piątek, 29 grudnia 2017

Zabrakło ... czego?

Szósta runda, czarnymi z Rafałem Kwiecińskim. To miała być formalność. Teoretycznie spokojnie powinienem pokonać takiego przeciwnika. Zagrał debiut gońca. Spokojnie, posunięcie po posunięciu delikatnie zyskiwałem  malutką bo malutką ale przewagę. Przeciwnik myślał długo ale ja też. Pozycja którą widać grana już była na "oparach"czasu. Konieczność prowadzenia zapisu bardzo mi przeszkadzała tzn. zamiast się koncentrować starałem się wypełniać wymogi a i tak w niektórych momentach nie mogłem się doczytać. Tuż przed przedstawioną pozycją poświęciłem skoczka za dwa piony a przeciwnik poświęcił dwie wieże za hetmana i piona (bo woli hetmana). Wykonując to posunięcie miałem sekundę na zegarze (gdy spojrzałem to było 31 ale już po dodaniu 30). Zamiast wygrywającego Gd4, wybrałem Kb7 i później wymieniałem tego gońca, zamiast go zdobyć. Graliśmy to jeszcze długo  ... ale przegrałem. Po Gd4 raczej by  nie było problemu. Ale ... zabrakło, no właśnie czego? Czasu, rutyny, sił, szczęścia? Tym razem nie proponowałem remisu. Graliśmy prawie najdłużej - przedostatnia partia.
-
Znalazłem zdjęcie z tej partii aut. Aliny Majsner (tu jeszcze był spokój)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz