Wschód Słońca był dzisiaj piękny, zdjęcie absolutnie nie oddaje tego uroku. Ewa od rana wyruszyła dzisiaj na jazdę do Piły, dzięki temu zaistniały okoliczności, aby zrobić dzisiaj kolejną trzydziestkę. Wczoraj Maciej Łucyk przywiózł mi do domu kolejne 10 koszulek do rozdania wśród potencjalnych sportowców. Trochę porozmawialiśmy o biegach o biegu w Wapnie (Skarb SABARA). Maciej potwierdził, że dla kształtowania wytrzymałości trzydziestki są niezbędne. Okazało się, że ja robię dłuższe treningi, niż on. Wynika to z tego, że on trzydziestki robi w dwie godziny :)
Dzisiaj biegłem szybciej niż ubiegłą niedzielę. Na pierwszej dyszce zaoszczędziłem prawie półtorej minuty na drugiej dwie. Po trzech dyszkach miałem ponad 4 minuty (do 3 h). Zaplanowałem sobie przebiec dzisiaj 36 km. Gdy przebiegłem trzydziesty pierwszy postanowiłem skrócić dystans do 34 km. Przyszła taka pierwsza słabość. Gdy dobiegałem do trzydziestego drugiego trochę przeszło i postanowiłem zrobić chociaż 35 km. Pobiegłem jeszcze trochę i wróciłem do wersji z 36 km. Chociaż te kilometry po 30 biegłem już po 6 minut z sekundami. Po nawrocie na 33 km miałem pod górkę i to wtedy tętno trochę podskoczyło. To straszne mieć w końcówce pod górkę. Bez względu na to postanowiłem biec, chociaż tempo było wolniejsze liczyłem, że dobiegnę, że ściany nie będzie. Jednak się przeliczyłem na 35,5 czyli pół km do końca musiałem jednak na kilkadziesiąt metrów przejść do marszu. (a już miałem nadzieję, że się uda) Po chwili marszu jednak ruszyłem do biegu i przebiegłem te ostatnie 0,5 km. Tę ostatnią szóstkę zrobiłem w 37 minut z sekundami, każdy km po 6 minut z sekundami. Na usprawiedliwienie mam fakt, że Słońce dosyć mocno operowało i temperatura była na pewno powyżej 20 stopni. Myślę, że jeszcze raz przed 15 MP powinienem zrobić taki dystans, żeby jeszcze poprawić wytrzymałość. Przed biegiem miałem 69,6 kg po biegu miałem 66,4 kg, wypiłem prawie litr napojów, zjadłem 1 banana, 1 liona. Do 15 MP został miesiąc (bez 1 dnia).
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz