Piąty dzień turnieju, siódma runda, przeciwniczka o niższym rankingu Anna Żebrowska. Dokładnie przejrzałem jej partię z obecnym liderem (Budnikiem). Grała czarnymi obronę sycylijską, wariant smoczy i przegrała. Nawet łatwo mi było zapamiętać. Trochę mi było głupio ale postanowiłem grać według tego schematu a nawet powtórzyć partię, wraz z wynikiem :) Przy okazji ciekawiło mnie, kiedy przeciwniczka zmieni wariant. Przygotowany byłem na każdy wynik, chociaż oczywiście najlepiej wygrać. Gdyby jednak na początku zaproponowała remis, to wziąłbym. Akurat dzisiaj miała urodziny (widziałem jak składano jej życzenia a później sprawdziłem w serwisie turniejowym) i pewnie nie byłoby jej miło przegrać. Moi synowie grali w tej rundzie ze sobą, to moglibyśmy wcześniej wrócić do domu. Anna tym razem zagrała jednak pionem na a6 (czego nie zrobiła w partii z Budnikiem). Ja pamiętałem, że wskazane jest zagranie pionem na a4. Długo zastanawiałem się, w którą stronę roszować ale ostatecznie wybrałem krótką. Trzeba oddać, że przeciwniczka grała bardzo dobrze. Udało się jej zdobyć piona. Teoretycznie mógłbym szybko go odbić ale nie mogłem, bo bym stracił skoczka. Zatem przeszedłem do dłuższego odzyskiwania piona. Trochę mi pomogła, bo ustawiła trochę nieszczęśliwie hetmana (polując na kolejnego mojego piona). Wykorzystałem to i mimo piona mniej udało mi się "przymknąć" kilka jej figur, które nie grały a ja miałem przestrzeń i miałem nadzieję przynajmniej odbić piona. Był motyw, w którym "mogła" zdobyć jakość ale ... to by mi było bardzo na rękę, bo poszedłby na to jej aktywny goniec, jedyny obrońca jej króla i nie zdecydowała się na to (na jej szczęście). Później manewrowała drugim gońcem ale tylko rozwinęła mi piony i przygotowała wieżę do drogi. Wieże wymieniła i została z zamkniętym hetmanem i białopolowym gońcem. Od tego momentu czułem przewagę, byłem przekonany, że mam już lepszą. Ona musiała czekać a ja mogłem podciągać figury. W pewnym momencie postanowiła mnie skusić pionem ale gdybym go wziął, to bym wypuścił jej hetmana. Wtedy dłużej się zastanowiłem (miałem przewagę czasową) i wydawało mi się, że znalazłem drogę do zwycięstwa. Wymiana czarnapolowych gońców i wejście z szachem hetmanem i wtedy zabieram tego piona. Policzyłem wszystkie jej odejścia królem a tu ... zonk ... zapomniałem o tym, że wcale nie musi odchodzić królem, bo może się zasłonić pionem. Jednak i tak postanowiłem wziąć tego piona. Przeszliśmy do końcówki pionowo-hetmańskiej. Mógłbym co najwyżej powalczyć licząc na jej kiepski czas ale, to nie byłoby dżentelmeńskie zachowanie, szczególnie w dniu urodzin. Zatem skończyło się remisem ale z zaciętej uczciwej i sportowej gry, trwającej ponad 3 godziny. (zamiast 3 minut) Cieszę się, bo w tej partii już czułem "dobrą" własną grę. (szkoda, że tak późno)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz