poniedziałek, 26 września 2016

Po Berlinie :)

Pobiegłem trochę wolniej, niż planowałem. Właściwie, to druga połowa była wolniejsza. Głównym powodem była ta "cudowna" pogoda. Pogoda była cudowna ale dla organizatorów, kibiców i może ... części zawodników ale nie dla mnie. Na szczęście udało mi się "obronić" trójkę z przodu ale wcale nie było to łatwe. Przy okazji nakręciłem filmik z wyjazdu (niemal godzinny). Oczywiście nagrywanie również nie pomagało w bieganiu. Pamiątka ... jest! Jak się okazało - nagrań jest trochę mniej niż myślałem, że jest. Kamerka ma dość długi czas reakcji i czasami myślałem, że nagrywam a nie nagrywałem. Teoretycznie jest czerwona dioda sygnalizująca nagrywanie ale w takim słońcu nie zawsze było ją widać. Kilka fajnych ujęć zatem przepadło. Myślę, że przy chwili wolnego czasu uda mi się jeszcze uzupełnić relację.

Wkrótce podmienię film na YT. Po umieszczeniu pojawiły się roszczenia do praw autorskich do fragmentów ścieżek dźwiękowych. Chodziło o utwór "Africa" zespołu To To, który pojawił się w nagraniu z kulisów targów (muzyka leciała w tle) i mimo odwołania, ... właściciel nie zgodził się z moją argumentacją. Drugi fragment, to moment wejścia do sektora startowego G i tu podobnie muzyka leciała w tle. W tym drugim przypadku moje odwołanie poskutkowało i przyszła informacja o pozytywnej reakcji. Na początku próbowałem usunąć sporne utwory przy pomocy narzędzi oferowanych przez YT ale nowe wersje i tak były "oskarżane" o łamanie praw autorskich. W związku z tym postanowiłem "ręcznie" usunąć sporne fragmenty. Niestety samo renderowanie trwa kilka godzin a później jest jeszcze wysyłanie na YT.

Pojawiły się zdjęcia MaratonFOTO ale ... poczekam na ewentualne promocje. Ceny są ... godne. Dla mnie była to jednak droga impreza.
Umieściłem wpis na maratonypolskie.pl, który wysyła zainteresowanych relacją właśnie na tę stronę i rzeczywiście wizyt trochę przybyło. Pojawił się komentarz z prośbą o wrażenia. Kto mnie zna, ten wie że generalnie jestem "wstrzemięźliwy" jeśli chodzi o opowiadanie :)
Napiszę zatem tak ... To była wspaniała biegowa impreza. Naprawdę niesamowita. Było czuć, że cały Berlin ŻYJE tym wydarzeniem. Wzdłuż całej trasy (!), było mnóstwo kibiców i to kibiców bardzo życzliwych, było mnóstwo zespołów muzycznych, pojedynczych muzyków, czy ludzi "puszczających" muzykę. Oprawa tego biegu naprawdę robi wrażenie. Trudno się dziwić, że przyjeżdżają na ten bieg ludzie z całego świata (w tym roku ponad 120 państw). Klimat jest niepowtarzalny. Jeśli ktoś lubi sobie pogadać i jeszcze zna języki, to ... też mógłby się naprawdę nagadać. Czuło się ogólną wzajemną sympatię. Pamiętam jak (już po biegu) przyglądałem się biegaczowi w stroju "Indianina" i gdy zauważył moje zainteresowanie, to uśmiechnął się, podszedł i klepnął po ramieniu. Ludzie nawet w czasie biegu robili sobie wspólne selfie. Pamiętam jak mijałem takiego naprawdę wiekowego Argentyńczyka i myślałem, że nagrywam i mówiłem do kamery i on coś usłyszał o Argentynie, to zaraz zareagował "hello :)" i można by tak pisać i pisać. Wspominałem już o kilku Polakach, którzy (widząc) moją koszulkę podbiegali by chociaż na chwilę pogadać, to również było sympatyczne. Fakt, że udało mi się wyszukać na trasie Ewę z Jakubem, wśród takich tłumów, chociaż nie umawialiśmy się na konkretne miejsce, tylko spodziewałem się gdzie mogą być też był niesamowity. Niewątpliwie przydała mi się ubiegłoroczna wizyta w Berlinie, bo miałem już dobrą orientację w lokalizacjach, komunikacji i zwyczajach ale ... właściwie kręciło się wszędzie tylu biegaczy, że znając angielski lub niemiecki, to każdy by sobie poradził. Nawet jak by się człowiek przyjrzał i obserwował z jakiego kierunku wracają ludzie z charakterystycznymi plecaczkami a w jakim kierunku podążają ludzie obracający głowami we wszystkie strony, to bez pytania też by się udało.
Jeśli chodzi o wynik, to nie ukrywam, że celowałem w 3:50 albo lepiej. Myślę, że było to wykonalne, mimo tego słońca ale wtedy musiałbym bardziej skoncentrować się na biegu a nie mógłbym tyle "chłonąć" otoczenia, bawić się w nagrywanie ale nie żałuję. Te 10 minut mnie nie zbawi a co przeżyłem i nagrałem ... to moje :) Nie musiałem przechodzić do marszu i mam "4" złamaną już kolejny raz.
-
Ciekawe wizualizacje na stronie http://interaktiv.morgenpost.de/berlin-marathon-2016/

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz