Dzisiaj zagrałem w 45 edycji "Lata na Pałukach" i ... po cichu liczyłem, że wreszcie się "odbiję". Pierwsza partia z Przemkiem Hoffmanem, niezbyt wygodnym dla mnie zawodnikiem ale miałem inicjatywę, pilnowałem czasu i punkt. Druga partia z Mirosławem Sobczakiem z Gniezna, było dobrze ale gdzieś się pogubiłrem - zero. Trzecia z Weroniką Sydow, która oddała piona w debiucie i walczyła do końca ale wygrałem. Czwarta partia z juniorem z Nakła - był dobry, ale udaje mi się. Piąta partia z Przemkiem Sydowem - zagrał czarnymi Caro-Cann, stracił trochę czasu, stałem dobrze ale dopuściłem go do ataku. Otrzymał wygraną pozycję ale czasu miał mało i ... zapatował. Na tym się skończyło. Po krótkiej (niepotrzebnej) przerwie partia z Jarosławem Wiśniewskim, nic szczególnego nie grał ale nic nie wymyśliłem a czas leciał i coś do tego pomyliłem - przegrana. Następnie partia z Krauze - oddał figurę za dwa piony i było dobrze ale trochę długo myślałem i ... nastąpił krytyczny moment. Dotknął piona ale natychmiast go puścił i złapał wieżę. Gdyby musiał bić pionem, to tracił hetmana i by przegrał. Reklamowałem, wyparł się przed sędzią, było słowo przeciw słowu. Sędzia nakazał grać z jego kontynuacją, przegrałem. Przedostatnia runda z Lechem Schneiderem - zagrał gambit królewski. Udało mi się utrzymać piona przewagi ale straciłem dużo czasu. Lechu mocno kombinował ale pozycja się trzymała, ostatecznie wygrał ma czas. Ostatnia runda z juniorem. Pierwszy skończyłem - graliśmy obronę dwóch skoczków ale nie znał wariantów i dostał mata. Ostatecznie 4,5 punkta, miejsce ... nie wiem, ale pewnie 13, tak źle jeszcze nie było. Ładnie zagrał Jakub, w takim mocnym turnieju zdobył 3 punkty.
(21.08.2013)
Dopiero dzisiaj poznałem wyniki (ze strony LKS Gniezno) ... rzeczywiście byłem ... 13.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz