niedziela, 25 kwietnia 2021

Kocie życie

 

Do czego doszło? Jako dziecko pamiętam, że kotu "przysługiwało" mleko, ... no może przy okazji coś dostał. Gdy tak z 40 lat temu zaczęły się pojawiać w mediach reklamy pokarmów dla kotów, to traktowałem, to jako fanaberie dla ... bogaczy, bo po co specjalnie jakieś pokarmy kupować, skoro można jakieś resztki dać kotu. Obecnie reklamy rarytasów dla kotów wprost wylewają się z tv i Internetu, są wszędzie. Dzisiaj zauważyłem, że Ewa w czasie zakupów wydała więcej pieniędzy na karmę dla kotów, niż na kilka bułek dla nas. Z dzieciństwa pamiętam, że mieliśmy zawsze jednego kota. Obecnie na ogół mam dwa lecz ponieważ "głównym" kotem jest kotka, to tak naprawdę żyjemy z 4, a czasami 6 kotami. Wizyty u weterynarza kosztują, różne akcesoria kosztują ... Na zdjęciu Albi (od albinosa, ze względu na nietypowe ubarwienie sierści w małości, teraz już aż tak się nie wyróżnia).

niedziela, 18 kwietnia 2021

Pomysł na zdalne turnieje

 

Ten film umieściłem również na stronie XXIII PITS, bo to jest właśnie istota pomysłu na turniej szachowy w wersji zdalnej. Umieściłem go na YT jako niepubliczny, czyli zwykli youtuberzy go nie znajdą. Trzeba mieć link.

sobota, 10 kwietnia 2021

Czemu się nie szczepię?

 

Bo wszyscy każą mi się szczepić. OK, szczepcie się wszyscy. Zastanawia mnie natomiast - dlaczego tak blokowane są informacje o amantadynie? Widziałem kilka filmów z dr Włodzimierzem Bodnarem, w których opowiada o leczeniu amantadyną i dziwię się, że ta prosta, tania metoda nie może się przebić, a eksperymentalne szczepionki tak mocno są lansowane? Obrazek pochodzi z artykułu
Ja nie wykluczam, że się zaszczepię, ale dopiero gdy mnie "przyprą do ściany", tzn. nie pozwolą mi pracować, jeśli się nie zaszczepię. Chociaż w mojej logice, to się nie mieści. Skoro większość będzie zaszczepiona, skoro szczepionki mają tak chronić zaszczepionych, tzn. w najgorszym wypadku grozi zaszczepionym łagodniejszy przebieg choroby, to ... co im mają przeszkadzać niezaszczepieni? Najwyżej ... umrą, ale to przecież ich (mój) problem. Przenosić wirusy mogą przecież tak samo zaszczepieni jak i niezaszczepieni. Załóżmy, że na klamce wejściowej ktoś zakażony zostawia, wirusy. Wchodząca osoba zaszczepiona dotyka klamki i zaczyna przenosić wirusy, bo np. nie dezynfekuje rąk. Dla kontrastu za chwilę wchodzi osoba niezaszczepiona też dotyka tej klamki, ale dla świętego spokoju dezynfekuje ręce i tak naprawdę nie przenosi dalej wirusa. Jaka logika? Podobna do zamykania wstępu do lasu, albo noszenia maseczki na świeżym powietrzu, gdy w zasięgu wzroku nie widać drugiego człowieka. Dziwne, że jeszcze nie ma obowiązku chodzenia w kaskach? Przecież zawsze może, coś spaść na głowę. Teraz mi się przypomniało, że kiedyś pisałem o kaskach dla rowerzystów ... znalazłem :) 
Podsumowując - kto się boi, niech się szczepi, niech nosi kask na głowie, ale skoro ja nie chcę, to po co mnie zmuszać? Kto odda życie tym, którzy zmarli po powikłaniach poszczepiennych? Może gdyby się nie szczepili, to żyliby sobie spokojnie dalej?
_
Ciekawy artykuł o podejściu do szczepienia (naukowy).

Szachy na ślepo

 

Zadziwił mnie ostatnio mój uczeń, że zechciał zagrać ze mną partię "na ślepo". Lichess ma taką opcję, gra na ślepo (niewidoczne bierki). Taką umiejętność też można wytrenować. Ja grywałem i opisywałem nawet, ale na ogół były to spontaniczne przypadki, bez przygotowań. Uczeń pytał, czy zrobię taki turniej szachów na ślepo? Gdyby się zebrało grono chętnych, to ... czemu nie, ale musieli by to być ufający sobie szachiści :) do tego... transmisja byłaby "kłopotliwa", bo co by oglądali kibice? Chyba, żeby pobawić się w montowany film z ciekawym komentarzem. Ja w każdym razie byłem zaskoczony poziomem ucznia, bo dość długo wytrzymał. Pisząc ten tekst przypomniał mi się Jan Jarmuż, a właściwie pierwsze z nim spotkanie :) Miał wtedy opinię znakomitego szachisty, a ja licealista poszedłem na spotkanie z nim do pracy (magazyn paszowy GS) porozmawiać o szachach i ... ja się spodziewałem, że może mi zaproponować grę na ślepo, ale ja się przygotowałem i pewnie liczył, że ja się pogubię ... a to on się pogubił i nie dokończyliśmy tej partii (zszedł na inny temat). 

piątek, 9 kwietnia 2021

Kuzynka Renata

 

Rok temu Maria, teraz Renata, ... aż nie chce się wierzyć, że moje pokolenie już zaczęło odchodzić. Niewiele mogę napisać, bo chociaż długo mieszkała blisko, to nie było okazji do spotkań. Była "cicha" i spokojna, przynajmniej ja tak ją odbierałem, a ja też jestem "cichy" i spokojny. Spoczęła na cmentarzu w Srebrnej Górze, blisko swoich rodziców. Chociaż były obostrzenia, to ludzi było dość sporo na pogrzebie. Nie miałem czasu porozmawiać z rodziną, bo ... musiałem wracać na lekcje.

poniedziałek, 5 kwietnia 2021

Parostatkiem w piękny rejs ...

 Dzisiaj zmarł Krzysztof Krawczyk. Nie byłem wielkim fanem jego piosenek, ... ale na pewno miał swój styl. Był bardzo charakterystyczny zarówno pod względem wyglądu, jak i głosu. W Internecie mnóstwo artykułów, w telewizji publicznej zmieniona ramówka. KK koncertował nawet w Damasławku, przynajmniej raz (na pewno w 2010 r.).

_____

Od jutro trzeba zacząć ostro promować XXIII PITS, dzisiaj było jeszcze leniuchowanie, ale coś tam udało się osiągnąć.




sobota, 3 kwietnia 2021

Anemostat winowajcą?



 Jak coś działa, to działa. Czasami lepiej, czasami gorzej, ale działa. Jak się robi rewolucję i wiele się zmienia, to trzeba się liczyć, że coś może przestać działać. Było już kilka wpisów o ... cieknącej rurze. Była sugestia, że to ekipa remontowa przy podłączaniu prysznica coś naruszyła i dlatego rura puściła. Trochę nerwów i czasu mi ta sytuacja zabrała. A jak coś mnie wkurzy, to staram się to przeanalizować wszerz i wzdłuż. Otóż skoro łazienka nowa, to Ewa kazała również wymienić anemostat (zakończenie kanału nawiewnego z kominka). Był biały i w dobrym stanie, ale trzeba było kupić nowy. Mi ten w zupełności wystarczał. Kupiłem nówkę nierdzewkę i pasował. Rura wewnętrzna, łącznik miała średnicę ciut mniejszą niż stary anemostat, ale dzięki temu łatwo pasowała, ale właśnie to okazało się prawdopodobnie (bo do końca nie można mieć pewności) przyczyną kłopotów. Otóż anemostat był na takim postumenciku, pod którym ukryte były również rury. Gdy napalę w kominku, to ciepłe (gorące!) powietrze pędzi rurą do łazienki, ale skoro średnica rury jest większa od średnicy rury anemostatu, to część powietrza dostawała się zapewne do przestrzeni pod postumentem. Wcześniej nie było tego, bo te rury miały odpowiednio dopasowane średnice. Bardzo możliwe, że pod postumentem, w bezpośrednim otoczeniu rur robiła się bardzo duża temperatura powietrza i to właśnie ta gorączka wpłynęła na rozszczelnienie połączenia. Przypomniałem sobie jaka gorąca była ta poxilina, którą oklejałem rurę, a to była rura zimnej wody, czyli nie od wody było to ciepło. Później zacząłem analizować, że pierwszy przeciek pojawił się właśnie po napaleniu w kominku. Gdy ekipa kończyła remont łazienki, to było na tyle ciepło, że nie trzeba było palić. Później, gdy obwieszczałem zwycięstwo z poxiliną, to po pierwszym oklejeniu nie przystawiałem postumentu, aby obserwować, czy nie cieknie. Jak wszystko wydawało się ok, przystawiłem i ... zaczęło ciec. Puki było odkryte nie ciekło, bo rury się nie nagrzewały, bo ciepło nie gromadziło się pod postumentem. Teraz, po czasie ta zagadka cieknącej rury układa się w logiczną całość. Gdy wkleiłem nowe rury, postument też był zdjęty na potrzeby obserwacji, ale gdybym wrócił do palenia przy postawionym postumencie, ... pewnie znów by się coś wydarzyło. Aby zapobiec przegrzewaniu się rur, wstawiłem miedzy rury z wodą, a rurę z ciepłym powietrzem warstwę wełny mineralnej. Ponadto uszczelniłem szczelinę na połączeniu rury z ciepłym powietrzem i rury anemostatu takim specjalnym plecionym sznurkiem do szyb kominkowych, aby ciepłe powietrze nie dostawało się pod postument. Teraz powinno być dobrze. Oczywiście byłoby dobrze, gdyby nie ten cały remont łazienki, ale na to już nie poradzę.

piątek, 2 kwietnia 2021

Wielki Piątek 2021


 Peter Gabriel należy do moich ulubionych twórców, a muzyka z "Ostatniego kuszenia Chrystusa", to ... coś pięknego. Ten dzień się kończy, a zacząłem go od ... walki z rurkami w łazience. Wstałem jednak wcześnie i dzień był zajęty. Brak snu wprowadza umysł na inne obroty. Bardzo możliwe, że mój refleks nie jest na najwyższym poziomie, ale ... za to są ... refleksje, a taki dzień bardzo nadaje się do refleksji. Nie zdążyłem wcześniej napisać, że zmarła moja kuzynka Renata, która była w moim wieku. Za tydzień jej pogrzeb (pewnie procedury covidowe). Dzisiaj byłem też na cmentarzach i oprócz zwyczajowo odwiedzanych grobów zdarzyło mi się zatrzymywać przy grobach młodych ludzi, często młodszych ode mnie. 

Stres nocnego hydraulika

 



To była ... ciężka noc. Skończyłem kwadrans po drugiej i ... to cały czas w niepewności, a pobudka była też z duszą na ramieniu. Właściwie mógłbym stać przy tych rurkach i patrzeć i wtedy byłoby ciut lepiej. Cóż się wydarzyło? Ano, jeszcze kilka dni temu obwieszczałem zwycięstwo Poxiliny, a jednak ... nie dała rady. Co dzień, dwa doklejałem kolejne warstwy, a i tak zaczynało kapać i musiałem podstawiać szklankę, którą trzeba było co godzinę, dwie opróżniać. Dla świętego spokoju - na noc zamykałem całkiem wodę (żeby tych szklanek nie opróżniać), ale to powodowało kolejne komplikacje (bojler, zmywarka). Zamówione złączki przyszły relatywnie szybko i wziąłem ich nawet na zapas. Obmyślałem plan dodania zaworów, wężyków, wszystko aby zostawić relatywnie dobre warunki do kolejnej naprawy. Jednak, gdy w środku tej nocy zacząłem projektować dodatkowe kolanka i obejścia itd. to doszedłem do wniosku, że się nie uda, że musiałbym do rana pracować i jeszcze nie byłoby pewności, że to się zepnie. Dlatego ... postanowiłem powtórzyć pierwotną konfigurację z jednym kolankiem, jednym trójnikiem i jedną redukcją. Gdy piszę ten tekst mija 6 godzin od zakończenia operacji. Jeszcze jest dobrze, ale jeszcze boję się i mam przygotowany do akcji zawór całkowicie odcinający wodę. 
-
Jeszcze dopisuję (bo rano nie zdążyłem). Rano nagle woda w kuchennej baterii zaczęła lecieć bardzo słabo, ot taką tylko stróżką. Pierwsza myśl - gdy kleiłem rurki dodałem za dużo kleju i on zasechł i teraz trzeba będzie przecinać i zaczynać od nowa. Już myślałem, w którym miejscu i jak wykorzystać np. drut do przepchnięcia ... Ale zacząłem jeszcze raz analizować i ... doszedłem do wniosku, że w czasie przecinania brzeszczotem rurek powstawały takie wiórki/opiłki i teraz one mogły dotrzeć do perlatora w baterii i przytkać strumień wody. Perlator miał takie jakby nacięcie do odkręcania monetą, ale nie udało się. Na szczęście kombinerki dały radę i ... udało się odkręcić i hipoteza została potwierdzona, rzeczywiście było trochę tych plastikowych opiłków. Wystarczyło oczyścić i ... wszystko wróciło do normy.