Dzisiaj o futsalu. Zawiozłem Maksa na mecz do Skoków. Jego zadaniem było wzmocnienie na bramce zespołu White Tigers, w którym gra dwóch jego kolegów z klasy. Przeciwnikiem była drużyna z "poprawczaka" w Antoniewie. Dostali niezłe baty - do przerwy przegrywali 2:7 a skończyli 4:11. Maks jechał na mecz przekonany, że wpuści góra 5 bramek. Powyższe zdjęcie dobrze oddaje sytuację w drużynie tzn. zawodnicy którzy stoją - coś tam grali, natomiast reszta drużyny niestety nie miała pomysłu na grę. Przy takiej grze kolegów wynik nie oddaje dobrej postawy Maksa. Bronił naprawdę dobrze, koledzy nie mogą mieć do niego pretensji. Zresztą w drodze powrotnej Maks był w dobrym nastroju, mimo przegranego meczu, bo czuł że grał dobrze. Tygrysy nie miały pomysłu na grę i umiejętności też ... niestety. Jednak tak sobie tam pomyślałem, że to jednak fajnie, iż grają. W końcu ktoś musi przegrywać, ktoś musi być "mięsem armatnim" - sam wynik nie jest nawet najważniejszy, przecież można się cieszyć samą grą. 28-go we wtorek pojadę z moimi uczniami na zawody wojewódzkie do Zbąszynia. Plan zakłada przynajmniej pierwszą dziesiątkę - to będzie sukces. Przy okazji zabieramy drużynę Skoków, sam zresztą też jestem zawodnikiem Plezuro Skoki :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz