Ewa specjalnie wzięła wolne, aby pojechać do Rogoźna w rozsądnych godzinach, żeby kupić sobie ciuchy. Nie do Bydgoszczy, nie do Poznania, nie do Gniezna, ale do ... Rogoźna. Bo jakaś koleżanka jej powiedziała, że tam można się nieźle okupić za małe pieniądze. Ja tam nigdy nie słyszałem o Rogoźnie (jako zagłębiu odzieżowym), ale co tam - pojechaliśmy. Wcześniej wyszukałem sobie lokalizację sklepów i ze zdumieniem zauważyłem, że trochę ich jest i to głównie wzdłuż jednej ulicy. Zdarzało mi się jeździć przez Rogoźno w drodze do Niemiec i z 2 razy na turniej. Nic szczególnego w tej miejscowości nie widziałem. Dojechaliśmy, zostawiłem auto na taki niby parkingu i ruszyliśmy w poszukiwaniu sklepów odzieżowych. Rzeczywiście trochę ich jest przy tej ulicy. Kilka było w likwidacji, czyli było jeszcze więcej. To nie są lokale jak w galeriach, czasami wręcz małe. Głównie skierowane dla kobiet. Ceny pasujące do otoczenia, czyli takie małomiasteczkowe - i bardzo dobrze. Ewa naprawdę się okupiła i to za rozsądne pieniądze. Nie pamiętam nazwy tego sklepu, ale powierzchnię użytkową miał zaskakująco dużą i ciuchów było tam od liku i w cenach przyzwoitych. W dziale damskim (był jeszcze dziecięcy) były 2 panie, takie w leginsach i ... z "lekką" nadwagą. Młodsza i starsza (może matka i córka). Miałem możliwość obserwacji tej starszej, bo Ewa spędziła w tym sklepie dość dużo czasu. Naprawdę kobieta miała duże pojęcie o swojej ofercie i swojej pracy. Odzywała się tylko tyle ile trzeba, bardzo minimalistycznie, ale sprawiała wrażenie, że perfekcyjnie zna własną ofertę. Niektóre kartki informacyjne były ręcznie wypisane. Wystrój wnętrz nie był taki jak w galeriach wielkomiejskich, czy ekskluzywnych butikach. Jednak jeśli miałbym podsumować ten wyjazd, to muszę stwierdzić, że warto było tam jechać (do Rogoźna), aby kupić sobie jakieś ciuchy.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz