Już nawet mniej. Wczoraj przebiegłem 10 km, średnio po 5:12 (zamiast 5:17) a trochę się bałem, że nie dam rady. Wszystko wydaje się przygotowane, zaplanowane, dopracowane. Jednak napięcie zaczyna rosnąć. Teoretycznie wystarczy spokojnie pobiec ale jak tu spokojnie pobiec? Startuję w przedostatniej grupie (>3:50:01) i czytając wszystko związane z Berlinem, będzie dobrze jak zrobię te 3:50:00. Taki jest plan. Oczywiście są chwile, gdy myślę o 3:45 a nawet 3:40 ale ...
-
Z Niemcami już tak jest, że trzeba uważać. Nawet z Luneburga mi się jeszcze przypomniało. Pewien Niemiec, którego syn grał w turnieju w końcu się odważył i zagadał do mnie i zaproponował partyjkę. Na pierwszy rzut oka oszacowałem go na równego sobie tzn. podobny wiek, to pewnie podobne umiejętności szachowe. W rozmowie okazało się, że jeszcze jest nauczycielem informatyki. No to gramy ... nic się nie myli a każdą niedokładność wykorzystuje. Po przegranej zaproponowałem rewanż ale to samo - znów przegrana. No to jeszcze zapytałem jaki ma ranking a on odpowiada, że 2100. Rzeczywiście później wyszukałem - Uwe Rick (r. 1963) ranking na ogół w okolicach 2150. Po partii spotkałem Petera Raascha a ten gdy usłyszał, że wybieram się do Berlina zaraz zawołał jakiegoś Stefana. Stefan bardzo chętnie wdał się w rozmowę. Wyglądał dość niepozornie więc, z grzeczności pytam jaki ma czas w maratonie? Tu mnie zastrzelił 3:12, więc myślę, że widocznie młodszy jest i pytam ile ma lat (bo pewnie młodszy jest) a on ... 49 (czyli tylko rok młodszy ode mnie). Jak już tak daleko zaszło, to jeszcze pytam - jaki ranking ma? Na co on skromnie, że tak trochę ponad 2100 ... Jak oni to robią?
-
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz