to zawodniczka dużego formatu i do tego nadająca się do właśnie przekazywania wiedzy. Nawet to, iż mówiła do naszych po niemiecku (a nasi niestety nic nie rozumieli) nie przeszkadzało zauważyć, iż była to dobra lekcja. Nie wiem, czy była speszona nami Polakami ale gdy mówiła, to kierowała wszystko do Lothara, co trochę mnie wkurzyło ale nie przejąłem się, że nie dawała czasu na tłumaczenie i zacząłem tłumaczyć dzieciakom na bieżąco, równolegle z jej mówieniem. Tak jak pisałem w oficjalnym sprawozdaniu - moim zdaniem - był to najbardziej atrakcyjny element tej wyprawy do Luneburga. Z ciekawości spytałem później Lothara jakie było honorarium Elizabeth a on bez wahania odpowiedział, że 800 Euro. Szkoda tylko, że nie umieli tego "sprzedać", to my dostaliśmy ten "smaczny kąsek" z niemieckiej drużyny nie było już nikogo. Elizabeth występowała również na otwarciu i w przerwach ale wtedy ciężko jej było cokolwiek przekazać w tym rozgardiaszu, bo organizatorzy nie wpadli na to, żeby zorganizować nagłośnienie, żeby zorganizować projektor ... o rany.
Cóż muszę już kończyć, chociaż miałem jeszcze kilka myśli :)

niedziela, 16 czerwca 2013

Wągrowiecki blitz

Powiało lekkim optymizmem, z naciskiem na "lekkim" :) Do Wągrowca przybyło 28 zawodników, przeważnie stałych bywalców, w większości zaprawionych blitzkarzy. W pierwszej rundzie trafiłem na mojego ucznia Kamila Sikorskiego i punkt. W drugiej rundzie przyszło mi zagrać z Przemkiem Sydowem. Postanowiłem zagrać inaczej niż zwykle i szło nieźle. Przemek się zastanawiał, uzyskałem nawet lepszy czas. Pozycja była już też wygrana i ... nie zauważyłem mata w jednym posunięciu zrobiłem jakiś głupi asekuracyjny ruch i ... sam dostałem mata. Jednak mimo przegranej poczułem się "moralnym zwycięzcą" tej partii. Jednak najbardziej z tego turnieju zapamiętam wygraną z Przybylskim, który nie gra wyszukanych szachów, gra szybkie cwaniackie szachy. Mam z nim bardzo niekorzystny bilans, chociaż w większości partii osiągałem przewagę. Tym razem nie pozwoliłem mu zgrać obrony francuskiej. Miał już lekką przewagę czasową, już zaczynał upraszczanie ale byłem na tyle przytomny, że w serii wymian zauważyłem wtrąconego szacha i zostałem ze skoczkiem więcej w pionkówce. Oczywiście grał do końca ale nie zrobiłem błędu i zamatowałem go. Ta partia była dla mnie ważna. Później była jeszcze rozmowa w szerszym gronie i tam stanęliśmy po przeciwnych stronach barykady. Ja wypowiedziałem się na temat zalet zegarów elektronicznych i dodawanego czasu, on określił się jako przeciwnik dodawanego czasu. Przegrałem jeszcze z Jarkiem Wiśniewskim z Nakła, z Nawrockimi - ojcem i synem starszym (najmłodszego ograłem). Przegrałem z Przemkiem Hoffmanem i juniorem z Gniezna. To były moje typowe przegrane na czas. Naszych juniorów oraz siostry Sydow udało mi się pokonać. Przed ostatnią rundą musiałem jednak uciekać na urodziny mamy. Z 14 rund zgromadziłem 8 punktów. Koledzy chcieli żebym jeszcze został argumentując, że takiego wyniku jeszcze nie miałem :) Generalnie atmosfera była bardzo miła i sympatyczna. Dużo sobie pogadaliśmy. Marek Konieczny wyraził gotowość do pomocy przy powrocie drużyny do rozgrywek ligowych. Jarek Wiśniewski wspominał o pomyśle zrobienia meczu powiatów nakielskiego z wągrowieckim. Naprawdę miło było. Nie znam jeszcze wyników ... ale obstawiam, że wygrał Nawrocki.
-
Wygrał ... Nawrocki, drugi był Krzysztof Szwon.
wyniki

sobota, 15 czerwca 2013

"Człowieczy los"

Wczoraj oglądałem trochę Festiwal w Opolu. Atrakcją miał być występ J.Moro w piosence "Człowieczy los" z repertuaru A.German. Nie wierzyłem w to co słyszałem, ... strasznie fałszowała. Miała dużo szczęścia, że jej nie wygwizdano. Dostała jeszcze oklaski. Robert Janowski próbował jeszcze robić dobre wrażenie dziękując za piękne (?) wykonanie. Na szczęście sama wykonawczyni "przyznała się" do porażki. 
Podejrzewam, że JM jest w stanie lepiej zaśpiewać ten utwór ... ale ... pewnie i tak nie byłaby w stanie wykonać go tak jak Anna German. Do tego doszedł stres ... i tak podziwiam ją, że dociągnęła do końca. Cóż, nie wszyscy mogą być mistrzami.
-
Dla równowagi filmik o ... równowadze :)

sobota, 8 czerwca 2013

Nudna czerwcowa sobota


Burza "wisi" od wczoraj. Dzisiaj miałem kłopoty z pamięcią - próbowałem znaleźć na YT utwór, który mi się przypomniał ale nie pamiętałem ani tytułu ani wykonawczyni i tak walczyłem i próbowałem ... chyba z godzinę i ... nic. W końcu poszedłem kosić trawę, ach ta trawa rośnie i rośnie i co tydzień trzeba ją kosić a ona wciąż rośnie. Miałem jednak nadzieję, że może sobie przypomnę jakiś trop, żeby znaleźć ten utwór, który mi chodził po głowie. 
Udało się - mózg zadziałał to była Duffy i "Mercy" :-) Na wszelki wypadek dodałem sobie w ulubionych, żeby było łatwiej odnaleźć później. Oczy już nie te (okulary), pamięć już nie ta - często łapię się, że nie mogę sobie przypomnieć np. nazwiska lub tytułu ... cóż ... starość wita :) Przy okazji szukania po YT natknąłem się na piękny, wspaniały koncert YELLO "Touch YELLO" - super! 

Dieter Meier jest 20 lat starszy ode mnie ... ale daje rade :) Ta cała ich muzyka, trochę taka szalona, zwariowana ... pasuje mi. Lubię te klimaty.
-
W czwartek byłem w Poznaniu na konferencji rozpoczynającej projekt "eSzkoła Wielkopolska Cyfrowa Dziecięca Encyklopedia Wielkopolan". Zapowiada się ciekawie, jeśli się powiedzie. Szkoła ma szansę na: solidny serwer, osieciowanie budynku szkolnego, dwa laptopy i 3 tablety (to by się przydało do dziennika elektronicznego). Oczywiście sednem projektu jest stworzenie przez dzieci w ramach projektu Encyklopedii Wielkopolan ... ale.
Wykład inaugurujący miał prof. Waldemar Łazuga. Przedstawiał sylwetkę Hipolita Cegielskiego - nawet ładnie mu to szło i mówił do rzeczy. Tłumaczył, że Wielkopolanie to "życiowcy" a nie bohaterzy i może jest w tym dużo racji. Np. że zastanawiano się jak przerobić pomnik Bismarka na Kościuszkę (żeby nie marnować materiału). Ładnie, składnie mówił (gdy nie mówił, to siedział przede mną) ale coś mi nie pasowało. Sprawdziłem w necie ... ot PO-wiec (intuicja mnie nie zawiodła).

sobota, 1 czerwca 2013

Prawo małych liczb

Podobno są trzy rodzaje kłamstw:
  • kłamstwa,
  • bezczelne kłamstwa,
  • statystyki.
Właśnie pojawiają się wyniki sprawdzianu szóstoklasistów, wkrótce pojawią się wyniki egzaminu gimnazjalnego. W prasie lokalnej już mają co pisać ... woj. wielkopolskie jak zwykle "w ogonie", powiat wągrowiecki "w ogonie" tegoż województwa a w ogonie powiatu ... Wapno. Już widziałem cytat jakiegoś przedstawiciela OKE jak to egzaminy zewnętrzne bezlitośnie obnażają ... no właśnie, ... co obnażają? Już widzę te smętne posiedzenia rady pedagogicznej, gdzie będziemy się zastanawiali na przyczynami, szukali nowych rozwiązań itp. itd. Cóż ... dyrektorka "oberwie" od wójta, nauczyciele oberwą od dyrektorki, ... (uczniowie oberwą od nauczycieli?). Najłatwiej stwierdzić, że ... kiepscy nauczyciele, nie potrafią nauczyć, nie radzą sobie. 
Pracuję w szkole w Wapnie 19 lat. Są rzeczy, które bym zmienił ale nie chciałbym być nigdy dyrektorem szkoły. Obserwuję sytuację w Polsce właśnie przez pryzmat szkoły. Doświadczam osobiście co to niż demograficzny. Gdy zaczynałem pracę, to na każdym poziomie były trzy oddziały A,B i C. Później długo było stabilnie na poziomie dwóch oddziałów. Teraz wkraczają roczniki, gdzie jest już tylko jedna klasa. Na poziomie szóstoklasistów są formalnie dwie klasy ale można je spokojnie (z perspektywy organu prowadzącego) połączyć, bo jest ich zaledwie 30. Już dochodzę do sedna mojego wywodu. Przy takiej liczbie uczniów kilkoro słabych potrafi naprawdę namieszać w wynikach. W moich klasach (w których byłem wychowawcą) co roku ktoś się wyprowadzał (na ogół w poszukiwaniu pracy), na ogół były to dzieci, które można spokojnie nazwać co najmniej dobrymi (na pewno by poprawiały średnią). Rodziny nazwijmy je "trudne" generalnie nie wykazują tendencji do wybywania z Wapna. 
Zatem jeśli spojrzymy na to, iż to w powiecie wągrowieckim (z największym w Polsce wskaźnikiem samobójstw na liczbę mieszkańców) jest największe bezrobocie w woj. wielkopolskim a w tym powiecie, największe bezrobocie jest w gminie Wapno, to dostaniemy troszeczkę inny obraz tej "porażki" na sprawdzianie szóstoklasistów. 
Starczy tego pisania ... dzisiaj było uroczyste otwarcie nowej hali sportowej. Byłem tam, nawet występowałem ... ale jestem wrogiem takich imprez. Nie dość, że budowa przebiegała z przebojami, bo wybrana była najtańsza oferta a firma w trakcie budowy zwinęła żagle i w rezultacie wyszło drożej i dłużej. Nie dość, że gmina ma poważny deficyt finansowy (tak przynajmniej "ludzie gadają"), to zgodnie z polską tradycją ... na otwarcie ... trzeba się postawić ... i na to znajdą się pieniądze.

niedziela, 26 maja 2013

Bieg w Janowcu

Wczoraj padało ale dzisiaj było ok, może wiatr trochę za mocny ale generalnie warunki były dobre. Natomiast wynik ... trudno napisać. Gdy spojrzę kilka dni wstecz, to powinienem się cieszyć, bo obawiałem się złamania 55 minut. Natomiast 52:30, to trzy minuty za dużo (cały czas). Podczas biegu nie korzystałem z "wodopoju" (przynajmniej nie straciłem czasu), nie przeszedłem ani razu do marszu (to cieszy) ale z pewnością nie dałem z siebie wszystkiego. Cóż ... podobnie jak z szachami w Barcinie - niby dobrze, ale bez rewelacji. Pewnie przez te 5 kg, których niestety nie udało mi się zrzucić :)


niedziela, 19 maja 2013

Turniej w Barcinie

Wahałem się, czy jechać ale stwierdziłem, że trzeba trochę grać, aby nie wypaść z obiegu. Trzeba oddać, że turniej bardzo fajny! Przede wszystkim ze względu na warunki. Piękna hala, dużo miejsca. Rośnie konkurencja dla PITS, właściwie gdyby organizatorzy dodali w nazwie "Indywidualny", to byłby BITS :-) Formuła taka sama, czyli szwajcar 9-rundowy z czasem 10+5" (gdybym miał zegary elektroniczne, to w Wapnie też bym zrobił takie tempo). W ramach wpisowego był obiad (dwudaniowy w szkolnej stołówce) ale wpisowe wyższe, bo s-30 j-15. Ja w Wapnie nie mógłbym zrobić obiadu w stołówce, bo zabieram ze stołówki stoły na salę gry. Mieli też pamiątkowe gadżety przy wpisowym - breloczki, długopisy i smycze. Bufet mieli płatny, cóż jeśli Pepsi przestanie dawać napoje, to w Wapnie też trzeba będzie przejść na płatny. Stoliki do gry były ok, krzesła z NS (Maks ma takie w pokoju) solidne, wygodne. Sędziów było dwóch i raczej nie robili tego w czynie społecznym.
Wyniki były aktualizowane i tak powinno być!
Prawie się udało, do szczęścia zabrakło tylko zwycięstwa w ostatniej partii. Słabszych spokojnie ogrywałem, raz nawet podstawiłem hetmana i też jeszcze wygrałem :-) Natomiast z mocniejszymi spokojnie przegrywałem: z IM Sieciechowiczem oddałem piona a on tylko upraszczał, z k+ Kukułą miałem najgorszą partię, tak się dałem podejść w tak podejrzanym debiucie, no zagrałem tragicznie, z k+ K. Jarochem grałem hiszpańską czarnymi i tu zrobiło się ciekawie, tam czegoś nie doliczyłem ale było ok. 
Tylko ta ostatnia ... z juniorem z I ale rankingiem zbliżonym do mojego. Zagrał obronę francuską, przeszedłem do lepszej końcówki, wydawało mi się, że remis jest pewny ale pod koniec tej końcówki czegoś nie doliczyłem. Zostaliśmy ostatecznie on z królem i dwoma pionami ja z wieżą i jednak udało mu się dorobić, gdzieś zrobiłem błąd. Po wygraniu byłbym w pierwszej dziesiątce a tak 16. Tragedii nie ma ... ale 5 punktów to za mało. W tym turnieju wypadało zdobyć 6. Jakub zagrał dość dobrze, zdobył 3,5 pkt. wszystko z gry. Wygrał GM A.Maksimenko ze Żnina a drugi był zwycięzca z Wapna IM K. Chojnacki.
IM Marcin Sieciechowicz - Jacek Haja (Barcin 2013')

----
FOTO z Barcina

sobota, 18 maja 2013

Od dzisiaj jestem ... okularnikiem

Generalnie jeszcze widzę ale dzisiaj odebrałem i nosiłem moje pierwsze okulary -0,75. To niby nie jest dużo jednak różnica w odbiorze świata jest. Bez okularów, wszystko co jest dalej niż 2-3 metry było dla mnie widoczne ale nieostre. Dzięki okularom patrząc na mój ogródek widzę pojedyncze kwiaty i liście, bez ... były to tylko zarysy, żadnych szczegółów.

piątek, 17 maja 2013

Kolory i zapachy maja :-)

Miło jest pobiegać, miłe dla oka kolory. Cały rok czekam na kwitnący rzepak i zapach bzów. Taki miły czas trwa bardzo krótko. Trzeba się nim nacieszyć :) Nawet nie zabierałem zegarka na bieg, żeby się nie stresować :) Kilometrów trochę w tym tygodniu zrobiłem ... ale wagi nie udało się zrzucić ... niestety :)
--
Talk Talk

wtorek, 14 maja 2013

Kontrgambit.pl zauważył "Szachistę" :-)

Bardzo miły akcent na koniec dnia :-) Przeglądając statystyki na YT zauważyłem wśród źródeł wyświetleń "Szachisty" kontrgambit.pl - bardzo sympatyczny blog, bardzo sympatyczny wpis o "Szachiście" ... i tak trzymać, i tak drobnymi kroczkami można budować SIŁĘ SZACHÓW w Polsce.
W szkole też poszło dość dobrze i zebranie rodziców też jakoś przeżyłem i pod wieczór jeszcze zdążyłem pobiec.
W niedzielę zamówiłem sobie okulary (znów poważny wydatek), chociaż teoretycznie jeszcze widzę, z bliska nawet całkiem dobrze ale już kilka metrów starczy, żeby obrazy traciły ostrość. Na drugiej stronie ulicy już nie poznam, czy ktoś się patrzy na mnie a czasami to nawet nie poznam kto to? Tak już czas założyć -0,75 :-)
Dzisiaj przeczytałem artykuł o zatrważającej szkodliwości dla oczów wszelkich LEDów tzn. żarówek i ekranów ... a ja otoczony ledami, wszędzie ledy ... wszystko jasne - to ledy wykończyły mi oczy.