Skusiłem się na maliny i nie zawiodłem się. Były takie relatywnie duże, relatywnie dojrzałe, ale było ich trochę mało. Takie z własnego ogródka zawsze będą lepiej smakowały, niż ze sklepu.
Pobiegłem sobie 10 km, trochę pokropiło. Spokojnie złamałem godzinę, a gdybym się przyłożył, to jeszcze bym z 2-3 minuty urwał. Lenistwo ma się dobrze.
Trochę zadanek szachowych rozwiązałem, ale też tylko żeby odfajkować.
Z drugiej strony - trzeba się oszczędzać.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz