Generalnie (dla obserwatorów) turniej był bardzo udany! Naprawdę szachiści wyjeżdżali zadowoleni a pozytywne sygnały otrzymywałem już w trakcie. Zaraz po turnieju otrzymywałem też pozytywne wiadomości. Był międzynarodowy, byli ludzie z odległych miejscowości grubo ponad 100 km, którzy przyjechali ... zobaczyć puchary, o których tak pisałem (naprawdę Marek!), byli zawodnicy z dużych ośrodków (Poznań, Bydgoszcz, Gniezno, Konin, ...). Wszystkie starczyło (nawet Pepsi zostało dużo), nie było poważniejszych incydentów. Poziom był wysoki - w końcu jedyny arcymistrz "wylądował" dopiero na czwartym miejscu. Nie obyło się bez początkowego opóźnienia ale to było do przewidzenia i właściwie to z winy zawodników. Później szło już jak w szwajcarskim zegarku. Nawet ceremonia zakończenia poszła dość sprawnie i układnie i Wicestarosta dotarł i relację za mnie napisano :)
O co zatem chodzi? ... "Kasa, misiu, kasa" :) Już wcześniej pisałem, że z niektórymi sponsorami nie udało mi się spotkać oko w oko. Zrzutka chociaż kwotowo było zgodnie z prognozami, to strukturalnie miała wyglądać inaczej. Przy pobieraniu wpisowego często ulegałem i zbyt ochoczo udzielałem zniżek a to dyszka do dyszki i dostajesz zadyszki. IM Mirzoev też "wywinął numer" i zgarnął dodatkowe 200 zł. PITS był jedynym turniejem, w którym zwycięzca zdobył komplet punktów. Teoretycznie powinienem się cieszyć - cel został osiągnięty ale to kosztuje. Do zapłacenia jest jeszcze prawie 250 zł za zgłoszenie turnieju do FIDE a niestety frekwencja była jednak za mała. Spodziewałem się przynajmniej 120 zawodników.
Nie było zainteresowania autografami znanych szachistów nawet Carlsena o JKM też nikt nie pytał :)
Gdyby ktoś jednak był zainteresowany medalem z XX PITS takim jak na zdjęciu, ... to ... mogę sprzedać. Co prawda dwadzieścia rzeczywiście wydałem ale ... zawsze trzeba mieć coś w odwodzie :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz