sobota, 25 sierpnia 2012

30 km w 2:58 to wciąż mało

W końcu musiałem zrobić jakieś dłuższe wybieganie. Postanowiłem zrobić na początek 30 km. Było trochę za ciepło ale kiedyś trzeba. Pobiegłem tak jak organizm pozwalał ale bez szaleństw. Pierwsza dyszka w 58 minut, druga dyszka w 59 minut a trzecia już tylko w 61 minut. Do tego na ostatniej piątce miałem już poważne obawy, czy dolecę, czy nie będę musiał przejść do marszu? Udało się, dobiegłem, ale dalszy bieg byłby problematyczny. Jednak maraton wymaga pokory, to nie jest takie proste jak się wydaje. Całe szczęście, że wziąłem się za te dłuższe wybiegania. Półmaraton - ok, nie powinno być problemu z dobiegnięciem, chociaż uzyskanie 1:50 też nie będzie proste, ale maraton poniżej 4 h, to cały czas wyzwanie. W ubiegłym roku w sierpniu miałem raz 36 km w 3:38 ale wtedy było tylko 15 stopni, do tego raz 29 km w 3 h i raz 33 km w 3:08 we wrześniu, czyli wcale nie tak dużo. Przed maratonem powinienem jeszcze ze dwa razy zrobić przynajmniej po 35 km, najlepiej tak w 3,5 h ale raczej zrobię to po Pile (9.09). Chciałbym jeszcze do Piły zbić wagę, tak przynajmniej do 66 kg (obecnie 70-71) tylko, że wszyscy już mi mówią, że jestem za chudy ale przecież, gdybym miał 5 kg mniej, to biegło by się lżej:)
Na chess.com ciężkie.czasy, dużo przegranych, niestety. W jednej partii z Anglikiem o rankingu prawie 2100 miałem przewagę i liczyłem na zwycięstwo ale się ... wymigał, wtrącił szacha, wyrównał i została końcówka z hetmanami i pionkami, może trochę lepsza dla mnie ale odechciało mi się i przyjąłem remis. Cóż mam nadzieję, że nastąpi "odbicie od dna" i od września będzie lepiej:), nawet w zadaniach zszedłem z rankingiem poniżej 2000.

wtorek, 21 sierpnia 2012

Pół miliona wyświetleń filmów na spryciarze.pl :)

W końcu się doczekałem, pół miliona stuknęło :) To już jest wynik. Na youtube ogłoszono nowy konkurs Google (nextup), który generalnie bardzo by mi pasował ale ... na dzień 17-go sierpnia kanał musiał mieć 5000-100000 subskrybentów a ja mam 30. Przy czym na filmie reklamowym było chyba od 5-100000 ale w tekście regulaminu jest 5000, szczerze mówiąc to trochę dużo. Nawet taki kanał jak DKA ma ok. 4000, czyli się nie łapie. Trzeba by się naprawdę mocno zareklamować, żeby przekroczyć te minimum 5000. Cały czas na kanale, w zakładce "zarobki" ma 0 $ 
Zatem z filmów szachowych, to bym nie wyżył :)

niedziela, 19 sierpnia 2012

44 "Lato na Pałukach"

Do tego turnieju nie mam szczęścia. Zjawiło się 36 szachistek i szachistów, generalnie "stara gwardia". W tym wielu uczestników turnieju w Szubinie. Rozstawiony zostałem na początku drugiej połówki, dzięki czemu już w pierwszej rundzie grałem na pierwszej szachownicy z Pawłem Jarochem. Zagrał obronę francuską, ja wykorzystałem moje doświadczenia z partii z T. Żebrackim i ... poszło ładnie, równa partia, nawet lepszy czas. Tylko za szybko zdecydowałem się na wymianę hetmanów i jego dwa gońce na moje dwa skoczki zaczęły lepiej grać ale partia wzbudziła zainteresowanie. Druga partia z juniorem, spokojnie go wypunktowałem. Trzecia partia z Szopierajem, przegrana bez historii. Czwarta z zawodnikiem z Rogoźna, poszedł na partię włoską i pięknie ją rozegrałem, gdy zszedł z głównego wariantu już czułem, że będzie dobrze ostatecznie poświęciłem nawet wieżę ale uzyskałem atak bez szans na obronę - podobała mi się ta partia. Piąta partia z Adrianem przybylski, który absolutnie mi leży, podkusił mnie na ofiarę figury za atak ale niż z tego atakuje wyszł, później poświęciłem jeszcze jedną figurę ale dwie lekkie figury to jednak więcej niż cztery pionu i przegrałem. W szóstej partii znów niewygodny przeciwnik w niewygodnych debiucie (bodajże Belka) i było nawet nieźle ale wymyśliłem wzięcie piona, tylko nie zauważyłem wtrąconego szachami (a było już równo) i kolejna katastrofa.. Następna partia z juniorem - była znów śliczna  - atak na króla, w normalnej partii bym to wykończył ale ....  zostały mi z 3 minuty, nie znalazłem mata i musiałem zadowolić się wiecznym szachem. Ostatnia runda z juniorką, Zuzanną Szeląg, czułem że będzie ciężko, bo ona się bardzo rozwija. Obrona dwóch skoczków czarnymi, czyli inicjatywa za piona ale grała spokojnie pewnie. Ja traciłem czas. Gdy w końcu doszło do odrobienie piona i lepszej końcówki wieżowiec zostało mi półtorej minuty. To pewnie było do wygrania ale zaprponowałem remis, przyjęła. Ostatecznie 4 punkty, to poniżej 50% niestety. Jakub zdobył dwa punkty ale z gry. Świetnie zagrał Przemek Sydowa, który zdobył 6,5 punkta! Mam nadzieję, że do Mistrzostw Powiatu, trochę poprawię swoją grę w piętnastkach. Smutna informacja, to dowiedziałem się, że dwa miesiące temu odszedł Edziu Wodnicki, miał 71 lat.
---
O dziwo, w poniedziałek pojawiły się wyniki w internecie :)
http://www.chessarbiter.com/turnieje/2012/ti_3282/index.html
---
Teraz jeszcze mi się przypomniało, że miałem sobie robić zapisy partii, przynajmniej debiutu. To byłby niezły materiał szkoleniowy :) ale oczywiście zapomniałem.

piątek, 17 sierpnia 2012

Nowy stary rower

Kupiłem na Allegro używany rower z Holandii za 500 zł. Trochę zachęciło mnie logo firmy Union - takie trochę szachowe - czarny koń :) Pierwsza przejażdżka i ... jest super - jest bardzo wygodny i śmiga, że hej. Będzie szansa, aby poćwiczyć mięśnie nóg bez obciążania stawów :) Dlaczego Polska nie robi takich rowerów (porządnych)? Chociaż przypomniało mi się, że trzydzieści (31?) lat temu, właśnie w Szubinie (!), gdzie był sklep firmowy Rometu (fabryki z Kowalewa) udało mi się namówić ojca na zakup dameczki, odrzutu z eksportu do Kanady (na kartonie było napisane, że miał jechać do Kanady). To był naprawdę dobry rower, jak na polskie warunki to świetny - też miał węższe opony miał bagażnik i przerzutki i był ładny. Długo mi służył i dobrze - był taki tydzień, gdy zrobiłem nim ponad 500 km! Lubiłem nim jeździć - trenowałem właśnie jeżdżąc do Szubina. Przy czym zakładałem, że pokonuję 40 km a teraz widzę, iż w rzeczywistości do tego miejsca było 35 km. Tak to już jest, że człowiek lubi się dowartościować :) W każdym razie myślę, że zrobiłem obecnie dobry zakup.

środa, 15 sierpnia 2012

10 km w 49:53 :)

Musiałem ... wyładować tę porażkę szachową. Było niemal bezwietrznie, pochmurnie, zacząłem dobrze i potem tylko utrzymać tempo. W porównaniu do poniedziałku urwałem tylko dwie sekundy, w tej chwili wydaje mi się, iż stać mnie na urwanie jeszcze 20 sekund (to tylko 2 sekundy na kilometrze). Nie jest to jednak proste ... i trzeba to zrobić przede wszystkim w głowie, tzn. przekonać się wewnętrznie do zwiększenia wysiłku w celu osiągnięcia celu. (tak jak i w szachach)
-
Wrzuciłem na komputer moją dzisiejszą partię z Kroczką i nie robiliśmy błędów. Otrzymałem lekko lepszą, z pewnością niedokładnością było końcowe zagranie pionem na b4, które wręcz wymuszało wymianę wież, zamiast tego pewnie należało zagrać e4, które przy jego odsłoniętym królu a moim ukrytym utrzymywało napięcie ...  i dawało szansę przeciwnikowi na wykonanie kolejnej niedokładności i wtedy można by jeszcze przycisnąć ... ale teraz to już za późno :)

Podsumowanie Mistrzostw KP

Obawy okazały się uzasadnione - nie udało mi się wygrać ostatniej partii, tylko remis. Wygrana dawała 9 miejsce, remis zepchnął mnie aż na 14. Zagrałem tak jak zapowiadałem, spokojnie. Przez moment ok. 20 posunięcia wydawało mi się, że mam już wygraną ale zrobiła się końcówka hetmańska, co prawda z pionem więcej ale bardzo ryzykowna. Podsumowując: nie udało się zrealizować planu (pierwsza dziesiątka), zdobyłem 50% (trochę mało), jedyny zysk to ... trzecia klasa sportowa i lekki zysk rankingowy. Prawda jest taka, że ... nie mam "instynktu zwycięzcy", nie potrafię cisnąć aż do końca, satysfakcjonuje mnie brak porażki, to trochę za mało, by osiągać wyniki. Podejrzewam, że aby rzeczywiście podnieść poziom sportowy, musiałbym grać w ciągu roku w pięciu takich turniejach, na pewno turniej mi się przydał. Gra z przeciwnikiem z krwi i kości, to jednak coś lepszego, niż gra przez internet ...  I to jeszcze nie wiadomo, czy z człowiekiem (czy z komputerem).Dzięki dodadawanemu czasowa udało mi się uniknąć niedoczasów. Żal trochę, że nie wykorzystałem szansy z T.Żebrackim i zbyt pochopnie zagraliśmy ze Śliwickim i Maksymienko. Szkoda, że partia z Lechem wypadła akurat wtedy gdy mi się spieszyło do domu, bo to był przeciwnik do ograna. Turniej "dojazdowych" ma swoje zalety ale pewnie dla wyniku lepiej byłoby wyjechać i żyć tylko szachami, tak jak np.  W Obrze. Na chwilę obecną najbliższy mój turniej szachów klasycznych, to będzie prawdopodobnie Obra ale dopiero w ferie zimowe 2013, dobrze by było, aby tam wprowadzili dodawanym czas. Za 4 dni turniej w Wągrowcu "Lato na Pałukach", może uda mi się przekonać Ewę?

wtorek, 14 sierpnia 2012

Jestem sportowcem

Po dzisiejszej rundzie zdobyłem trzecią klasę sportową, jestem sportowcem! Kojarzenia ósmej rundy pojawiły się bardzo późno, ok. 23-ej. Okazało się, że zagram z kandydatem Markiem Olszewskim, który wczoraj wygrał turniej blitza (3'+2") wyprzedzając między innymi dwóch IM. Dużo myślałem przed tą partią, za dużo. Próbowałem się wyłączyć i zająć się czym innym ale myśl o partii wracała natrętnie. Wiedziałem, że to niedobrze ale nie mogłem sobie poradzić. Nie czułem się idealnie, byłem zestresowany. Dwa lata temu, też na Mistrzostwach KP, grałem już z Markiem Olszewskim partię szachów klasycznych (w pierwszej rundzie) ale wtedy było tempo bez dodawanego czasu. Właściwie uzyskałem wtedy wygraną pozycję ale miałem tylko 3-4 minuty do końca i bałem się, że przegram na czas (przy dodawanym czasie na pewno grałbym). Pół godziny przed rundą czekaliśmy na otwarcie DK i podszedł do mnie i rozmawialiśmy. Podejrzewam, że był przekonany, iż łatwo wygra.  W debiucie osiągnął lepszą, aktywniejszą pozycję ale w odpowiednim momencie zauważyłem kontrę, porobiłem wymiany figur i zostałem z pionem więcej. Mieliśmy po dwie wieże i różnopolowe gońce, zatem zaproponowałem remis. Nie przyjął, po wymianie wież jeszcze raz zapropnowałem i znów odrzucił. Jednak udało mi się znaleźć taką kontrę, że zdobyłem jeszcze jednego piona i wymieniłem wieże i już remis stał się nieodwołalny. Jutro ostatnia runda, teoretycznie trafiłam na zawodnika/juniora z najniższym rankingiem ale widziałem jego partie i ciężko będzie wygrać. Wiem, że gra sycylijską ale ten wariant niezbyt mi się podoba. Wariant zamknięty grałem z Młodzińską i może się przygotować, dlatego dzisiaj jestem nastawiony grać jakieś otwarcie nieregularnie z gatunku Reti/angielska i spróbować go gdzieś złapać na niedokładności. Jeśli uda się wygrać, to jest duża szansa zrealizować plany i wylądowaćw pierwszej dziesiątce.

poniedziałek, 13 sierpnia 2012

10 km w 49:55 :)

W szachach dzień pauzy a w biegach chciałem zrobić dzisiaj 20 km ale dosyć dobrze biegło mi się pierwszy kilometr i postanowiłem spróbować utrzymać tempo. Słońce było znośne, raczej za chmurami, temperatura poniżej 20 stopni, zauważyłem, że kończyć będę z wiatrem, czyli warunki były sprzyjające. Postanowiłem zrobić tylko 10 km ale za to szybko. Udało się, 49:55, to pierwsze zejście w tym roku poniżej 50 minut na 10 km :) Łatwo nie było, musiałem cały czas się mobilizować ale opłaciło się, jest satysfakcja!

niedziela, 12 sierpnia 2012

Po półmetku Mistrzostw KP

Niestety, przegrałem piątą partię, z juniorem T.Żebrackim. Wiedziałem, że zagra obronę francuską i nawet sobie przypomniałem warianty, chociaż do końca nie mogłem się zdecydować, który wariant wybrać. Ostatecznie poszedłem w strukturę Nimsowitsha ale tak sobie ją zapamiętałem, że ... nie wykorzystałem szansy i zamiast w 15. posunięciu zagrać Hf3 i wygrać piona, to zamknąłem pozycję posunięciem f4 . Z pionem więcej miałbym duże szanse a tak męczyłem ponad 60 posunięć i wycisnął mnie ale było ciekawie i adrenalina mocno podskoczyła. Po partii czułem właśnie taki stan jaki powinien być przy każdej partii, taki wyższy stan świadomości. Obserwowałem jeszcze na sali dwie partie, w których grali IM i obaj mieli przegrane partie z jedynkami ale chciałem to zobaczyć do końca. Ojciec mojego pogromcy miał z białoruskim mistrzem skoczka i gońca przeciw wieży, kiepski czas ale chciał wygrać i ... podstawił gońca za darmo i przegrał. W drugiej partii, w krytycznej sytuacji znalazł się K.Żołnierowicz, normalny szachista by się poddał ale on grał i wymyślił pułapkę, ustawił króla w narożniku i udało mu się zrobić "wściekłą" wieżę i uratował jeszcze pól punktu. Jednak najważniejsze, że wtedy byłem właśnie w takim stanie, w jakim chciałbym rozgrywać swoje partie tzn. spokój i pełna jasność ... ale jak to osiągnąć? Myślałem, że po porażce będę pauzować i przyjadę sobie do domu a jednak dostałem szansę. Dostałem zawodnika, z którym normalnie bym walczył ale ... jednak, po dzisiątym posunięciu zapropnowałem kontrolnie remis a przeciwnik zgodził się natychmiast. Zdążyłem jeszcze na imieniny ... ale czasami mogę jutro pauzować.
-
Dopisane w poniedziałek - tak jak się spodziewałem ... pauzuję, ale w klasyfikacji jestem obecnie na 8 (!) miejscu, jednak szkoda że są te pauzy.

sobota, 11 sierpnia 2012

Przed półmetkiem Mistrzostw KP

Ostatecznie wystartowało tylko 19 zawodników (w tym jedna kobieta), ja z numerem 17, czyli trzeci od końca. W takim przypadku zakończenie turnieju w pierwszej dziesiątce nabiera nowego znaczenia. Jestem po czterech rundach, wszystkie grałem na ostatniej desce, z tego 3 czarnymi i ... chyba udało mi się odbić od tego dna. Pierwsza partia z juniorem Śliwickim (Elo1994) gambit szkocki czarnymi, udało mi się równo przejść przez debiut i dopiero gdy wydawało mi się, że przejmę inicjatywę, to właśnie ją straciłem. Walczyłem jeszcze trochę ale właśnie ten "aktywny" ruch mnie zgubił i akurat tej właściwej odpowiedzi nie zauważyłem. Druga partia z jedyną kobietą ale I+ z Elo>1900 Ireną Młodzińską, białymi - na e4 zagrała c5  a ja wybrałem wariant zamknięty, szło cały czas równo bez błędów (sprawdzałem na kompie) ostatecznie uzyskałem ciut lepszą pozycję ale bałem się zaryzykować i całe szczęście, wszelkie ostre warianty były przegrywające, komputer pokazywał jedynie zachowawcze wyczekujące posunięcia, kto by się wychylił, ten by przegrał a nie chciałem żerować na czasie ( miałem lepszy). Zatem remis był sprawiedliwym rozwiązaniem. Trzecia runda z Andrejem Maksimenko Jr. czarnymi zdecydowałem się na obronę Caro-Kann, nie przyjął bicia Sf6, partia rozwijała się spokojnie, proponowałem remis ... i w końcu uzyskałem lepszą pozycję i ... straciłem piona i zrobiła się gorsza ale odrobiłem tego piona i znów się wyrównało, ustawiłem blokadę a on chciał grać na wygraną ale znalazłem taki motyw, że nie miał szans a czas miał kiepski i w końcu zgodził się na remis. Czwarta partia z Piotrem Szybowiczem też Elo>1900 po 10 posunięciach proponuję strategiczny remis, aby nie pauzować jutro, on jest niby gotów ale się pyta, czy mi bardzo zależy, ja ... powiedziałem, że teoretycznie dzisiaj ok, no to zdecydował się grać. Mało tego zdecydował się na wątpliwą ofiarę i ... wygrałem. Jutro gram z juniorem T. Żebrackim - właściwie po zwycięstwie z Szybowiczem, każdy wynik może okazać się dobry. Nawet jeśli przegram, to pewnie będę pauzować w rundzie popołudniowej i będę mógł być na imieninach Maksa.
Pierwsza partia z Śliwickim (fot. P. Szybowicz)

wtorek, 7 sierpnia 2012

Pierwsza 20-ka w 1:50 :)

Pierwsza w tym sezonie oczywiście. W końcu za miesiąc półmaraton w Pile a za dwa maraton w Poznaniu a ja jeszcze nie zacząłem biegać dłuższych dystansów. Było ... nieźle, pierwsza dyszkę w 55 minut i druga tak samo (20 sek. więcej). Trochę mocno wiało, połowę trasy w plecy a połowę w twarz. Nie było problemów ale przypomniało mi się, że już przy takich dystansach warto się posmarować wazeliną, żeby uniknąć obtarć ale udało się. Wypróbowałem koszulkę od Humperta (rowerową) i jestem zadowolony - te kieszenie  z tyłu przydadzą się na żele. Do tej pory musiałem kombinować a ta koszulka rozwiąże mi problem. Od czwartku turniej w Szubinie, w tej chwili 26 zawodników, ja 18-ty na liście. Myślę, że miejsce w pierwszej dziesiątce powinno mnie satysfakcjonować, chociaż oczywiście trzeba chcieć wygrać :)

niedziela, 5 sierpnia 2012

Obóz kondycyjny w Karpaczu :)

Wczoraj wróciliśmy z Karpacza. Cztery dni bez szachów i bez biegania. W czwartek zaczyna się najważniejszy dla mnie turniej szachowy w tym roku, za miesiąc półmaraton w Pile. Generalnie drogo i jak zwykle po letnich wczasach z ulgą wróciłem do domu.