wtorek, 28 grudnia 2010

Bajka szachowa

Ten 10-minutowy filmik ... robiłem ponad 2 dni i jeszcze nie jestem zadowolony - takie życie :)

Już w dniu publikacji filmiku pojawia się krótki wpis na stronie www.szachmistrz.eu :)

poniedziałek, 6 grudnia 2010

Ciemny paznokieć


Po X MP widziałem, że coś nie tak z paznokciem u lewej nogi, na początku miałem nawet nadzieję że się wygoi. Później zrobił się niemal czarny i myślałem, że będzie schodzić a teraz od dołu pojawia się "zdrowy" obszar, czyli jakby się goiło. W każdym razie wkrótce miną 2 miesiące a paznokieć może do końca roku dojdzie.
____
23 stycznia 2011
Paznokieć w końcu ... zszedł i ... nic nie bolało, co prawda nowy jest nieco ... niekształtny ale ... dla mnie najważniejsze,że odbyło się to bezboleśnie i bez udziału lekarza tj. bez dodatkowych opłat
zrobiłem kilka zdjęć (czerwiec 2014 - serwer wapno.edu.pl przez jakiś czas będzie nieczynny, zatem chwilowo dostępu do zdjęć ... nie ma)
_________
20 kwietnia 2011
Paznokieć praktycznie wrócił do normalności ... :) dopisuję, bo okazuje się, że wielu internautów dociera na mojego bloga właśnie ze względu na ten wpis o paznokciu :)

sobota, 13 listopada 2010

Odszedł Mietek


11 listopada odszedł od nas w wieku 78 lat wieloletni zawodnik MDK Wągrowiec i Plezuro Skoki śp Mieczysław Pazderski. Zawsze miły, uprzejmy, uśmiechnięty, chętny do pomocy, do końca groźny przeciwnik na szachownicy - wygrywał z najlepszymi w naszym powiecie. ... Cześć Jego Pamięci

niedziela, 7 listopada 2010

Turniej w Rogoźnie

No nie idzie ... znów przeciętny wynik, praktycznie wszystkie partie wygrane lub lepsze a ... tylko 5 punktów. W ostatniej partii zabrakło z 5 sekund do zamatowania hetmanem. Najładniejszą partię miałem z Bohdanem Dalke - nie przyjął gambitu budapesztańskiego i dostałem aktywną pozycję, w końcu poświęciłem skoczka i wieżę ale ... wyjścia nie było - pięknie. Zwycięzcy (Pogorzelski, Ancuta) wygrywali za to "trupy" - autentycznie wygrywali przegrane partie, no pojąć tego nie mogę. Znów zacząłem psuć w 3 partii wypuszczając gościa z siatki matowej w niedoczasie. Naprawdę będę musiał zacząć grać w turniejach z zegarami elektronicznymi z dodawanym czasem. :)
Kuba zdobył tylko 1,5 punkta - nie zauważył, że mógł dać mata w 1 posunięciu - szkoda. Kamil Sikorski 4 punkty, Patryk Bochna 3 punkty.

niedziela, 24 października 2010

Mistrzostwa Powiatu ...

Cały czas problemy, zamiast poprawy spadek o jedno miejsce - w 2009 roku byłem 6. w 2008 3. miało być lepiej a ... wygrałem co prawda z Lechem Schneiderem ale porażki z Krzysztofem Szwonem i Przemysławem Sydowem oraz remisy z rodzeństwem Hoffmann i Krzysztofem Okoniewskim dały tylko 5,5 punkta. Miałem jeszcze szczęście w ostatniej partii z Edziem Wodnickim, gdzie w równej pozycji zrobił głupi błąd. Chociaż może właśnie tak powinienem grać 15-ki tzn. szybko, bez większych fajerwerków z założeniem gry na remis i oczekiwaniem na błąd przeciwnika lub jego niedoczas. Teraz pozostaje czekanie kolejny rok na rewanż :(

niedziela, 10 października 2010

XI Maraton Poznań


Miało być tak pięknie ... 4 godziny ... ale to nie takie proste. Pierwszą połówkę i owszem biegłem z grupą 4:00 ale oni chyba trochę za szybko biegli. Do 30 km było ok no może do 28 bo wtedy zacząłem chwilami maszerować ale czas był jeszcze ok później ... hmmm niby lepiej niż w roku ubiegłym ale niedosyt zostanie ostatecznie 4:24:15 brutto 4:23 netto czyli ponad 5 minut lepiej niż w roku ubiegłym i na dodatek całkiem przyzwoity finisz. Po biegu czułem się dobrze - żadnych problemów, żadnych obtarć czy skurczów. Jednak niedosyt że znów nie dałem z siebie wszystkiego. Doszły jednak dodatkowe koszty w drodze do Poznania złapały mnie "smerfy" i chciały wlepić 200/300 zł, skończyło się na 100.
Za rok będzie co poprawiać :)

sobota, 25 września 2010

33 km w 200 minut


Mój najdłuższy dystans od ubiegłorocznego maratonu. Ostatnie długie wybieganie przed tegorocznym maratonem. Zaczęło się od pięknego wschodu słońca. Zdjęcie niestety nie oddaje tego piękna. Słońce wydawało się duże i było czerwone tego niestety na zdjęciu nie widać (musi pozostać tylko w pamięci). Księżyc też był widoczny rankiem. Zatem dzień zapowiadał się znakomicie. Bieg odbywał się planowo, równiutko, spokojnym tempem. Były marsy co 10 km i oczywiście woda, ponadto wpadłem na nowy "patent" - obawiałem się trochę o odciski na stopach i ubrałem 2 pary skarpet. Biegowe Kalenji i na te jeszcze zwykłą parę skarpet. Okazało się, że był to bardzo dobry pomysł. Słońce świeciło na tyle mocno, że nawet trochę się opaliłem. Zostały jeszcze tylko 2 tygodnie do Poznania teraz już tylko lekkie treningi.

Internetowe Dzienniki Biegowe

sobota, 18 września 2010

30 km w 03:03:03

No nie zupełnie tak było ... było 3:04 ale w tytule ładnie wygląda :) i tak naprawdę powinienem być zadowolony. Zjadłem 3 marsy i to jest chyba klucz do sukcesu tzn. nie chciało się jeść a ... jadłem. Generalnie byłem zdziwiony, że tak ciężko "wchodzą" - na jednego potrzebowałem ok. 1 km, czyli ok. 6 min ale chyba właśnie dzięki tym marsom nie miałem żadnego problemu z mięśniami i spokojnie dobiegłem :) gdybym jeszcze częściej patrzył na zegarek, to pewnie bym zdążył na tytułowy czas.

sobota, 11 września 2010

20-stka w 2h


Jak w tytule - 6 dni po Pile całkiem spokojnie, równiutko - pierwsza dyszka w 1h i pół minuty, druga dyszka 1h i 1 minutę. Patrząc na dziennik biegowy zauważyłem, że właśnie przekroczyłem 2000 km od chwili założenia (prawie półtora roku). Gdy spojrzałem tam na zapiski z roku ubiegłego, to okazało się że w roku 2009 tydzień po Pile zrobiłem 30 km ale o ile dobrze pamiętam, to ostatnia 5-ka była już marszem a w następnym tygodniu robiłem dziwnie krótkie treninngi, zatem ... coś było nie tak. Za to dzisiaj pełen luz, po biegu tak jakby go nie było. Zastosowałem aerozol z Niemiec, może pomógł. Za to za tydzień planuje również spokojnie zrobić 30 km ale tak żeby je przebiec :-)

Internetowe Dzienniki Biegowe
Jeszcze jedna fotka z Piły od Radka :)

niedziela, 5 września 2010

Półmaraton w Pile




Mój numer 1484
... cóż - nie udało się. Pogoda była OK, pierwszą połówkę biegłem bardzo dobrze ale ... widocznie odbiło się nie bieganie 20-tki przez ostatni miesiąc tj. Niemcy, deszcze, angina, po anginie. Ostatecznie 1:54:55 brutto, 1:53:53 netto czyli ponad 3 minuty gorzej niż w roku ubiegłym. Wygrała młodość - moi byli uczniowie Mikołaj Łosiak ok. 1:48 i Radosław Hęś ok. 1:50 (debiut!). Ja od połówki tej połówki jakoś nie mogłem się zmobilizować ... coś mi nie zależało. Niby były siły ale ... cóż za rok będzie szansa poprawić. Może trzeba było wolniej zacząć? Ale nie było najgorzej, może w Poznaniu będzie lepiej :)

niedziela, 29 sierpnia 2010

Tydzień do półmaratonu w Pile

Został tydzień, biegam tylko dyszki i to jeszcze spokojnie a wszystko przez tę anginę. Jeszcze niedawno zastanawiałem się, czy nie zacząć biegu z grupą na 1:45 ale chyba bezpieczniej będzie biec z grupą na 1:50 i na końcówce im uciec (jeśli będą siły).

środa, 18 sierpnia 2010

Jak się wali, to na całej linii

W niedzielę kiepsko na turnieju szachowym a w poniedziałek złapała mnie angina. Dwa dni gorączka w okolicach 39 stopni (nawet 39,9) przerwa w treningach i piątkowy wyjazd nad morze pod wielkim znakiem zapytania. Najgorsze to te kłopoty z przełykaniem, wczoraj nawet zemdlałem.

poniedziałek, 16 sierpnia 2010

Turniej "Lato na Pałukach"


W sobotę wróciłem do Polski a w niedzielę już na turniej (trochę szybko). Organizacja ... kiepska, z jednej strony starosta, który chce "coś" zrobić ale właściwie nie ma mu kto pomóc. Ostatecznie to ja wziąłem się za "zorganizowanie" szachownic, w tym celu musiałem odszukać klucz do pomieszczenia gdzie są przechowywane itd. W trakcie turnieju drukarka odmówiła drukowania, całe szczęście że mam doświadczenie z programem CAPro, bo starosta kilka razy też nie widział co począć. Pierwsza partia z juniorkiem - bez problemów, druga partia z moim rówieśnikiem D. Szopierajem i ... w debiucie oddałem piona ale starałem się grać aktywnie i pozycja się trzymała nieźle. Drań wiedział, że mam notorycznie niedoczasy i grał na to (bo graliśmy oczywiście na zegarach mechanicznych). Do końca zostało mi półtora minuty, pozycja dobra ale czas, Szopieraj stara się grać szybko i ... zauważam szansę na wiecznego szacha, wręcz krzyczę "remis", on od razu przyjmuje i trudno się dziwić, bo tak naprawdę był mat w jednym posunięciu - WSTYD, WSTYD, WSTYD takiego czegoś nie zauważyć (ale tak już się spalam w niedoczasach na mechanicznych zegarach). W końcu pół punkta z faworytem turnieju (o rankingu niemal 2200) to też coś. Następna partia też z wygą turniejowym M.Czechem i ... zaskakuję go gambitem budapesztańskim i zdobywam pionka, i pozycja jest aktywna i ... proponuję remis (to się później na mnie mści) ale kilka niedookładności i ... łapie mi hetmana, później było już tylko gorzej. W ostatniej partii z Mieciem Pazderskim, lepsza pozycja i presja gry na wygraną, i ... już widzę siatkę matową, już myślę, że daję mata ... a mata nie ma, to mnie tak deprymuje że przegrywam i tą partię. Po wygranej byłoby przyzwoicie (5,5 pkt) a tak tylko 4,5 pkt. 15 miejsce czyli wynik fatalny ale na szczęście nie oddający tego co się działo np. tego że miałem "na widelcu" Szopieraja. Pewnie gdybym wygrał tę partię turniej potoczyłby się zupełnie inaczej (dla mnie) ... :)

środa, 11 sierpnia 2010

Pożegnalna dyszka :-)


Prawdopodobnie ostatnia "dyszka" podczas tegorocznego pobytu w Niemczech (chociaż może jeszcze mi odbije). Biegłem bez specjalnych opcji na rezultat ale w drugiej połówce trochę się zmobilizowałem aby zejść poniżej 50 minut ... i udało się, ostatni kawałek z górki (ok. 1 km) zrobiłem w 4:01 min a ostatecznie ten typowy mój kawałek (prawdopodobnie niespełna dyszka) wyszła w 49:56, czyli całkiem przyzwoicie, gdybym tak pobiegł w Pile to byłoby 1:45 h czyli nieźle :) Cóż ... za 3 dni już w Polsce ... ale muszę przyznać, że pod pewnym względem jesteśmy "za" Niemcami - to ich "Hallo" podczas spotkania zupełnie nieznanych sobie ludzi jest naprawdę sympatyczne (a dla nich jest naturalne).

