Czas już mnie goni i trzeba było zabrać się za długie wybiegania. Dzisiaj 30 km (w czwartek było 20), zmieściłem się w 3 godzinach (2:59:43). Trochę było ciepło, na szczęście przez połowę czasu słońce schowane było za chmurami. Wiaterek był delikatny. Oczywiście na maratonie trzeba będzie pobiec trochę szybciej i jeszcze trochę dłużej. Szybkości to jakoś nie miałem, bo niby przyspieszałem ale okazywało się, że te przyspieszenia to mnie tylko ratowały przed stratami i tak naprawdę wyszło, że średnio kręciłem się koło 6 minut na km. Na maratonie trzeba zejść do 5:40 no i jeszcze 12 km przebiec. Wkrótce (za tydzień?) spróbuję zrobić 35 km, czyli spróbuję "spotkać" ścianę. Takie tempo, przy takiej temperaturze, to jeszcze nie tragedia. Muszę jeszcze sobie "wbić" do głowy, żeby nie wyprzedzać zajęcy na 4h i powinno być dobrze.
Maks zrobił mi nawet zdjęcie i dowoził pepsi. Ten bieg był generalną próbą glukozy płynnej z apteki i ... próba wypadła pomyślnie - to właśnie zwykła płynna glukoza będzie moim paliwem zamiast specjalistycznych żeli. Na szczęście nic sobie nie obtarłem i nic szczególnie mnie nie boli po biegu, oczywiście zmęczenie jest.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz