To Jakub bardzo chciał jechać na ten film. Okazja mogła się nieprędko powtórzyć, zatem pojechaliśmy. Ewa poszła na "Listy do M2". Nasza sala była najmniejsza albo jedna z najmniejszych - ok 40-50 miejsc. Zajętych była połowa. Na początku myślałem, że będziemy sami ale w końcu trochę ludzi się pojawiło. Film z napisami - ciekawe jak radziła sobie rosyjskojęzyczna para, która przyszła na seans. Film niewątpliwie miał inny, głębszy sens dla ludzi, którzy kojarzą kim był Steve Jobs. Bardzo ważny okazuje się być wątek polski w biografii Steve'a. Wątki technologiczne nie odgrywały większej roli, akcji też nie było, romansu też nie. Film był o wielkości i ... małości człowieka. Reklamy przed filmem trwały 25 minut!
Po powrocie okazało się, że Maksowi podziękowali za pracę i już nie pracuje a tak się cieszył z tej pracy.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz