czwartek, 31 grudnia 2009

Kolejny filmik "szkoleniowy" :)

W tym roku zdążyłem zrobić jeszcze jeden filmik - tym razem dla bardzo początkujących ale zawsze.
Z bieganiem było trochę gorzej ale tak to już jest (jedno lepiej, to drugie gorzej).

niedziela, 27 grudnia 2009

Partia włoska - wreszcie

Po długich przemyśleniach i przygotowaniach spiąłem się i ... stworzyłem partię włoską w pigułce. Dwie godziny zajęć "Szachowego Wapna" z arcymistrzem J. Zezulkinem udało mi się ścisnąć w jednym dziesięciominutowym filmiku - właściwie, to jest to nawet za szybko, bo lepiej byłoby podkreślić pewne momenty, wyrażnie rozdzielić warianty i głębiej skomentować ale wymagania/ograniczenia Youtube przekonały mnie aby zmieścić się w 10 minutach. Właściwie dla mnie to starczy ale ktoś nieobeznany będzie musiał pewnie kilka razy obejrzeć filmik, żeby zorientować gdzie rozchodzą się poszczególne warianty i który jest dobry dla jakiego koloru. Generalnie ... z ostatniego wariantu wychodzi, że właściwie czarne spokojnie sobie radzą z tym debiutem ale oczywiście muszą grać dokładnie, bo każda niedokładność może się źle skończyć.
zobacz film

sobota, 19 grudnia 2009

Mróz :)


Ze względu na niską temperaturę zawiesiłem biegi i ... np. byłem z synami na łyżwach :)

wtorek, 15 grudnia 2009

Sędzia klasy drugiej :)

W końcu się zdecydowałem i wyruszyłem z Bronkiem Piechockim ze Skoków do Leszna na kurs sędziowski. Prowadzącymi byli: Waldemar Kopydłowski i Magdalena Judek. Muszę przyznać, że tak łatwo nie było ale jednak obycie robi swoje i udało mi się zdać, chociaż do ręcznego kojarzenia rundy w szwajcarze musiałem podchodzić 2 razy. Można by jeszcze więcej napisać o tej "wyprawie" i o finale wojewódzkim SZS w Poznaniu, który odbył się dzień wcześniej ... ale najważniejsze, że już jestem sędzią szachowym klasy drugiej :)

sobota, 5 grudnia 2009

Nowa bateria

Pulsometr przestał już wyświetlać cokolwiek i trzeba było zmienić baterię. Teraz wyświetla jak "żyleta", aby przelłożyło się to na jakość treningów. :)
W szachach postawiłem ostatnio na rozwiązywanie zadań na chess.com doszedłem już do poziomu ponad 1900 i podoba mi się, to jest szansa na podniesienie poziomu gry - przynajmniej tak mi się obecnie wydaje.

piątek, 27 listopada 2009

sobota, 21 listopada 2009

Mistrzostwa powiatu

Co roku czekam, czekam na ten turniej ... w końcu miałem zamiar poprawić, to "pechowe" trzecie miejsce, które zdobywałem przez 2 ostatnie lata. Niestety zamiast lepiej było gorzej. Problemy zaczęły się od partii z Przemysławem Hoffmannem teoretycznie była wygrana ale się pogubiłem. Z Adrianem Kurzem też nie znalazłem przewagi w gambicie królewskim. W partii z Żurowskim byłem przygotowany na debiut ale później za dużo czasu straciłem a w ostatniej partii z Bronkiem Piechockim przy różnopolowych gońcach pozwoliłem zamknąć pozycję. Podsumowując - tragedia ... może za rok będzie lepiej.

środa, 21 października 2009

Roztrenowanie?

Nie zdążyłem jeszcze uzupełnić wpisu o maratonie a poczytałem sobie o "roztrenowaniu" ale ... nie - ja sobie będę biegał a nawet spróbuję przyspieszyć :)
Internetowe Dzienniki Biegowe

niedziela, 11 października 2009

Poznań Maraton 2009 zaliczony


Wkrótce jeszcze pewnie coś dopiszę - chwilowo nie udało się złamać 4h, było 4:28 ale najważniejsze, że dobiegłem :)

sobota, 3 października 2009

Ostatni trening przed MP

Ze względu na wyjazd do Wągrowca przed południem, musiałem przełożyć trening na godziny popołudniowe. Było chłodno i trochę wiało. Biegłem w długich spodniach i kurtce. Planowałem zrobić 30 km ale ze wzgledu na Ewę musiałem zadowolić się 25. Nie było źle, chociaż oczywiście wahania nastroju były. Teraz zostaje już tylko czekać do następnej niedzieli, wypoczywać i w ostatnich dniach napchać się węglowodanami :)
Internetowe Dzienniki Biegowe

Ostatni tydzień

Już kilka razy mi się śnił, teraz już tylko tydzień do maratonu i pewnie będzie mi się ten bieg śnił codziennie.

poniedziałek, 21 września 2009

3 tygodnie


Zostały 3 tygodnie do maratonu a ja ... dzisiaj śnił mi się w nocy a jak się przebudziłem to nie mogłem zasnąć. Pogoda jakaś dziwna (chociaż lubię taką) czuję się nienajlepiej a jeszcze dzisiaj zaszczepiłem się przeciwko grypie i to jeszcze dobiło mnie chyba. Jutro muszę koniecznie przynjamniej 10 km, w czwartek z 15 km a w sobotę znów spróbuję 30 km. Czas ucieka, zaległości się robią. Na liście dyskusja o dalszych losach ADE.

sobota, 12 września 2009

Pierwsza 30-ka

w Pile mi dosyć poszło tzn. 1:51 (co mnie zupełnie zadowala) zatem tak jak sobie zaplanowałem dzisiaj spróbowałem 30 km i ... nie przebiegłem, do 20 było dobrze, do 24 biegłem a później musiałem przejść do marszobiegu i tak już do końca ale się nie przejmuję cały czas mam nadzieję, że uda mi się złamać w Poznaniu 4h (jeszcze miesiąc) Myślę zabrać ze sobą takie żele energetyczne tylko nie wiem kiedy powinienem je zjeść - w tej chwili wydaje mi się, żeby zabrać 2 i pierwszy zjeść ok. połowy trasy (po pierwszej rundzie) a drugi tak ok. 30 km. Czy może brać na bieżąco tzn. jak zacznie brakować sił?
Do Poznania po buty nie wstępowałem, bo mi się kasa z wakacji skończyła i pewnie będę musiał pobiec w tych butach co mam a nowe kupię sobie na gwiazdkę ale będą w Warszawie przymierzyłem sobie te Nike Lunarglide i mi leżały dobrze tzn. dobrze się w nich czułem.
Zgadałem się z Mikołajem Łosiakiem, który jak się okazało przybiegł w Pile kilkanaście sekund po mnie (ale dopiero na liście wyników się odszukaliśmy), że też pobiegnie w Poznaniu i też poleci na 4h.
W niedzielę okazało się, że jeszcze złapałem jakiegoś wirusa i ... stan podgorączkowy, katar itd. to niestety też zakłóci przygotowania.

niedziela, 6 września 2009

1/2 sukcesu


W Pile na półmaratonie udało mi się przebiec 21.097 m w czasie 1:51:41 (netto 1:50:44) zatem 1/2 planu wykonana :)
Jednak teraz (w Poznaniu 11X) będzie trudniej bo ... po "półmaratonie" trzeba przebiec drugi, niemniej jestem dobrej myśli :)
Olek Dobersztyn odebrał mi dzień wcześniej numer startowy, więc nie musiałem się tak spieszyć. Pogoda była sprzyjająca tzn. nie było słońca, trochę wiało, trochę padało ale nie było najgorzej. Przed biegiem zastanawiałem się, czy uda mi się zmieścić w pierwszym tysiącu i ... na listach pokazywany jestem jako 1002 (lub 1001) ale dużo się nie pomyliłem a gdybym znał na bieżąco sytuację na pewno bym przyspieszył. Najważniejsze, że przebiegłem spokojnie, czułem się dobrze i nie złapałem żadnej kontuzji.

niedziela, 30 sierpnia 2009

No i poleciałem :-)



Już dawno o tym myślałem, długo szperałem w internecie, pytałem, ustalałem. W końcu wszystko się zgrało, przede wszystkim pogoda. Przyjechaliśmy na lotnisko trochę za wcześnie i musieliśmy prawie trzy godziny czekać za wyciągarkowym ale opłacało się. Wrażenie niezapomniane, piękne widoki z lotu, naprawdę warto!

środa, 26 sierpnia 2009

20 km już w Polsce

Zaraz po przyjeździe z Niemiec zrobiłem 15, później był wyjazd do Warszawy, który całkiem "rozwalił" bieganie ale teraz już wracam do normy. Przed Piłą jeszcze przynajmniej raz przebiegnę 20 k a w tygodniu po Pile spróbuję zrobić 35 km. Biegło się dzisiaj całkiem dobrze, bo słońce się schowało, po półmetku wstąpiłem do domu się napić. Po biegu zważyłem się i ... tak ok. 3 kg mniej :) W końcówce trochę poczułem mięsień w łydce i trochę kolana ale nie był to ból - tylko się bałem, że może być i dlatego nie przyspieszałem i biegłem równo. Razem z postojem wyszło 1h i 56m zatem liczę, że w Pile jest duża szansa na złamanie 2 godzin.
Internetowe Dzienniki Biegowe

niedziela, 9 sierpnia 2009

Szachy - odbicie od "dna"

Na chess.com miałem jakiś czas spokój, pokończyłe wiele partii, zostały same proste lub "uśpione" ale teraz się zaczęło tzn. zaczął się finał jednego z turniejów, w których grałem - zawodnicy mają po 2300, 2400. Wyzwał mnie jakiś Kanadyjczyk, też z wyższym rankinkiem. Prawdopodobnie wkrótce zacznie się mecz Polska-Słowenia i też będzie z silniejszym zawodnikiem, zatem kończy się czas wakacyjny i trzeba bedzie się wziąć do "roboty". Oprócz tego zbieram się do napisania artykułu dla "Jabłuszka" o szachach w świecie macintoshowym. Mam nawet tytuł: "Szach i Mac" Trochę już nad tym artykułem myślałem, chcę opisać co ważniejsze programy - np. ciekawą funkcję w programie "Chess" tzn. sterowanie głosem (niestety po angielsku) ale ciekawostka jest. Dzisiaj trochę poczytałem o szachach 960, czyli fischerowskich tzn.pionki stoją normalnie, zasady są normalne ale ustawienie figur jest losowane i tu nie ma opracowanych debiutów a jest bardzo ważną fazą gry. Na chess.com można grać w wersję 960 (bo tyle jest możliwych ustawień) ale jeszcze się nie odważyłem. Ciekawe, czy jest program szachowy na Mac'a grający w wersję 960?

Pólmaraton złamany

W ubiegłą niedzielę przebiegłem 20 km i byłem skonany, teraz przebiegłem ok. 23 km i ... jeszcze nie było najgorzej. Biegłem sobie spokojnie, spoglądając na zegarek ale zupełnie się nim nie przejmując. Najważniejsze było, aby przebiec i się nie "zajechać" i to się udało. Czas nie jest powalający tzn. ok. 2 h 15' (21,5km) ale ... Tym razem na początku zabrałem butelkę napoju izotonicznego i schowałem sobie przy ławce, później ok. 11 km mogłem sobie popić i to też pewnie pomogło. Biegałem "swoją" trasą czyli pod górkę i z górki i tak w kółko i mi to nie przeszkadzało a pozwalało określić w jakim miejscu dystansu jestem. Mam nadzieję, że gdy trasa będzie płaska, to będzie mi łatwiej, bo teraz podbiegi dawały się we znaki :) To już druga i ostatnia w Niemczech dwudziestka - następne już w Polsce. Po konsultacji ze znakomitym biegaczem, absolwentem szkoły w Wapnie M.Ł., postanowiłem że chociaż raz przed maratonem w Poznaniu przebiegnę 35 km, jeszcze nie ustaliłem terminu, prawdopodobnie tydzień po półmaratonie w Pile.

niedziela, 2 sierpnia 2009

20 km po raz pierwszy :-)

W końcu się odważyłem i przebiegłem ... zacząłem bardzo spokojnie nie przejmując się zegarkiem, po prostu biegnąc spokojnie, później było odliczanie kolejek i lekkie spoglądanie na zegarek. Pierwsze 10 km, to ok. 1 godzina i druga połowa zaczęła się bardzo spokojnie. Pogoda była super na taką okazję - lekki wiaterek ok 20 stopni, słonce za chmurami. Podbiegi były ciężkie, najgorszy był ostatni 19 km myślałem, że się poddam i pójdę ale wytrzymałem, ostatni km był z górki i jakoś zbiegłem. W każdym razie po 20 km byłem tak zmęczony (nogi słabe), że nie wyobrażałem sobie jak mógłbym przebiec następne 22 km, czyli maraton. Jak wróciłem, to po jakimś czasie doszedłem do siebie, chociaż jednak byłem zmęczony. Zatem półmaraton w czasie 2h jest dla mnie już osiągalny ale maraton ...do maratonu jeszcze 70 dni. Trzeba być dobrej myśli :-)

piątek, 24 lipca 2009

Półmetek pobytu letniego w Niemczech

Korzystając z tego, że moja dzisiejsza nocka została w ostatniej chwili odwołana dokonam małego omówienia pobytu. We wtorek, wspólnie z Salvatore Paterno (kolega z zakładu pracy) wspólnie biegaliśmy po lesie przy Wickede. Trasa podobno ma dokładnie 10 km, było trochę mokro i czasami trzeba bylo omijać grząskie miejsca ale generalnie fajnie się biega w lesie, słońce tak nie przeszkadza i podobno zdrowiej dla nóg (w porównaniu do asfaltu). Trochę ludzi biegało w tym lesie, czyli bieganie jest jednak popularne w Niemczech. Czas, to 52 minuty całkiem przyzwoicie, spokojnie moglibyśmy złamać 50 minut. Na ostatniej prostej nie dałem szans Włochowi, czyli sił na końcówkę mi starcza. W niedzielę (wcześniej) zrobiłem na swojej trasie tak ok. 16 km w czasie 1:27 przy zmiennej pogodzie, chwilami dość mocno padało ale najważniejsze, że regularnie robiłem czasy: 6 minut pod górkę i 5 minut z górki (672 kroki~ 1,... km), w najbliższą niedzielę spróbuję "złamać" 20 km. Ponieważ końcówka tygodnia to nocki, więc nie potrafiłem znależć czasu na bieganie, jednak jak do tej pory mogę być zadowolony z przebiegu trenningów biegowych w Niemczech. Z szachami trochę gorzej, lekko odpuściłem, kończę tylko partie już wcześniej zaczęte i obserwuję zmagania Marka w Poznaniu - nieszczególnie mu idzie, gdybym był w Polsce pewnie bym zagrał ale tak chociaż trochę poprawię stan domowych finansów a na turniej jeszcze przyjdzie czas. Niestety nic nie zrobilem przy "Dzikich kotach" - może w drugiej połówce będzie lepiej?

wtorek, 7 lipca 2009

Bieganie i praca w Niemczech

Od niedzieli jestem w Niemczech i przewiduję pobyt tutaj aż do 15 sierpnia. W niedzielę wiadomo - podróż odpuściłem bieganie. W poniedziałek przetruchtałem z 30 minut, dzisiaj tylko godzinny spacer ale znalazłem fajną trasę do treningów (będzie dość duża różnica poziomów). Ciekawe jest jeszcze tylko, czy po pracy fizycznej znajdę siły jeszcze na bieganie? Po kilkunastu letnich wyjazdach do Niemiec wreszcie mam kwaterę z normalnym dostępem do internetu :) a tak się bałem ... i jeszcze pieniądze za telefon zaoszczędzę.

piątek, 3 lipca 2009

Zostało 100 dni do X MP

Czas ucieka - jeszcze tylko 100 dni przygotowań. Różne myśli chodzą po głowie: brać pulsometr, czy nie brać, ustawić się w grupie na 4 h, czy na 3:45 a może biec po swojemu. Za 2 dni wyjeżdżam na 6 tygodni do Niemiec, nie wiem jak będzie z wpisami i dziennikiem biegowym ale biegać trzeba będzie. Myślę, że z 3 razy powinienem w końcu pobiec przynajmniej 20 km a jak wrócę, to nawet 1 raz 40 (no przynajmniej 30). Pulsometru chyba jednak nie będę brać, żeby się nie stresować, przyłączę się do grupy na 4 h. W końcu takie miałem założenia w czasie gdy odbywał się IX MP. Mam już numer startowy 434 (dużo czwórek, obecnie mam 43 lata myślę, że jeśli czas będzie poniżej 4:34 to też będzie jeszcze dobrze). Wczoraj kolejny raz (trzeci pod rząd) przebiegłem rano 10 km a nawet wieczorem chciało mi się jeszcze przebiec z Ewą dodatkowo 3 km i jeszcze zrobiłem sobie dodatkowe 2 km na szybkość. Zauważyłem, że przy szybkim biegu trudno uniknąć lądowania na piętę ale takim tempem to ja maratonu nie pokonam :) Zatem muszę się skupić na ćwiczeniu tempa 5:15/km :)

środa, 1 lipca 2009

Powtórka dychy :)

Teraz postanowiłem pobiec wolniej. Nie było słońca i pilnowałem się aby nie przyspieszyć, tętno wahało się 145-147 (alarm mam ustawiony na 160) i pikanie było sporadycznie (wczoraj częściej). Sił zostało mi tyle, że miałem jeszcze na długi finisz i jeszcze był zapas. Stawianie stopy też szło lepiej - wyczułem że musi być takie "klapanie". Biegam zatem teraz "głośno" (wczoraj nawet Ewa zwróciła uwagę) ale kolano przestaje boleć i gdyby nie wiele spraw do załatwienia, to może zrobiłbym dzisiaj 20 km.
Internetowe Dzienniki Biegowe

wtorek, 30 czerwca 2009

Prawdziwa dycha - nowa era mojego biegania

Poprzedni wpis pisałem rano ale był on wynikiem przemyśleń z poprzedniego dnia. Dzisiaj postanowiłem zacząć wcielać teorię w praktykę i przebiegłem 10 km (wczoraj myślałem nawet o 20 ale w trakcie się rozmyśliłem). Starałem się biec wyprostowany i stawiać stopy przynajmniej na śródstopie (byle nie pięty). Pierwsze 2,5 km przebiegłem w świetnym czasie 12 min. (chyba za szybko) później musiałem się pilnować przed pochylaniem i stąpaniem na pięty. Ostatecznie czas 53:30, czyli całkiem przyzwoicie. Biegłem z pulsometrem, który ostrzegał mnie przy przekroczeniu tętna 160 i dopóki i nie wyczuję swego organizmu będę chyba biegał z pulsometrem, chociaż on trochę przeszkadza (tak samo przeszkadzał mi iPhone i jego też na biegi nie będę brał). Okazuje się, że pod górki trzeba jednak zwolnić (jeśli chce się zachować równy puls). Najważniejsze jednak, że bieg wcale nie zaszkodził temu bolącemu kolanu a wręcz może jest lepiej. Jednak musiałem się pilnować, bo lenistwo "zachęcało" do stąpania na pięty - niby dla wydłużenia kroku ale w praktyce do zwolnienia i przeciążania stawów.

Rok złego biegania

Znów pojawił się ból w kolanie i dlatego zamiast biegać jeździłem trochę na rowerze. Postanowiłem poszukać trochę w internecie na temat "kolana biegacza" i ... Doszedłem do wniosku, że cały czas źle biegam, że muszę zmienić technikę biegania. Do tej pory biegałem "na piętę", czyli ubijałem asfalt a ciężar amortyzacji był przenoszony na kości a powinienem biegać może nie aż na palcach ale na śródstopiu tak, aby amortyzacja była robiona przez mięśnie. Okazuje się, że przede wszystkim jest to wina koncernów produkujących buty - to one zaczynają produkować buty o amortyzowanej pięcie i tym zachęcają ludzi do biegania "na piętę" a buty drogie, natomiast biegając na palcach wystarczyłyby zwykłe trampki a nawet niektórzy biegają boso. Zatem czas zmienić technikę biegu :) Wczoraj trochę próbowałem i wiem, że nie będzie mi łatwo się przestawić, jednak to jest logiczne, że kontuzje są właśnie przez bieganie "na piętę". Wydaje się, iż co może być prostszego od biegania ... a jednak.

środa, 24 czerwca 2009

Wakacje (początek)

Zanim o wakacjach, to muszę chociaż krótko wspomnieć, że grałem w Mistrzostwach Nauczycieli w Szachach w Krakowie ale dużo nie będę pisał, bo niezbyt mi poszło. Grałem właściwie dobrze ale ... brakowało szczęścia, w lepszych partiach wypuszczałem wygrane, w wyrównanych przegrywałem na czas, generalnie bolączką były niedoczasy. Gdybym grał na zegarach elektronicznych z bonifikatą, to byłoby zupełnie dobrze. Na pocieszenie - udało mi się ograć I-ke (A. Karpińskiego) z Bydgoszczy w hiszpańskiej w wariancie wymiennym (był przekonany, że cały czas ma lepszą a ja byłem przekonany, że ja mam lepszą ale wyszło na moje), analiza komputerowa pokazała, że partia była OK. Ładną również miałem partię z I+ 2084 z Białegostoku, komputer pokazywał nawet lepszą ale ograł mnie tylko na czas (były różnopolowe gońce i wieże i miałem piona więcej). W przedostatniej przestawiłem kolejność posunięć w hiszpańskiej i myślałem, że wpadłem w pułapkę z 20 minut szukałem wyjścia aż zanlazłem i nawet uzyskałem inicjatywę ale znów zdecydował czas :( Ostatnią partię zremisowałem awansem z młodym chłopakiem, pewnie bym bo ograł ale zgodził się zagrać dzień wcześniej, nic mi nie dawała wygrana a dzięki temu mogłem jechać dzień wcześniej. Ostatecznie 3,5 z 9, czyli tak jak 2 lata temu ale nie było źle. Wyjazd na turniej trochę zakłócił bieganie, po powrocie było jeszcze drukowanie świadectw itd. Dopiero od wakacji mogłem wrócić do "normalnego" biegania. Jednak w perspektywie szykuje się wyjazd do Niemiec na 6 tygodni (na saksy) i tam ... tam zobaczymy, może akurat będzie okazja do biegania :)
Internetowe Dzienniki Biegowe

niedziela, 7 czerwca 2009

Dycha tydzień po starcie

Postanowiłem sobie zwiększyć tygodniową dawkę kilometrów przynajmniej do 30 (było 24-25). Trzy razy udało się przebiec 8 km w przyzwoitych czasach. Wychodzę na trening, aby przekroczyć zaczarowaną 30-tkę i od samego początku ból w prawym kolanie (podobny do tego z przed dwóch tygodni. Próbowałem rozruszać kolano, pierwsze pół kilometra idę powoli już z myślą aby się poddać ale postanawiam chociaż trochę jeszcze potruchtać i ... jakoś ból ustaje, biegnę powoli ale biegnę. Czas na 2,5 straszny czyli prawie 18 minut ale w drodze powrotnej jest lepiej 5-ka minimalnie powyżej 30 minut. Natomiast druga rundka już w normalnym tempie i w rezultacie udaje się osiągnąć przyzwoity czas 56 minut (tylko minutę gorzej, niż na zawodach).
Powoli zbliża się czas wyjazdu na Mistrzostwa Polski Nauczycieli w Krakowie (byłem tam 2 lata temu, wtedy pierwszy raz zdobyłem Elo i to większe niż mam obecnie)

niedziela, 31 maja 2009

Pierwsze zawody (XXI Janowiec Wlkp.)


W końcu nadszedł ten dzień :) Prognozy zapowiadały chłód i deszcz a ... był upał. Ponieważ był to mój pierwszy start postanowiłem przybyć wcześniej. Otrzymałem numer startowy 37 i czekałem prawie 2 godziny do startu. Następnym razem będzie łatwiej. Na starcie ustawiłem się z tyłu (bo po co blokować miejsce lepszym - w końcu nie miałem zamiaru walczyć o miejsce). Na starcie spotkałem Kasię Łucyk, która zapowiedziała bieg na ok. 46 minut (ja na 50). Pierwszy kilometr w 5 minut, drugi też czyli zanosiło się dobrze. Właściwie to biegłem chyba za szybko. Jeszcze przed moim 4 km spotkałem Macieja Łucyka, który biegł w pierwszej trójce (i miał już w tym momencie grubo ponad 6 km) Pierwsze pięć km przebiegłem biegiem ciągłym natomiast w drugiej połówce zdarzały mi się chwile, że maszerowałem (jakoś nie mogłem się zmobilizować). Najlepiej mi szło gdy "przyklejałem" się do kogoś ale niestety nie potrafiłem wytrzymać. Szkoda, że nie założyłem krótkich spodenek ale na szczęście nie wziąłem bluzy - słońce dawało się we znaki (czapeczka też by się przydała), pojedynczy kibice dopingowali wzdłuż trasy i to jest miłe. Czułem że zostało mi jeszcze dużo sił ale na finisz zdecydowałem się dopiero na ostatniej prostej (i całkiem nieźle mi to wyszło). Ostatecznie podano wynikach mój czas - 55 minut (dokładnie) ale właściwie jest to czas brutto (startowałem z końca) Myślę że czas 50 min jest spokojnie w moim zasięgu (przynajmniej na tej trasie - bo teraz już ją znam). Po biegu nawet nie czułem zmęczania i gotowy byłem do jazdy powrotnej praktycznie natychmiast. Myślę że plan został zrealizowany. Na dzień obecny półmaraton jest w moim zasięgu (przynajmniej moim zdaniem, przynajmniej w czasie 2 h) Natomiast maraton ...? oj tu to chyba trzeba jeszcze potrenować :)

Internetowe Dzienniki Biegowe

wtorek, 26 maja 2009

Pierwsza kontuzja?

Został tydzień do biegu w Janowcu (10km) a tu nagle w szkole, coś przeskoczyło mi w kolanie, pierwszy raz poczułem ostry ból. Było to podczas wchodzenia po schodach. Praktycznie cały dzień czułem się już niepewnie, bo bałem się, że za chwilę znów się powtórzy ten "kłujący" ból w lewym kolanie (od zewnętrznej strony). Na wszelki wypadek zrezygnowałem z biegu wieczorem ale następnego dnia ostrożnie przebiegłem 5 km - w końcu trochę trzeba się przygotować do niedzieli w Janowcu.

piątek, 1 maja 2009

Dycha przed PITSem :)

Do turnieju PITS zostało 2 dni, wszystko zapięte już na ostatni guzik: fundusze zebrane, napoje i poczęstunek załatwione, szachy i stoły rozstawione, ponad 50 zawodników już zapisanych. Zgłosił się nwet IM Klaudiusz Urban o rankingu ponad 2400 czyli kolejny postęp. Jutro wyjaśni się jeszcze występ Jacka Tomczaka, który rozważa ponowny występ ale w poniedziałek zaczyna maturę. W każdym razie już jest wyborowy skład (a Jeszcze będzie Gniezno) Natomiast w biegach - dzisiaj przebiegłem 10 km w 54 minuty całkiem niezły czas.

niedziela, 19 kwietnia 2009

Nieudana dycha

Ze względu na otarcia wewnętrznej części stopy, prawdopodobnie z winy skarpetek nie przebiegłem planowanej 10-ki i spasowałem na 8 km w czasie 41 minut (to też nie jest źle) ale wniosek jest taki, że trzeba dbać o każdy szczegół, szczególnie przy długich biegach - mały drobiazg a może zdecydować o sukcesie lub porażce. Pierwszy raz skorzystałem przed biegiem i po biegu z napoju izotonicznego i ... chyba warto.Internetowe Dzienniki Biegowe

Nowe buty

Długo szukałem/przeglądałem internet w poszukiwaniu odpowiednich butów. Czasami byłem już zdecydowany na kupienie tanich, później znów wracałem do markowych, trwało to ze dwa miesiące ale ostatecznie zdecydowałem się na markowe: Salomon speed comp. Są to drogie buty (ale są jeszcze droższe) kosztowały 340 zł na Allegro, gdy przyszły robiły wrażenie za wąskich ale biegło się (6km) bardzo dobrze, zatem prawdopodobnie będą dobre.
Internetowe Dzienniki Biegowe

niedziela, 22 marca 2009

Kurs instruktora sportowego

Wczoraj rozpoczął się kurs, który potrwa ponad miesiąc, jest to część ogólna. W czerwcu/lipcu będzie część specjalistyczna - szachowa. Kurs odbywa się w Żninie.

niedziela, 15 lutego 2009

Pierwsza dycha :-)

Wczoraj 14-go lutego, pierwszy raz przebiegłem 10 km biegiem ciągłym. Pierwsze 3 okrążenia z Ewą i Grażyną, następne 7 już sam. Czas na półmetku 30 min. ostatecznie 56 minut ale nie chodziło o wynik, myślę że nie powinno być problemów aby zrobić ten dystans w 50 minut. Właściwie po przebiegnięciu nie czułem żadnego zmęczenia. Dzisiaj zaczynam się zastanawiać nad pólmaratonem w Poznaniu 29 marca ale ... zobaczę

wtorek, 3 lutego 2009

VII runda MP w Szachach

Oglądałem dzisiaj transmisję z VII rundy MP w Chotowej, szczególnie interesowała mnie partia mojego imiennika Jacka Tomczaka, któremu niezbyt idzie do tej pory na tym turnieju - pierwszych pięć partii przegrał (naprawdę tragiczna seria), szóstą zremisował, siódmą grał czarnymi z Marcelem Kanarkiem. Wybrał spokojny wariant obrony Caro-Cann (sam często to grywałem). W 20 posunięciu zaryzykował i zagrał "ostro" i od tego momentu grał dokładnie, bardzo dokładnie - liczyłem te kombinacje, nawet pomagałem sobie komputerem, było OK. To jest prawdziwa sztuka - wytrzymać napięcie i wykonać właściewe posunięcie we właściwej chwili np. nie odbijać od razu gońca na g5 tylko najpierw pojechać hetmanem na g1, chwila nieuwagi i by się nie udało - naprawdę ładna partia, która powinna przelamać złą passę. :)