niedziela, 8 sierpnia 2010

Ostatni tydzień pobytu w Niemczech :)


Już tylko pięć dni roboczych zostało i to jeszcze chyba na galwanice ale to już nie ma znaczenia teraz już czuję gorączkę wyjazdu/powrotu :) ok. 200 m od mojej kwatery jest gospodarstwo, na którym można spotkać wielbłądy. Jak mnie zobaczył, to zaraz w moją stronę ruszył, pewnie liczył na poczęstunek :) Z bliska budzi respekt :)

sobota, 7 sierpnia 2010

5. Heidelauf - Ense-Hoingen 10 km


Dziwnym trafem wystartowałem w zagranicznym biegu na 10 km (podczas spaceru po mojej miejscowości zobaczyłem plakat informacyjny). Nastawienie było na złamanie życiówki ale jak zobaczyłem profil trasy, to zwątpiłem - pierwsze 5 km z górki a druga półówka pod górkę, różnica poziomów 120 m (!). Organizacja biegu bez zarzutu, świetne oznaczenia, zangażowanych mnóstwo ludzi do obsługi, startowe mniejsze niż w Polsce, bo tylko 4 Euro. Start na 10 km nastąpił z lekkim opóźnieniem, bo czekano na wszystkich zawodników z biegu na 5km i nordic walking. Stawka od samego początku się rozciągnęła i nie było zbyt wielu mijanek. Międzyczas na 5 km rewelacyjny 22 minuty z groszami (tak chciałbym biegać normalnie) ale na drugiej połówce już zdarzały mi się chwile przejścia do marszu i trwała ona równe pół godziny - razem wyszło 52:01, czyli przeciętnie (miało być lepiej) oczywiście na płaskim stadionie okazało się, że miałem jeszcze dużo sił i stać mnie było na przyzwoity finisz. Spiker przedstawił mnie jako niespodziewanego gościa z Polski i były oklaski. Na mecie napoje i jakieś dezodoranty do mięśni. Niestety w tomboli (losowaniu nagród wśród numerów startowych) nie wylosowano mojego numeru (tylko o jedno oczko większy - nagrodą była 5l beczka piwa). Z wydruku wynikało, że zająłem 27 miejsce na 38 zawodników (3 lub 4 kobiety miały oddzielną klasyfikację). Życiówki nie było ale jak na bieg "górski" nie było najgorzej i trochę jeszcze zabrakło mobilizacji, bo siły jeszcze były :)
(tylko takie zdjęcie udało mi się znaleźć - po prawej stronie z nr. 1940)

sobota, 31 lipca 2010

Nic na siłę - tylko (?) 25 km w 2,5 h

Miało być 31 km na 31 lipca :) ale ... jak w tytule wpisu "nic na siłę", trochę za mocno czułem Achillesa (chyba), gdyby to były zawody, to bym biegł ale ... to był tylko trening. Biegałem "równiutko" każda dyszka przez godzinkę, oczywiście pod górkę traciłem pół minuty a zgórki to nadrabiałem czyli 6,30 a potem 5,30. Oczywiście bardzo chciałem zrealizować zamierzenia, bo w tym roku skoro chcę złamać w Poznaniu 4h, to powinienem z 3 razy przebiec te minimum 30 km. Zostało jescze 70 dni ... niby dużo ale czas ucieka. W spisie nadchodzących biegów na www.maratonypolskie.pl pojawiła się już Piła, w której mam zamiar wystartować, jeszcze zastanawiam się na startem w Gnieźnie, dzisiaj przeczytałem że mają tam być pacemakerzy zatem kto wie, ponadto byłby to kolejny dłuższy trening przed Poznaniem (chociaż tak naprawdę podobno liczą się właśnie te 30-tki a nie 21). Za tydzień ostatni weekend w Niemczech i może spróbuję powtórzyć 25 ale jak w tytule - nic na siłę :)

sobota, 24 lipca 2010

Bardzo dobrze - poniżej 2h

Drugi długi (21 km) trening, teraz pod wieczór (a nie rano), dobra pogoda, słoneczko i wiatr ale bez upału i ... rewelacja 1 godzina i 55 minut, czyli o 11 minut wcześniej niż przed tygodniem - aż się wierzyć nie chce. Wiatr pomagał przy podbiegach i dobrze, zacząłem ostrożnie ale okazało się, że idzie świetnie - pod górkę 6 minut i zgórki 5 minut, pod górkę 6 minut i z górki 5 minut, czasami udawało się nawet coś urwać ale wystarczyło się zatrzymać do popicia i już zysk znikał ... ale było dobrze, aby tak dalej.

Internetowe Dzienniki Biegowe

wtorek, 20 lipca 2010

Panele słoneczne


W związku z dużymi upałami zaczynam się zastanawiać nad instalacją na dachu (bo wkrótce trzeba będzie dach wymienić) paneli słonecznych (ewentualnie przerobić zadaszenie nad podestem bo jest od strony południowej). W Polsce właśnie wchodzi w życie ustawa o dofinansowywaniu inwestycji solarnych (45%). Tu w Niemczech już na wielu domach widać olbrzymie powierzchnie paneli. Nawet na mojej trasie biegowej. (na środku)

sobota, 17 lipca 2010

Niemcy - 21 km wczesnym rankiem

Założyłem sobie, że w każdą sobotę mojego pobytu zrobię sobie dłuższy (tak z 21 km) trening. Dzisiaj przyszła pora na pierwszy :) Wstałem tak jak do pracy czyli 4:40. W nocy była burza, wczoraj był upał, gdy wyszedłem było wilgotno i dużo mgły ale już jasno. Ciężko było ruszyć ale jakoś ruszyłem, bo początek mam pod górkę i jeszcze butelka z wodą do postawienia na końcu "pętli". Pierwszy kawałek biegłem ok. 7 minut, później było trochę lepiej. Ptaki się ze mną ścigały, krowy się gapiły, widziałem wiewiórkę. Widoki były ładne tzn. opadająca mgła, raz to nawet było niesamowite, bo na przeciwległym wzniesieniu ponad mgłą było widać tylko ciemny czubek wieży kościelnej i dookoła biało :) Z górki było fajnie ale podbiegi były ciężkie (tylko najlepsze "środkowe" w granicach 6 minut). Ostatni podbieg zmusił mnie kilka razy do marszu (nie chciałem się forsować). Uzyskałem czas 2:06, dla porównania w ubiegłym roku tylko 2 razy przebiegłem podobny dystans (20km-2:02 i 21km-2:16), czyli jest trochę lepiej ale ja mam nadzieję poprawić ten wynik w czasie tego pobytu.
-
Już po biegu i po śniadaniu słucham sobie DKA ... jest dobrrry

czwartek, 15 lipca 2010

Niemcy - drugi trening

Biegam trasą z ubiegłego roku, czyli kilometr pod górkę i kilometr z górki i tak w kółko :), pierwszy trening poszedł dość gładko, chociaż ta różnica poziomów jest dosyć duża (ale może to i dobrze). Dzisiaj byłem w pracy 10 godzin i bardzo dużo chodziłem i to często z obciążeniem i może dlatego początek biegu był dla mnie bardzo ciężki ale później już się rozkręciłem. W sobotę planuję od rana przebiec 20 km, o ile nie pójdę do pracy oraz pogoda będzie znośna.

niedziela, 11 lipca 2010

Znów Niemcy

Wczoraj Niemcy wygrali 3:2 mecz o 3 miejsce w MŚ w Piłce Nożnej w RPA ale tak naprawdę w tytule wpisu chodziło mi o to, że po raz kolejny spędzam dużą część wakacji dorabiając w Niemczech. Na wczorajszy ani dzisiejszy trening biegowy się nie zdecydowałem - za gorąco 34-35 stopni duża wilgotność powietrza. Pobiegnę chyba dopiero we wtorek jak się ochłodzi.

sobota, 3 lipca 2010

Szczęście ...

Gram w szachy i biegam, aby być szczęśliwym. Gra w szachy ma dać mądrość, bieganie ma dać zdrowie. Będąc mądrym i zdrowym ... powinienem być szczęśliwym. :) Pewnie jest to lepsza wersja, niż bycie głupim i chorym. Kwestia bagactwa/biedy schodzi w tym przypadku chyba na drugi plan.
To sobie pomyślałem biegnąc dzisiaj o 5-ej rano 10 km ... wolałem to zapisać, aby o tym nie zapomnieć.

piątek, 2 lipca 2010

Festiwal Szachowy w Żninie


Wszystko zaczęło się pięknie - pierwsza runda z k+ Markiem Olszewskim z Bydgoszczy (zakładałem że przegram) równo spokojnie bez większych błędów, późniejsza analiza komputerowa pokazała, że trzeba było grać jeszcze ostrożniej i byłoby dobrze ale ... pan Marek nie znalazł cichego wygrywającego posunięcia i to ja znalazłem się "na wierzchu" z figurą więcej. Właściwie trzeba było iść na całość i wygrać tę partię ale ... zaproponowałem remis (mimo lepszego czasu). Później się posypało przegrałem z zawodnikami ze Żnina popełniłem błąd z juniorem z Torunia i cudem udało mi się wyciągnąć remis przy 2 pionach mniej ale z różnopolowymi gońcami (rutyna). Z wielkim trudem i szczęśliwie udało mi się ograć niespęłna 80-letniego Kazimierza Budnika (znalazłem ciekawy plan a było już remisowo). W następnej głupi błąd w debiucie z juniorem (podstawka figury) ale jeszcze męczyłem. W 7. rundzie trafiłem na I++ i na mój debiut (obrona 2 skoczków) i przejąłem inicjatywę i miałem 2 piony więcej i spokojną wygraną i... podstawiam figurę, jeszcze trochę walczyłem ale ... nie udało się, była złość. Następna runda znów z I+ i trochę się bałem chociaż wiedziałem że zagra obronę francuską i się przygotowałem i zagrał ... i zaproponowałem remis i nie przyjął ... i wygrałem bardzo elegancko, ładna partia. W ostatniej rundzie trafiłem na najsłabszego Elowca i przygotowałem się na Caro-Cann, które zauważyłem, że gra i ... drań nie przyjechał. Co prawda dostałem punkt ale to nie to samo co z gry - przez to mi Elo spadnie a on miał dodatni bilans i pewnie chciał go zachować a tak by mu spadło. Ostatecznie 4 punkty i 16. miejsce (17 na liście startowej). Moje umiejętności może nie najgorsze, bo przekonałem się, że spokojnie mogę grać z jedynkami i kandydatami ale muszę wykazywać większe opanowanie a ja w 2 lepszych partiach wypuściłem przeciwników (tak nie można)
http://www.chessarbiter.com/turnieje/t_4319/

piątek, 25 czerwca 2010

Wreszcie WB3

Mam nowe buty - kupiłem okazyjnie na Allegro Kalenji Eikiden 200 za jedyne 100 zł z dostawą (sklepowa cena 170). Chciałem sprawdzić inne buty, już napalałem się na Nike Lunarglide (za ponad 300) ale natknąłem się na te Kalenji i ... jestem zadowolony są SUPER dla mnie. Już za pierwwszym razem zrobiłem 15 km i biegło mi się świetnie i nawet nic nie obtarły a robiły wrażenie amortyzacji i nawet ostatni kilometr przebiegłem na przyspieszniu. Dzisiaj przebiegłem 10 km i już w pełni świadomie ostatnie 2,5 km na wyższym biegu (WB3) ... i wytrzymałem :) i tak trzymać! Przód stopy ma o wiele więcej miejsca, ma luz a pięta jest dalej mocno trzymana i ... to wzmocnienie odbicia :) W tych butach i w takiej formie rosnącej nie powinno być problemu ze złamamiem dychy w 50 minut :)

Internetowe Dzienniki Biegowe

niedziela, 30 maja 2010

Janowiec - nie udało się

Nastawienie dobre, przygotowanie dobre, pogoda dobra, nawet organizacja dobra ... a jednak nie udało się. Zabrakło trochę determinacji, no można się jeszcze przyczepić do oznakowania trasy - kompletnie nie wiedziałem jak biegnę (za szybko, czy za wolno) np. czas na pierwszym kilometrze to 4,5 minuty i wydawało mi się że to za szybko a później nie było oznaczeń (tylko stare). W odróżnieniu od poprzedniej edycji, po rozciągnięciu stawki nie było już praktycznie mijanek, biegłem praktycznie sam (ja nikogo nie wyprzedzałem, nikt mnie nie wyprzedzał). Trasa trochę kłopotliwa - dużo zakrętów, zbiegów podbiegów, zmian nawierzchni. Gdybym miał "podgląd" (na swoje tempo), to może by się udało a tak ... zapomniałem zatrzymać stoper, wyników jeszcze nie opublikowali ale ok. 52 minut (52:15), czyli 3 minuty lepiej niż w roku ubiegłym ale 2 minuty za wolno. Tym razem miałem kontakt wzrokowy z Kasią Łucyk była tak ok. 150 m przede mną ale nie udało mi się jej dogonić.
Do trzech razy sztuka - myślę, że za rok nie będzie problemu i zejdę poniżej 50 minut.

wtorek, 25 maja 2010

Za 5 dni ... dycha w Janowcu

Powoli zaczynam się koncentrować do niedzielnego biegu w Janowcu. Chciałbym zejść poniżej 50 minut - na pewno nie będzie łatwo ale ... jest to chyba możliwe.

sobota, 15 maja 2010

Dobry sygnał :)

W końcu udało się zejść poniżej 50 minut - 10 okrążeń, czyli ok. 10 km. Było to treningu ale mam nadzieję, że 30 maja w Janowcu też się uda :)

poniedziałek, 3 maja 2010

XII PITS Wapno 2010

Uff ... już po :)
Było ... dobrze - 87 uczestników, 4 IM, wielu medalistów Mistrzostw Polski, Europy a nawet świata :) Z niespodzianek np. Filip Delekta (MP do lat 12) pokonał IM Klaudiusza Urbana (byłego MP, ranking prawie 2500). Wygrał IM Jacek Tomczak - zdobył 7,5 pkt. Była groźba zdobycia kompletu przez IM Marcina Siciechowicza, który do 7 rundy miał komplet, dopiero w 7 r. zremisował z Rafałem Borgulą. Za komplet punktów przewidziana była premia dodatkowe 500 zł.

wtorek, 13 kwietnia 2010

Rok dziennika biegowego :)

Dzisia minął rok od założenia dziennika biegowego, czyli rok w miarę systematycznego biegania. Przebiegłem 1327 km, prawie wszystko w Salomonach Speed Comp. W sobotę rozbił się samolot prezydencki pod Smoleńskiem (blisko Katynia) zginęł para prezydencka i elita państwa. Żałoba trwa tydzień. W sobotę byłem w Nowym Tomyślu na konferencji KASSK - poprowadziłem 3 warsztaty i ... było ok, na ostatnich nawet dość dużo osób. Teraz mogę spokojnie zabrać się za przygotowania do PITSa :)
Internetowe Dzienniki Biegowe

niedziela, 4 kwietnia 2010

Wielkanoc


Niedługo minie rok od założenia dziennika biegowego. Kupiłem Ewie rower - aluminiowy, z 7 biegami, na resorach - fajnie się jeździ. Teraz będzie szansa, aby czasami przejechać się do szkoły jej starym rowerem, którym dojeżdżałem do szkoły w Wapnie jak zacząłem tam pracować. Wczoraj przebiegłem 12 km, biegło się całkiem fajnie. Wkrótce pewnie zacznę biegać trasą do Paryża :) Cały czas mam szansę zrobić normę na jedynkę w WTK 2010 - wystarczy wszystkie 4 partie wygrać i wcale nie jest to niemożliwe, chociaż w tej chwili mam tylko 2,5 z 5.

niedziela, 14 marca 2010

Rundy 2 i 3 WTK

Cóż - już w sobotę gdy dzwoniłem do Edzia Wodnickiego był w stanie wskazującym i niestety nie przyszedł. Nie przyszedł również Lech Schneider tłumacząc się zdrowiem ale ... zobaczymy. Marek Konieczny miał dzisiaj kiepski dzień - w r.2. tylko cudem wyratował się w partii ze starostą a później miał też duzo gorszą ze mną. Ja grałem dobrze - na początku z Radkiem Żurowskim wszystko szło dobrze tylko, że zmarnowałem na 20 posunięć prawie godzinę i w rezultacie na ostatnie 10 miałem z 3 minuty a 30-te robiłem już na opadającej wskazówce a mogłem wyprowadzić na dużo lepszą. Do dogrywki przeszliśmy w miarę równo ja z hetmanem i 2 pionami za wieżę i dwie lekkie. Znalazłem nawet ciekawą kontynuację, gdzie musiał oddać gońca za pionka i komputer oceniał znów jako lepszą dla mnie ale znów z dużo gorszym czasem i ostatecznie remis. Jak już wcześniej pisałem z Markiem też remis z pozycji siły ale nie chciałem mu zabierać szansy na jedynkę. Generalnie ze swojej gry mogę być zadowolony chociaż niedoczas w partii z Radkiem byl niepotrzebny.

środa, 10 marca 2010

Eksperymenty techniczne

Dałem się skusić http://www.endomondo.com i zainstalowałem na iPhonie i pobiegłem i przekazałem dane ... ale raczej nie będę z tego korzystał - szkoda mi transferu, iPhone jednak trochę waży i jeszcze w dodadku GPS znów mnie oszukał tzn. pokazał, że biegłem na skróty a to przecież niemożliwe. Dzisiaj dotarł też mój nowy zegarek Timex (triathlon) zakup z Allegro za 80 zł (+12 przesyłka). Musiałem kupić, bo Brauer niestety już padł. Zobaczymy jak długo wytrzyma Timex. Przymierzałem się do Nike sportband ale stwierdziłem, że muszę oszczędzać pieniądze. Do tego wkrótce kupimy rower dla Ewy.

niedziela, 28 lutego 2010

Wracam do biegania

W tym tygodniu biegałem już cztery razy, wreszcie skończył się ból pięty i ból śródstopia. Jak na początek nie jest źle, oby tak dalej.

WTK - wystartował

Wągrowiecki Turniej Klasyfikacyjny (Wielkanocny?) rozpoczęty, chociaż jeszcze do końca nie wiadomo jak to będzie. Na odprawie nie pojawili się: Lech Schneider (skonfliktowany z Michałem Piechockim), Krzysztof Okoniewski (chora żona) i Mieczysław Pazderski (chora żona). Zamiast Lecha zagra Bronisław Piechocki, ponadto spróbujemy jednak namówić pana Mietka, aby zgrał. Czterech zawodników nie ma licencji i to jest w tej chwili największy problem. Pierwszą partię zagrałem z Krzysztofem Szwonem i przegrałem ją ale nie jest źle - uzyskałem przewagę i ... niestety dałem się sprowokować. Jednak spokojnie jestem gotów zgrać ten sam wariant. Trzeba się cieszyć grą i chcę aby ten turniej przyniósł mi taką radość, bez względu na końcowy wynik.

sobota, 20 lutego 2010

Miesięczna przerwa

To nie tak miało być ... zaczęło się od pogody, czyli śnieg i mróz, później doszły pękające pięty następnie jeszcze stłuczone palce prawej stopy. Po misiącu ostrożnie ruszyłem - zrobiłem 3 kółka (3 km), już po pierwszym chciałem zejść ale postanowiłem przełamać ból pięty i palców. Jeśli pogoda nie popsuje się, jutro ciąg dalszy.

czwartek, 28 stycznia 2010

Następny filmik

Samochód stoi u mechanika ... drogi zasypane śniegiem, mróz - biegać nie sposób ale ... opublikowałem kolejny filmik szachowy. Uważam, że jest całkiem dobry.

wtorek, 26 stycznia 2010