wtorek, 13 października 2020

Gdybym był chory ... zostałbym pisarzem

 

Pierwotnie chciałem zatytułować wpis "Każdy powinien zachorować", ale ... byłby zbyt kontrowersyjny. Wytłumaczę jednak o co mi chodzi. Wydaje mi się, że przejście przez chorobę, przez trudny okres, pozwoliłoby każdemu zyskać odrobinę empatii. Pozwoliłoby odczuć kruchość życia, a po powrocie do zdrowia inne podejście właśnie do chorych. Moja choroba zaczęła się od sobotniego wyjazdu do Bydgoszczy, w poszukiwaniu oświetlenia do remontowanej łazienki. Oczywiście, to nie był mój pomysł, bo dla mnie obecna łazienka, chociaż ma 21 lat nadal jest funkcjonalna i nic nie trzeba by zmieniać, ale kobiety mają inne zdanie. Pogoda tego dnia była pod psem a ja musiałem zwiedzać te ogromne markety. Jak przyjechałem, to już czułem się nie tęgo i czułem, że temperatura się podnosi. No i podniosła się do 38,5. Niedziela cała w łóżku. Poniedziałek teleporada przez telefon z lekarzem rodzinnym i poszło to z płatka. Dodzwoniłem się za pierwszym podejściem i pielęgniarka od razu przekazała słuchawkę lekarce i lekarka od razu zaproponowała zwolnienie do ... niedzieli. Recepty żadnej nie dostałem tylko zalecenia i informację, aby sie koniecznie kontaktować, gdyby się pojawiły inne objawy, bo zgłosiłem tylko temperaturę. Oczywiście naturalnym odruchem jest pytanie - czy to może covid? A co to za różnica? Ja byłem przekonany, że to zwykły wirus grypowy i gdy piszę we wtorek ten tekst, to praktycznie jestem już zdrowy. Moje leczenie oparłem na czosnku, miodzie i herbacie oraz leżeniu w łóżku. Wydaje się, że było to słuszne myślenie. W obu szkołach spokojnie przyjęto moją absencję i życzono rychłego powrotu do zdrowia. Wątpię jednak, czy nie było skojarzeń z covidem. Ten tydzień wolnego, to mi nawet "na zdrowie" wyjdzie. Odrobiłem zaległości biurokratyczne. Jakieś "śmieszne" druki dla uczniów z moimi "pomysłami" jak im pomóc, przy ich np. dysgrafii? A co ma eksploatacja lokalnych sieci komputerowych z dysleksją, czy inna dysfunkcją? Jeszcze znalazł się służbista, który mnie pouczyła, że kodów do classroom nie powinienem przesyłać w uwagach, ponieważ uwagi służą do informacji o dobrym bądź złym zachowaniu uczniów. No to pousuwałem te uwagi. Wracając jednak do tytułu wpisu. Takie leżenie i w dodatku w ciężkim stanie, akurat dla mnie potrafi być bardzo inspirujące. Autentycznie - ileż ciekawych pomysłów/wizji miałem w tym czasie? Potrafię w tym wypadku zrozumieć artystów uciekających w świat np. używek - właśnie w poszukiwaniu nietypowych stanów świadomości. Potrafiłem sobie np. powspominać różne szczególne wydarzenia z mojego życia, począwszy od dzieciństwa. Niektórych już pewnie nie zapomnę, ale normalnie nie ma na takie sprawy czasu, a jak człowiek leży i leży, to ... samo człowieka nachodzi. 
__
JKD grał dzisiaj z Aronianem i w klasycznej "ustał", tzn. zremisował a w armagedonie też się trzymał i wygrał ... gdybym się założył, to mógłbym wygrać trochę kasy, ale mniejsza z tym. Ważne, że JKD ma szanse wyjechać z Norwegii jako wielki szachista, godny gry z największymi tuzami. W końcu wygrał z Carlsenem, chociaż to Carlsen tak naprawdę przeholował, licząc że JKD się pogubi.
___
To teraz jeszcze o obrazku na początku wpisu. Kolejne samobójstwo w powiecie wągrowieckim. Tym razem niespełna 60-letnia katechetka z Wągrowca utopiła się w jeziorze. Właściwie jest to zaprzeczenie mojej tezy, że każdy powinien zachorować ... bo połowa nie zdołałaby dotrwać do końca choroby i albo popadłaby w jeszcze większą chorobę, albo ... popełniła samobójstwo, nie dając sobie rady z chorobą. Nie pozostaje mi zatem nic innego jak wycofanie się z życzenia innym choroby. Trudno jest "ustawiać" ludziom świat poprzez własną perspektywę, tzn. gdy człowiek wierzy we własne siły i w dobre zakończenie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz