Dzisiaj z Maksem byliśmy na zaporze Mőhnesee (wiele lat temu oglądałem film o tym jak alianci bombardowali specjalnymi bombami tę zaporę, aby zalać zagłębie Ruhry). Po powrocie poszedłem biegać na trasę już przed laty oblataną. Jakież było moje zaskoczenie, gdy pierwszy kilometr przebiegłem w 6:47, co prawda był pod górkę ale czas ... prawie 7 minut. Pomyślałem że będę miał kłopoty ze zmieszczeniem się w godzinie. Na szczęście powrotny km był z górki ale to było minimalnie poniżej 6 minut. Później się trochę rozbiegałem i ostatecznie wyszło 58 minut. Dopiero po pewnym czasie przypomniało mi się, iż na tej trasie przeważnie miałem 6 minut pod górkę i 5 minut z górki. Tylko dwa late temu udało mi się zrobić z górki w cztery minuty. Jutro pewnie też pójdę pobiegać.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz