sobota, 17 sierpnia 2019

Każda drobnostka ma znaczenie

Połowa sierpnia minęła a moje stanie na rękach ... leży. Coś tam "drgnęło" - może z dwa kilogramy wagi udało mi się zrzucić. Trochę lepiej idzie samo stawanie na rękach (przy ścianie), bywają już kilkusekundowe momenty bez asekuracji, może z metrowe odcinki przejścia. Zdarza się, że nadgarstek zaboli. Przy ostatniej dyszce już myślałem, że uda się w końcu złamać godzinę, ale zabrakło 22 sekundy. W drodze powrotnej wiatr zrobił swoje. Gdzie te czasy, gdy łamałem 50 minut? Kręcę i kręcę hula hop, ale efektów nie widać. Przypadkiem spróbowałem kręcić w drugą stronę i ... okazuję się, że nie jest łatwo. Chwilowo potrafię kręcić tylko kilka sekund. Nawet dobrze, że to odkryłem, że trzeba próbować również w drugą stronę. Triku żonglerskiego nadal nie opanowałem. Nadal mam problem z wizualizacją lotu piłeczek. Na filmach, nawet w zwolnionym tempie nie wykrywam torów lotu jakimi powinny lecieć piłki. Pompki ćwiczę, ale gdy poszedłem podciągnąć się na drążku, to tylko dwa razy a kiedyś potrafiłem dziesięć. Widocznie jeszcze z pięć kilogramów trzeba będzie zrzucić. Cały czas rozwiązuje po kilkadziesiąt zadań i potrafię przekroczyć poziom 2100, ale później przychodzi zmęczenie, ja zaczynam się mścić i potrafię mocno zjechać w dół. Ale zaczynam dostrzegać te swoje słabe strony. Nawet widząc ideę rozwiązania, trzeba się jeszcze opanować a ja za często ulegam instynktowi "pogoni za zdobyczą" a przecież czasami sytuacja zmienia się drastycznie i trzeba minimalnie modyfikować swój plan. Brakuje mi jeszcze tej "zimnej krwi", ale jeśli wytrzymam w tym rozwiązywaniu kilkudziesięciu zadań dziennie, to w końcu efekty powinny nadejść.
W Saint Luis ruszył klasyk z udziałem Carlsena i jeszcze 11 innych czołowych graczy. Pula nagród 325 tys. dolarów. Intuicja podpowiada mi, że Carlsen będzie chciał się zrehabilitować i chyba mu się to uda, ale ... przecież mogę się mylić.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz