Nieźle się te wakacje zaczynają ... Właśnie miałem się przebierać do porannego biegu (bo miał być upał i był). Miałem właśnie przebiec dyszkę brakującą do 4000 km w (ecco biom A). Później miałem to sobie opisać a tu telefon. Jeden z komputerów, który jest pod moją opieką odmówił posłuszeństwa. Niby się włączał ale ... nie dawało się na nim pracować. Wymyśliłem, aby opróżnić folder "Temp" ... przenosiło to ponad pół godziny a kosz był opróżniany ... ponad dwie godziny. Czekając na zakończenie tych czynności przeszukiwałem internet w poszukiwaniu ratunku. Wcześniej miałem sygnał, że w IExplorerze pojawiała się "delta" i wyskakiwały reklamy a użytkowniczka musiała skorzystać z IE. Zauważyłem, że najwięcej obciążał CPU właśnie proces explorer.exe System nie pozwolił jednak odinstalować ani nawet wrzucić do kosza IE (jako bardzo ważnego). Generalnie przy uruchamianiu systemu wyskakiwało okno Symanteca Endpointa o zagrożeniu integralności ... ale po przeczytaniu komunikatów można było jedynie zamknąć to okno. Symantec ma bazę od stycznia i nijak nie idzie go naprawić a kobieta która sprzedawała licencje nie odpowiada na maile. Dopiero pod koniec dnia zauważyłem, że jedynym "ratunkiem" przed całkowitym zamuleniem było pozostawienie otwartego tego okna. Tzn. można było odnieść wrażenie, iż otwarte okno "trzymało w ryzach" (wirusa?) tzn. ten Symantec. Wcześniej gdy zamykałem, to naprawdę ciężko było mówić o pracy z komputerem. Oczywiście to nie jest rozwiązanie problemu. Zwłaszcza, że przy wyłączaniu pojawiały się co rusz jakieś dziwne komunikaty, że to i tamto. Ostatecznie trzeba było przyciskiem zasilacza wyłączać. (nie wiadomo czy jutro ruszy) Zatem po powrocie do domu szukanie rozwiązania. Znalazłem "sfc", czy pomoże, to się okaże. Pod wieczór chciałem się przejechać rowerkiem ... a tu bach powietrza nie ma. Co za dzień?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz