piątek, 30 grudnia 2016

Gniezno - ... i po Gnieźnie

Jeszcze w czwartek zobaczyłem kojarzenie ostatniej rundy i ... wiedziałem, że muszę jechać i wygrać. Diana miała przedostatni numer startowy Elo 1139. Zdawałem sobie jednak sprawę, że granie na wygraną może się ... skończyć tragicznie. Na salę gry wchodziłem w momencie, gdy sędzia właśnie puszczał rundę. Grałem białymi i ... poszła obrona dwóch skoczków. Swoją drogą muszę nagrać filmik o tym debiucie.W końcu często gram to i białymi i czarnymi. Diana jest z Pleszewa, z tego samego klubu co Patrycja. Trochę się obawiałem, czy koleżanki nie wymieniły się informacjami na mój temat. Okazało się, że Diana (podobnie jak Patrycja) zbiły piona d5 skoczkiem z f6, dzięki temu mogłem ofiarować (chwilowo) skoczka na f7 i przejść do gry środkowej z pionem więcej i popsutą strukturą pionową czarnych. Dalej wystarczyło się tylko pilnować. Przeciwniczka grała ... do mata w 55-tym posunięciu. Ostatecznie 5 punktów, 17 miejsce. Nie ukrywam, że liczyłem na 6-6,5 punktu (nawet 7 nie wydawało się niemożliwe). Turniej pozornie wygląda na słaby. W rzeczywistości uważam, że to był bardzo silny turniej, na wysokim poziomie. To była pierwsza edycja (w takiej wersji i w takiej lokalizacji) i uważam, że to może być świetny turniej. Bardzo dobra lokalizacja, bardzo dobra sala gry, podobno znakomite warunki w pokojach, niezła stołówka i to wszystko w przystępnych cenach. Jeśli za rok będzie następna edycja, to pewnie zagram.
-
Ten turniej był moim prezentem gwiazdkowym. Dla laika, to była strata 4 dni i ok. 250-300 zł. (100 wpisowe, do tego obiady i dojazdy). Celem było ... zdobycie normy na jedynkę. Efektem stanie się ogromna strata w Elo. Jednak nie żałuję. Realne szachy klasyczne mają swój urok. Większość zawodników miała olbrzymią wolę walki. Widziałem zawodnika z Gniezna, który grał na oparach czasu (widziałem już wskazanie 00:01) mógł przyjąć remis przez powtórzenie ale grał aż dostał przypadkowo mata. Na pytanie - dlaczego nie wziął remisu? Odpowiedział - "a po co". Widziałem ponad 80-letnich "dziadków", którzy wykazywali zadziwiającą sprawność intelektualną. Na usprawiedliwienie - przez pierwsze 3 dni byłem lekko "pociągający" (nosem). Możliwe, że to chłopiec z sąsiedniej szachownicy (z pierwszej rundy), który cały czas kasłał. W każdym razie - było trochę adrenaliny i o to chodziło. Najlepiej dla rozwoju szachowego byłoby zagrać w styczniu w podobnym turnieju, o podobnej formule ale na to nie mogę liczyć. Gra w Internecie jest ... fajna ale to real pokazuje prawdziwą siłę gry i uczy (lepiej!).

-
Relacja LKS-u
-
Trochę pokibicowałem jeszcze Wojtaszkowi w Mistrzostwach Świata w Szachach Błyskawicznych.
Np. w partii z Karjakinem wielokrotnie miał "prostą" wygraną ale ... przegrał. Bo w szachach trzeba mieć stalowe nerwy. Trzeba podejmować decyzje i trzeba rozsądnie gospodarować czasem ... i nawet najlepszym nie zawsze się udaje.
Co ciekawe ... Karjakin wygrał ten turniej (przed Carlsenem) a Wojtaszek zajął 20 miejsce. Taki jest sport.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz