15
grudnia
2018
r. w Zespole
Szkół Przyrodniczych w Poznaniu
odbyła się XX Licealiada w Szachach Drużynowych, organizowana
przez Szkolny Związek Sportowy Wielkopolska. Turniej rozgrywany był
systemem szwajcarskim na dystansie 7 rund z czasem 15 minut dla
zawodnika. Wystartowało ostatecznie 21
drużyn z całej Wielkopolski.
Pierwsze
miejsce zajęła drużyna VIII LO w Poznaniu, w składzie: Mikołaj
Nowak, Jan Kukorowski, Jacek Miętkiewicz, Anna Roszkiewicz i Antoni
Kamiński. Drugie miejsce zajęła drużyna ZS 1 Zbąszyń w
składzie: Julia Opic, Bartosz Bocian, Adrian Kozłowicz, Aleksandra
Kubiak i Jakub Gassem. Trzecie miejsce zajęła drużyna II LO w
Koninie w składzie: Maciej Licheniak, Marcel Błażejewski, Weronika
Momot i Julia Waligóra. Zawodnicy zwycięskich drużyn otrzymali
dyplomy, grawertony i medale ufundowanie przez SZS Wielkopolska.
Szczegółowe
wyniki dostępne są na stronie:
http://chessarbiter.com/turnieje/2018/tdr_7490/results.html?l=pl&tb=10_
Wyniki
były na bieżąco aktualizowane w internecie w trakcie imprezy.
Zawody przebiegły bardzo sprawnie w przyjaznej atmosferze. Sędzią
głównym był Jacek Haja. Zdjęcia z imprezy dostępne są na
stronie:
-
Taką relację wysłałem do SZS. Nie rozpisywałem się tam na temat własnych przemyśleń, bo ... moje przemyślenia przynoszą mi przeważnie kłopoty. Generalnie zawody naprawdę poszły sprawnie a gdyby wszyscy zgadzali się na moje "warunki" byłoby jeszcze sprawniej i szybciej. Poważnie rozmyślam na forsowaniem w tych rozgrywkach modelu, aby wszystkim drużynom dawać na starcie 1000 pkt. rankingowych i niech walczą. Tym razem na starcie zaczęli narzekać zawodnicy z L., że niby maja wyższy średni ranking i powinni być wyżej rozstawieni ... oczywiście pozycja roszczeniowa, że przez to osiągną gorszy wynik ... No to ciach ustąpiłem zmieniłem im ten średni ranking, ale ... niestety musiałem ręcznie zmienić numerację listy startowej, bo ... program w tym akurat fragmencie odmawia posłuszeństwa. No to ciach prawie 10 minut poszło. Oczywiście niewiele im (zawodnikom) to dało zajęli 5 miejsce i jeszcze prosili, aby im szybciej dyplom wypisać, bo na autobus nie zdążą. Wielokrotnie wspominałem i zachęcałem do postawy fair play. Miałem chyba tylko 6 interwencji. Z tego połowę udało mi się załatwić polubownie tzn. zawodnicy szli na pełen kompromis i dostrzegali charakter zdarzenia i było super. Teraz trzy przypadki dyskusyjne. Zawodnicy proszą mnie do partii, w której został król z wieżą, przeciw królowi z wieżą i pionem skrajnym. Zegary niestety nie mają funkcji dodawania czasu i ... słabszej stronie zostały sekundy. Rzeczywiście końcówka byłaby trudna do wygrania w normalnych warunkach, ale przecież wydarzyć mogło się ... wszystko. Próbowałem silniejszej stronie zasugerować, aby zgodził się na remis, ale ... "nie". Dwie minuty obserwowałem i powtórzeń nie było i teoretycznie próbował coś tam robić ... zatem przyznałem zawodnikowi z Z. zwycięstwo, aczkolwiek zwróciłem mu uwagę. Druga sytuacja między zawodnikami z Z. i G. Okazuje się, zawodnicy grali z pozycji, w której białe miały zamienione króla z hetmanem i białe próbowały wykonać roszadę "krótką" ale z królem na d1. Na pewno było ponad 10 posunięć zatem nie bardzo było na miejscu powtórzenie partii. Czarne nie chciały się zgodzić na taką roszadę a kolega białych wspomniał, że przecież "jest możliwa" taka inna roszada. Sam przypomniałem sobie jak w pewnej partii nastąpiła roszada "w pionie" po promocji piona na wieżę i wtedy król o dwa pola a wieża za niego. Ale coś mi mignęło w głowie, że w nowych przepisach, dla uniknięcia takich sytuacji dokładniej zdefiniowano roszadę (z konkretnymi ustawieniami). Zadecydowałem, aby grać dalej, ale bez możliwości wykonywania roszady, ale też bez zaliczania błędu za próbę wykonania nieprawidłowej roszady. Trzecia sytuacja z ostatniej rundy zawodnik z G. reklamuje, że przeciwnik złapał hetmana a następnie dotknął jego skoczka i powinien dokończyć to posunięcie. Po tym biciu ginął hetman i to pewnie dostrzegł w ostatniej chwili przeciwnik, który chciał się wycofać z tego posunięcia. Delikatnie próbowałem zachęcić zawodnika z G., aby "odpuścił" przeciwnikowi oczywisty błąd, powołując się znów na fair play. Zawodnik jednak był nieugięty i pytał mnie jak jest w przepisach? Zacząłem lekko "ściemniać", że w szachach błyskawicznych ... ale zawodnik nie ustępował a z boku zaczęły "napływać" głosy, że .... No cóż ustąpiłem i nakazałem wykonanie/dokończenia posunięcia. Tak oczywiście jest w przepisach, że skoro dotknął i jest to ruch wykonalny, to powinien go wykonać, ale zwłaszcza w Niemczech zawodnicy często "odpuszczali" takie potknięcia, bo woleli "normalnie" wygrać. Gdy później spojrzałem na sytuację drużyny, to zrozumiałem, że ten punkt był dla nich BARDZO istotny (rzeczywiście dawał im remis w meczu), stąd woleli literalnie trzymać się przepisów. Co w sumie w rozgrywkach drużynowych jest zrozumiałe.
Po ostatniej rundzie wspomniałem publicznie (dla żartu), że doceniam waleczność Z. ale nagrody fair play nie otrzymają. Opiekun się trochę oburzył, że o nich wspomniałem. Miałem wcześniej "przygody" na gimnazjadach sędziowanych przeze mnie z tymi zawodnikami z Z. dlatego to powiedziałem. Niemniej rozstawaliśmy się w bardzo dobrych nastrojach. Wielu opiekunów specjalnie podeszło i podziękowało i pożegnało się. Myślę, że ... wszyscy (nawet przegrani) byli zadowoleni, bo impreza poszła gładko.
Na zawody zabrałem Jakuba do wpisywania wyników i Bronka Piechockiego do ... no właśnie. Bronek myślał, że do pomocy w sędziowaniu. Bronek nie chodzi po internetach, to nie przeczyta a jeśli przeczyta, to chyba się nie pogniewa. Ja wiedziałem, że łatwiej byłoby mi bez Bronka (niż z Bronkiem) ale chciałem mu zrobić przyjemność zabierając go na tę imprezę. Czasami warto zrobić dobry uczynek.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz