sobota, 26 sierpnia 2023

Aliasy, konta, profile, czyli jak można namieszać!


 
Microsoft mści się na mnie? Od początku mojego komputerowego życia miałem jakieś uprzedzenia do MS. Oczywiście czasami MS też coś dobrego zrobi, ale ... tak jak potrafią zagmatwać niektóre proste sprawy, to mało kto potrafi. Do niektórych usług wymagają zalogowania, później dają możliwości robienia aliasów, ale z takich ciekawostek - jak np. już gdzieś się zaloguję i chcę coś zmienić, to ... dla bezpieczeństwa ... muszę się jeszcze raz zalogować. Miałem zamiar nagrać film o kalendarzu i żeby był lepszy obraz, to nie chciałem nagrywać ekranu telefonu, tylko pokazać ten ekran na ekranie komputera. Teoretycznie prosta sprawa, straciłem na to razem przynajmniej kilka godzin ...a i tak mi się nie udało. Ostatecznie zrobiłem to prostą darmową aplikacją, którą zainstalowałem w minutę i w następnej minucie miałem, to co chciałem. Natomiast "Aplikacja łączę z telefonem" się konfigurowała, ale ostatecznie nie uruchomiła się. Gdy telefon miałem "przypięty" do jednego konta, to nie mogłem go "przypiąć" gdzie indziej, aż nie usunąłem na jakimś aliasie. Co chwilę skanowałem kody QR, wpisywałem kody przysyłane to na e-mail, to jako SMS i kody były zatwierdzane a i tak występowały nieoczekiwane problemy, które nie pozwalały osiągnąć tego co chciałem.
To przy okazji opiszę jeszcze przygodę z podpisem elektronicznym od Certum. W GOPS nastąpiła zmiana kierownika, więc nastąpiła wymiana podpisów, ok logiczne. Ewa miała wysłać jakieś sprawozdanie w programie Sygnity. Niestety nie szło tego zrobić występował jakiś błąd i nie udawało się wysłać tych sprawozdań. Natomiast sam podpis działał, bo w innych przypadkach udawało się nowym podpisem podpisać np. dokumenty. Sygnity odpisało, aby usunąć pewien katalog temp, w którym mógło zostać coś po starym podpisie. Usunąłem, ... nie pomogło. Poprosili, żeby przysłać jakiś dokument podpisany przysłać. Wysłałem i czekałem na odpowiedź, jednak się nie doczekałem. Sam znalazłem rozwiązanie. Nie zrobiłem tego jednak korzystając ze strony Certum. Tam jest mnóstwo informacji, mnóstwo instrukcji, ale samych niepotrzebnych, które nic nie wnoszą i tylko irytują. Otóż jest program do podpisu (ten program pobraliśmy i tym programem podpisywaliśmy i to normalnie działało), ale jest również prgram do ... nazwijmy, to zarządzania kartami i właściwie, to normalny użytkownik nie będzie wiedział po co ten inny program. Nigdzie na stronach Certum nie spotkałem wprost informacji, że niektóre podpisy wykonujemy tylko z użyciem karty, natomiast w niektórych programach nie wystarczy certyfikat z karty lecz certyfikat musi zostać wgrany do systemu (do Windows) i wtedy zacznie działać łącznie z tym certyfikatem na karcie. Czyli trzeba wgrać certyfikat do systemu, ale samo wgranie nie wystarczy, bo i tak trzeba mieć kartę z tym certyfikatem i podpisać. Jednak nikt, nigdzie tego "łopatologicznie" nie tłumaczy. Sam musiałem się domyślić, bo natknąłem się na stronę, gdzie było opisane postępowanie przy podpisywaniu w programie Płatnik i tam natknąłem się na informację o wgrywaniu certyfikatu nie tylko na kartę ale właśnie z karty do systemu i wtedy uświadomiłem sobie, że być może w przypadku komputera Ewy, w systemie funkcjonuje jeszcze certyfikat "starej" kierownik, który nie pasuje do certyfikatu z karty "nowej" kierownik. Tylko skąd zwykły śmiertelnik ma to wiedzieć? Przecież pisząc np. do Sygnity, opisywałem okoliczności, że idzie podpisywać zwykłe dokumenty, że była zmiana kierownika. Do Certum też mam pretensje, bo nazwy programów do tego podpisywania są podobne, ale nie jest jasno (dla laika) wytłumaczona różnica między tymi programami. Trzeba było np. zrobić może jeden program, który będzie robił "wszystko". Po pobraniu programu do zarządzania kartami, wszystko poszło gładko, tzn. zainstalowałem certyfikat podpisu w systemie usunąłem katalog temp z opisywanego miejsca i wszystko (sprawozdanie) zostało podpisane. Niemniej stresu trochę było. Teraz się to łatwo opisuje i wszystko wydaje się proste. Natomiast samo szukanie rozwiązania nie było takie proste i wymagało cierpliwości i włączenia myślenia.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz