poniedziałek, 29 czerwca 2015

Marzenin - refleksje

Zastanawiałem się, czy stworzyć ten wpis? Były rzeczy, które mi się podobały a niektóre nie. "Mistrzostwa Świata" - brzmi dumnie ale kto Marzeninowi zabroni. Ja akceptuję. Wieś ma podobno 800 mieszkańców ale szkołę mają ... "godną", naprawdę nie ma się czego wstydzić, wręcz można się pochwalić, zwłaszcza zapleczem sportowym (boiska, place zabaw, sala). Szafki dla uczniów wiejskiej szkole - są. Sprzętu szachowego też było bardzo dużo. Na zdjęciach zauważyłem, że mają nawet pracownię iMac'ową. Cztery szachownice do szachów parkowych robią wrażenie. Widać, że w imprezę zaangażowane było jeśli nie całe grono, to przynajmniej większość. Jak się okazało później pierwszą napotkaną osobą w budynku była ... Pani Dyrektor. Celowo napisałem wielkimi literami. Nikogo nie wołała, tylko osobiście zaprowadziła nas na salę gry do odpowiedniego stolika. Jak później widziałem osobiście angażowała się do wszelkich prac (nawet noszenia sztućców). Naprawdę "szacun" :) Wszystkiego doglądała, dbała itd. 
Całe szczęście, że ta impreza nie była wiele reklamowana, bo gdyby się zjawiły tłumy ... to organizatorzy mieli by chyba kłopoty, aby to wszystko ogarnąć. Wystartowało w Openie 25 zawodników (zgłoszonych było ponad 30). Trzeba jednak wyjaśnić, że te "Mistrzostwa Świata" to tylko jeden z punktów Festiwalu, który jest już organizowany od ponad 20 lat i ma tradycję większą niż PITS. Jak można się było domyśleć impreza ma charakter międzynarodowy, przyjeżdżają tam goście z Białorusi (stąd może pomysł na MŚ). Organizowanie takiej imprezy na początku wakacji ma swoje plusy - dzieci i nauczyciele nie zdążą się jeszcze "rozjechać" a reszta wakacji już spokój. "Coś" się dzieje we wsi, to jest się czym pochwalić i to widać na zdjęciach (wizyty biskupów, polityków). Jest "pretekst", aby coś dla szkoły pozyskać. Opłaty dla dzieci nie są wysokie (ale są i bardzo dobrze) i pewnie dlatego dzieci jest naprawdę dużo. Nie wiem, kto płaci za dzieci białoruskie, może sami płacą, może jakaś fundacja, mniejsza z tym. Dla Białorusinów, może to być bardzo atrakcyjna oferta.
Nawet jeśli przed imprezą organizatorzy nie bawili się w reklamę imprezy, to spokojnie mogliby ją "sprzedać" w mediach. Brak strony internetowej takiej imprezy jest dla mnie ... niewyobrażalny.
Było nagrywanie kamerą z drona ... ale gdzie jest film? Było dużo ludzi z aparatami ale gdzie są zdjęcia? Wyniki z pierwszej części są na CA ale gdzie są wyniki z części pucharowej?
_
Teraz wątek ... sędziowsko-psychologiczny.
W piątej rundzie, w ostatniej partii, na pierwszej szachownicy doszło do następującego zdarzenia.
Napiszę jak ja to widziałem. Grali Polak z Białorusinem. Białorusin osiągnął zdecydowaną przewagę tzn. normalnie miałby wygraną (hetman na gońca) ale czas miał gorszy a i do biegania, to też chęci nie miał (w poprzednich rundach raczej chodził). Jeden z kibiców (prawdopodobnie miejscowy nauczyciel) zagadnął coś do Białorusina; po polsku coś w stylu "jak mu idzie?", generalnie takie ot takie tam zagadnięcie. Białorusin chcąc "być grzecznym" odpowiedział zdawkowo po rosyjsku coś w stylu "możet zdawatsa" (w sensie przeciwnik może się poddawać). Teraz Polak zapatrzony pierwotnie w pozycję szukając jeszcze cudu "wpada na genialny plan". Wzywa sędziego i oskarża Białorusina, że ten odezwał się do niego tzn., że rozmawia w czasie partii i ... teraz oczekuje od sędziego, aby ten albo jakoś ukarał Białorusina albo ... ponieważ wolno się odezwać do przeciwnika tylko z propozycją remisu, to ewentualnie gotów jest wziąć remis (jeśli niby to była propozycja remisu). Białorusin broni się, że nic nie mówił i szuka pomocy wśród kibiców. Polak też szuka wsparcia wśród kibiców. Akurat najbliżej były dziewczynki białoruskie i one bronią rodaka. Polak, który wywołał sytuację pewnie się "zatrwożył" tym co narobił i ... nic nie mówi o sytuacji (pewnie nie chcąc pogrążać Białorusina). Adrenalina wyraźnie podskoczyła obu zawodnikom a ja już nie mogę się doczekać rozwoju sytuacji. Sędzina nie wie co zrobić, wzywa dyrektorkę. Dyrektorka nie wie co zrobić, wzywa głównego sędziego. Na szczęście ten okazuje spokój i ... po krótkiej dyskusji, wbrew protestom Polaka, nakazuje dalszą grę i Białorusin wygrywa. 
Zastanawiałem się, czy Polak zwróci się do mnie ... ale nie. Gdyby sytuacja rozwijała się inaczej, tzn. sędzia główny nie wiedziałby co zrobić, to bym "wkroczył" a tak się tylko przyglądałem.
_
wrzesnia.info
_
FOTO (EH)

3 komentarze:

  1. Rozsądna decyzja głównego, a o rundowym ... przemilczę gdyż najgorsza decyzja to brak decyzji. Złą decyzję może zmienić główny.
    Polak od "genialnego pomysłu" zachował się (delikatnie mówiąc) niegrzecznie i może się cieszyć, że nie otrzymał przynajmniej upomnienia za wszczynanie awantur i dekoncentracji przeciwnika.

    OdpowiedzUsuń
  2. @kolokwium - liczyłem, że skomentujesz :) Wszystkim wydaje się, że sędziowanie szachów jest banalne. Do czasu, gdy nic się nie dzieje i rola sędziego ogranicza się do wpisywania wyników, to tak jest. Jednak, gdy na turnieju pojawiają się "wyżeracze", to jak grom z jasnego nieba pojawiają się nieprzewidywalne sytuacje. Żałuję, że nie miałem pod ręką kamerki, aby nagrać materiał szkoleniowy dla sędziów. Mój opis był tylko opisem i nie wszyscy odczują o jakie emocje chodziło. Podejrzewam, że zainscenizowanie takiej scenki (na takim poziomie emocji) byłoby trudne nawet dla zawodowych aktorów. Teraz (po wszystkim) łatwo jest oceniać i radzić ... ale dla początkujących sędziów, taki filmik, byłby cenną pomocą dydaktyczną :)
    Oczywiście podobało mi się podejście sędziego, który zachował "zimną krew" i nie dał się zmanipulować. Trzeba też jednak zauważyć, że Białorusin odezwał się aczkolwiek nie miało, to żadnego znaczenia dla przebiegu partii natomiast, gdyby zaczął się tłumaczyć (twierdził, że nic nie mówił), to by napięcie jeszcze bardziej rosło. Organizatorzy też powinni się zastanowić nad "odsunięciem" kibiców od szachownic ... bo są zawodnicy, którzy traktowali te zawody bardzo poważnie :) Natomiast organizatorzy wychodzili z założenia, że ma być zabawa :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Nawet gdy z założenia zawody są rekreacyjno-zabawowe, to najczęściej (a nawet zawsze) znajdzie się ktoś, dla kogo ów turniej jest najważniejszym wydarzeniem w roku i WYNIK jest więcej wart niż wszystko razem wzięte. Zimna krew jest wówczas bezcenna.
    Taki filmik byłby bardzo dobrą pomocą szkoleniową nie tylko dla początkujących sędziów - nauki i przykładów nigdy za wiele.

    OdpowiedzUsuń