środa, 14 sierpnia 2013

Przelała się czara goryczy

Tak fajnie było wczoraj, chociaż jechałem pewien obaw, chociaż junior wziął mi piona ale ... partia skończyła się już w 15 posunięciu. Była naprawdę ładna - hiszpańska, czarnymi.
Dzisiaj jechałem zagrać dobrą partię i przeciwnik - Maciej Kaczyński z Włocławka (II+), na moje e4 zagrał g6, za chwilę b6. Czułem, że jest dobrze, że liczy tylko na kontrę i trzeba spokojnie zdobywać przestrzeń, zamykać jego gońce i będzie dobrze. Zdwoił mi piony ale uzyskałem półotwartą linię i miałem plan. Byłem ostrożny, myślałem, miałem dużo gorszy czas ale wiedziałem, że jak pozycja się wyjaśni, to czas nie będzie grał roli, bo jest dodawany. Jednak w krytycznym momencie zagrałem szybko i bez zastanowienia i ... straciłem wieżę. Kibice mówili, że mogłem bić w przelocie. Nie mogłem, bo jechał pionem e na raty ale przy szachu hetmanem na a1 wystarczyło się zasłonić hetmanem zamiast odchodzić królem i wtedy po wymianie hetmanów zwalniało się miejsce dla atakowanej wieży i inicjatywa była cały czas dla mnie. Gdybym wygrał, tę partię, byłbym piąty, gdybym zremisował - byłbym siódmy, góra ósmy. Przegrałem i spadłem na trzynastą pozycję. Straty w rankingu ... olbrzymie. Jednak ... spadł mi pewien kamień z serca. Wydaje się, iż teraz mógłbym już grać, bo mentalnie teraz czuję się dużo lepiej. Już się rozegrałem, już wszedłem "w rytm". Szkoda tego głupiego niedopatrzenia w ostatniej partii. Komputer pokazywał do tego miejsca lekką moją przewagę. Przynajmniej mogłem szybciej do domu wracać. Maks i Jakub też przegrali i wylądowali na końcu tabeli. Tak ... o tym turnieju trzeba szybko zapomnieć. Potencjał jest ... ale szansa została zmarnowana.
Po przyjeździe pobiegłem sobie dyszkę, już trzecią (!) w tym tygodniu. Wiało niesamowicie, na ósmym kilometrze - gdy miałem pod górkę i pod wiatr byłem bliski przejścia do marszu ale wytrzymałem. W rozmowie ze Zbigniewem Gęsickim, z Torunia, moim przeciwnikiem z pierwszej partii, który jest doświadczonym maratończykiem (2:58) dostałem kolejne potwierdzenie, że trzeba zacząć wolniej, tak aby nadrabiać dopiero w drugiej połówce. Nie dać się ponieść emocjom. No właśnie opanować emocje ... to jest to!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz