niedziela, 9 sierpnia 2009
Pólmaraton złamany
W ubiegłą niedzielę przebiegłem 20 km i byłem skonany, teraz przebiegłem ok. 23 km i ... jeszcze nie było najgorzej. Biegłem sobie spokojnie, spoglądając na zegarek ale zupełnie się nim nie przejmując. Najważniejsze było, aby przebiec i się nie "zajechać" i to się udało. Czas nie jest powalający tzn. ok. 2 h 15' (21,5km) ale ... Tym razem na początku zabrałem butelkę napoju izotonicznego i schowałem sobie przy ławce, później ok. 11 km mogłem sobie popić i to też pewnie pomogło. Biegałem "swoją" trasą czyli pod górkę i z górki i tak w kółko i mi to nie przeszkadzało a pozwalało określić w jakim miejscu dystansu jestem. Mam nadzieję, że gdy trasa będzie płaska, to będzie mi łatwiej, bo teraz podbiegi dawały się we znaki :) To już druga i ostatnia w Niemczech dwudziestka - następne już w Polsce. Po konsultacji ze znakomitym biegaczem, absolwentem szkoły w Wapnie M.Ł., postanowiłem że chociaż raz przed maratonem w Poznaniu przebiegnę 35 km, jeszcze nie ustaliłem terminu, prawdopodobnie tydzień po półmaratonie w Pile.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz