niedziela, 20 listopada 2011

Dobry impuls

Zastanawiałem się jak zatytułować ten wpis ... Np. "co nas nie zabije to nas wzmocni ale nie dla wszystkich". Generalnie chodzi o turniej, który przeprowadziłem 18 listopada. Dla mnie wygodna jest formuła grania w jednej grupie i jeszcze większego "podkręcania" poziomu. Jednak tym razem rozdzieliłem rozgrywki dziewcząt i chłopców, zwłaszcza że były ku temu sprzyjające warunki. Turniej a właściwie turnieje wypadły ... świetnie ... młodzież się podkręciła, bo zawsze to co dwa pierwsze miejsca, to nie jedno :) Jak po turnieju rozmawiałem z ojcami zwyciężczyń, to mówili że córki były zachwycone turniejem. Zresztą moje zawodniczki, mimo że zajęły dalsze miejsca też pytały się "kiedy będzie następny turniej?" - takie zachowania bardzo podnoszą moje "morale" i powodują, że człowiekowi zaczyna się chcieć. Jest szansa, iż nastąpi "odbicie od dna" wągrowieckich szachów, że wreszcie coś się ruszy, gdy to pokolenie, z tego turnieju zacznie grać. Prawie połowa z tych zawodników to moi uczniowie. We wtorek jadę do Wągrowca i ... Spodziewam się, że tam będzie właśnie to "dno" o którym pisałem tzn. najniższa frekwencja w dotychczasowej historii tych rozgrywek. O ile w kat. sp wywalczyłem tylko jeden awans, to w gim spodziewam się przynajmniej dwóch, co w rezultacie da normę czyli troje.

poniedziałek, 14 listopada 2011

Apple daje Lwa


Wreszcie Apple zaczyna coś dawać edukatorom. Od godziny 18-ej jest do pobrania Lion. Serwer eduapple prawie już nie działa (jeszcze można przez ftp ściągnąć to co się tam włożyło) poczta na tym serwerze też już ledwie dycha. Jobs już odszedł na zawsze, wczoraj nawet na religia.tv oglądałem program gdzie tłumaczono dzieciom, co jest symbolem grzechu? otóż symbolem grzechu jest ... jabłko a dokładniej nadgryzione jabłko ... hmmm daje do myślenia :) Oprócz Lion'a dają kilka innych programów, miedzy innymi Bento na iPada ale ten program to już zakupiłem i co mi teraz po zakupie. Lion jest pewnie duży, bo przez ponad pół godziny pasek postępu dopiero drgnął. Nie jestem pewien, czy do rana się ściągnie a na wszelki wypadek muszę jeszcze pare dodatkowych GB miejsca przygotować.(a jednak nie - spojrzałem na obrazek i zobaczyłem 3,53GB czyli jeszcze znośnie)

niedziela, 6 listopada 2011

Z Rogoźna "na tarczy"

Dużo sobie obiecywałem po tym turnieju, myślałem że mam formę. Na dodatek na sali nie pojawili się stali bywalcy tzn. Szopieraj, Czech i paru innych. Ostatecznie wystartowało tylko 20 zawodników. Jednak było ciężko. Pierwsza ładnie z Marchwickim, trzymał się długo mocno ale nie wytrzymał i ładnie wygrałem. Druga z juniorem - oddawał piony ja brałem i gdyby się przyłożył to mógłby zdobyć figurę ale zaczął odbijać piony i posypało mu się. Już było dobrze i pierwsza deska i partia z Ruczyńskim Krzysztofem, który gra wyczekująco "na kontrę" ale udało mi się zdobyć inicjatywę, ba udało mi się uzyskać wygraną pozycję i co ... i czasu zwyczajnie zabrakło. Jak to zwykle bywa Caissa się ode mnie odwróciła, w następnej partii, z (starszym) juniorem w partii hiszpańskiej nie biorę piona, którego się bierze bo bałem się ostrego wariantu i po kilku posunięciach daję sobie związać figurę i już tylko 2 z 4. Następna partia z będącym wciąż w świetnej formie ponad 80-letnim Bogdanem Dahlke. Zagrał obronę francuską i skupił się na skrzydle hetmańskim a mata dostał na królewskim. Kolejna partia to mój bardzo niewygodny przeciwnik Pogorzelski - gra moim zdaniem szachy niezbyt ciekawe ale skuteczne, ostatecznie to on wygrał ten turniej, jego regułą jest posiadanie lepszego czasu jeszcze nie widziałem, by z kimkolwiek miał gorszy czas. Myślę że w partii z klasycznym czasem lub przynajmniej z dodawanym czasem ograłbym go spokojnie ale w Rogoźnie przegrałem. Przedostatnia partia z Heniem Abrahamem, zagrał gambit królewski, nawet udało mu się wyjść równo z debiutu i zaproponował remis ale nie przyjąłem i jednak się pogubił. Zatem z seniorami z Rogoźna poszło mi elegancko, wszystkich ograłem. Ostatnia partia z jedynką z Murowanej Gośliny -Szymańskim, zagrał orangutana i grałem swoje niestety nie policzyłem dobrze jednego wariantu a przeciwnik zauważył lukę. Ostatecznie 5 punktów, 8-e miejsce, kiepsko ... a miało być tak dobrze. Moi juniorzy też kiepsko - drugi i trzeci od końca , Adrian 1 punkt, Kamil 2,5 ale przynajmniej się ograli. Za to wieczorny trening biegowy poszedł mi świetnie, biegało mi się bardzo dobrze, 12 km zrobiłem w godzinkę i cztery minuty, ostatnie kółko w 4,5 minuty.