sobota, 30 października 2021

Cud niepamięci?


 Dzisiaj przez chwilę się przestraszyłem, bo nie mogłem sobie przypomnieć mojego numeru klienta do banku, czyli nie mogłem się zalogować. Teoretycznie zdawałem sobie sprawę, że należy zachować spokój i sobie przypomnę, że natychmiastowa próba przypomnienia może prowadzić tylko do coraz większych nerwów. Dzisiaj pobiegłem sobie 10 km i zapisałem sobie wynik w dzienniku biegowym. Jest tam taka funkcjonalność, że można sobie sprawdzić - ile kilometrów przebiegło się np. w tym samym miesiącu, ale rok wcześniej. Pamiętałem, że w 2020 nie biegałem, więc nie byłem zdziwiony. Zastanawiałem się, czy biegałem w 2019 i tu z lekkim zdziwieniem zobaczyłem 0 km. Miałem jednak nadzieję, iż w 2018, to jednak chyba biegałem ... a tu ZONK, znów 0 km. Tak to jest z tą pamięcią. Owszem dobrze jest zapominać niektóre sprawy, niektóre sytuacje itp. bo szkoda sobie obciążać głowę. Jednak jak się zapomina, to co chce się pamiętać, to już nie jest tak dobrze. Tutaj wspomnę jeszcze, że wcale nie cała pamięć jest w głowie, tzn. w mózgu. Podobno taka "głęboka" pamięć przechowywana jest również w innych organach wewnętrznych np. w jelitach. W każdym razie mnie niedawno zdarzyło się w czasie wycieczki rowerowej poczuć zapach z dzieciństwa tzn. gdy poczułem, to sobie przypomniałem właśnie ten zapach, którego już wiele lat nie miałem okazji poczuć (jakiś taki rodzaj kiszonki roślinnej dla zwierząt hodowlanych). Pamiętałem ten zapach z Mokronos, a poczułem go za Damasławiem.

wtorek, 26 października 2021

Problem telewizora ... zamknięty

 

Nowy telewizor już ... stoi i gra. Przymierzałem się do TLC, a skończyło się na Hisense. Dlaczego tak? Na początku września jeszcze nie było tych Hisense, ba nadal ich nie ma. Są tylko w MediaExpert (w innych sieciach jeszcze nie zauważyłem). Wygrał stosunek ceny do jakości. Tzn. miało być "tanio i dobrze". Ten model nie wchodził już w żadne promocje (widocznie już taniej nie mogli go sprzedać). Teoretycznie cena poniżej 5k (4699), ale a to kabel, a to kalibracja, a to gwarancja rozszerzona i zrobiło się 5+. Niemniej po pierwszym dniu oglądania ... jestem zadowolony. 

sobota, 23 października 2021

Ciemno, jasno, ciemno

 

Czasami gdzieś widać światło, a świadomość, że tam gdzie jest to światło, świat wygląda inaczej, daje do myślenia. W piątek dużo się działo. Były Mistrzostwa Powiatu w Szachach Drużynowych. Pierwszy raz przeprowadziłem tę imprezę w moim nowym miejscu pracy, czyli w ZS 2 w Wągrowcu. Miałem nadzieję, że świetlica wystarczy i wystarczyła. Chociaż oczywiście lepiej by było, gdyby szachy były tak popularne, że trzeba by było szukać większego pomieszczenia, a zawodników byłaby np. setka. 
Relację z mistrzostw napisałem w trzech (a z tą w czterech) wersjach:
Pisanie zabiera jednak czas.

niedziela, 17 października 2021

Motywowanie, inspirowanie, depresja itd.

 

Nie przyjmuję już nowych uczniów na korepetycje, bo ... nie mam czasu. Pracuję bardzo dużo. W czasie wolnym robię jeszcze jakieś szkolenia. Na obrazku certyfikaty z trzech modułów szkoleń o motywowaniu uczniów i szkolenia o depresji. To taki skrótowy opis. Później jeszcze trzeba będzie znów pisać kiedy i z czego się człowiek się szkolił, a przecież zaświadczenia będą leżały w aktach. Jutro ominie mnie kolejne szkolenie z pierwszej pomocy, ponieważ mam już zaświadczenie, iż takowe odbyłem. Ileż ja się już szkoliłem? Temat nadaje się na osobną dyskusję, ale ... czasu brakuje. "Czas ucieka ...". Wieczorem jest turniej na Lichess, na który zostałem specjalnie zaproszony, ale ... nie jestem pewien czy zagram, wręcz wydaje mi się, że się nie wyrobię. W końcu trzeba jeszcze tyle spraw załatwić.

środa, 13 października 2021

Fart i niefart


 Z lekkim dystansem spoglądam na wydarzenia w ostatnich dniach. Zaczęło się w piątek a nawet wcześniej. Zgodziłem się pomóc MP w niedzielnych Mistrzostwach Powiatu w Szachach. W sobotę miałem wyjazd z Ewą do Bydgoszczy na "Barona cygańskiego". Nie chciałem psuć atmosfery informacją o niedzielnym wyjeździe, więc postanowiłem przełożyć informację na niedzielę. Chociaż byliśmy w Bydgoszczy wiele razy, to w okolicach Wyspy Młyńskiej byliśmy pierwszy raz. Pojechaliśmy wcześniej, zaparkowaliśmy na parkingu, który był blisko, ale oczywiście był drogi. Do szukania lokalu wybraliśmy zły kierunek. Tzn. kręciliśmy się w rejonach "muzealnych", ale tam nie było ciekawych lokali. W końcu na kawie wylądowaliśmy w ... coś z Yoga było. Kawa była dobra, sernik też, ale ceny były wysokie, a lokal nie był aż tak atrakcyjny. Później okazało się, że spokojnie mogliśmy udać się do opery, bo tam całkiem niezły lokal był. Jednak jeszcze przed spektaklem trafiliśmy w ten rejon, którego potencjalnie oczekiwaliśmy - czyli rynek z wieloma ciekawymi lokalami na wysokim poziomie. Przynajmniej wiemy, gdzie trzeba się udać następnym razem. No ale w końcu trudno się spodziewać, że wszystko się uda od samego początku. Do opery udało się wejść w miarę sprawnie, a nie było to wcale łatwe, bo trzeba było zakładać maseczkę, wypełniać oświadczenie etc. Miejsca były nie najgorsze, przedstawienie był całkiem niezłe, chociaż nie chce mi się opisywać szczegółowo. Obok nas siedział Krzysztof (?) fryzjer dyrygenta orkiestry, który wierzy w przeznaczenie i szybko nawiązuje kontakty. Też mógłbym wiele napisać, ale ... W niedzielę niespodziewanie gładko poszło poinformowanie o wyjeździe na warcaby - bałem się, że będzie większa awantura. Pojechałem na warcaby i myślałem, że może nawet coś osiągnę, ale okazało się, że warcabiści są dosyć dobrzy w swojej dyscyplinie i ledwie 50% udało mi się zrobić, chociaż niektórzy spodziewali się, że skoro jestem dobrym szachistą, to i w warcabach jestem dobry. A tu nic. Byłbym zapomniał ... w sobotę przepaliła się grzałka w bojlerze. Oczywiście jest to trochę zachodu. Wymianę zapowiedziałem po powrocie z warcabów. W końcu miałem zapasową grzałkę. Niestety teść przypadkowo naruszył rurkę i po pierwszym włożeniu okazało się, że bojler cieknie. Trzeba było spuścić wodę z bojlera, na szczęście mało nalaliśmy. Rozkręcanie, lutowanie, ponowne zakładanie, napuszczanie i okazuje się, że ... lut nie był za dobry. Znów spuszczanie, wyjazd do szwagra, lutowanie lepszą lutownicą, zakładanie napuszczanie i na początku było dobrze, ale po nagrzaniu lut puścił i wiadomo było, że trzeba będzie kolejny raz wymieniać. W szkole cały czas napięcie i dużo pracy. Cały czas kontrolowałem się jednak, aby panować nad emocjami, bo wiedziałem, że nerwy nic nie dadzą. Pojechałem nawet na radę do Wągrowca, chociaż tego dnia nie miałem tam lekcji. Dzisiaj przed pracą spotkałem kolegę, który mocno podpadł w pracy, ponieważ wczoraj zwolnił wcześniej ucznia z lekcji. Nic się nie stało, nawet mama ucznia nie miała pretensji, ale ... Kolega miał z tego powodu burę, jednak dzisiaj jeszcze się pogrążył, ponieważ wyszedł z klasy i właśnie wtedy zjawiła się dyrekcja, a wyjście z klasy w czasie zajęć, to też problemy. Oczywiście teraz też nic się nie stało, bo uczniowie mieli zadania i je rozwiązywali, ale ... Aż dziwne, że mi się to nie przytrafiło. Natomiast mi udawało się relatywnie szczęśliwie przechodzić przez wiele lekcji, bo chociaż nie jestem ekspertem w przedmiotach, których nauczam, to zawsze udawało mi się czegoś ciekawego nauczyć i miałem wrażenie, że uczniowie to doceniają, że coś z moich lekcji wynoszą.

sobota, 2 października 2021

Październikowa sobota


 


Od rana pojechałem do szkoły, do Wągrowca. Tam uczestniczyłem w Europejskim Dniu Ptaków. Frekwencja była średnia, ale ... to chyba dobrze, bo gdyby był komplet, to ... byłby problem. Najlepszy był spacer do lasu na finał. Można było się wymigać, ale w sumie szkoła mogłaby to nieźle "sprzedać". Pogoda była wspaniała, atmosfera znakomita. Wszyscy obecni powinni być zadowoleni.
Po powrocie z Wągrowca wybraliśmy się z Ewą na wycieczkę rowerową. Ta sobota była miła.
_
W piątek też było ok. Lekcje minęły spokojnie. Na szachach było 11 osób. Mieliśmy przygotowane stoły na dużej sali, był projektor, był króciutki wykład o partii włoskiej, było trochę gry. Tak w sam raz.