sobota, 12 lutego 2022

Śrubka, wkręt i kołek kontra romantyzm

 Dawno (nigdy?) nie zdarzyło się, żebym trzy wpisy robił jednego dnia. Dzieję się wiele. Trwa Olimpiada. Wisi wojna rosyjsko-ukraińska. Leciały żurawie. Był przymrozek. Myjnia znów czynna. Rano wyregulowałem spłuczkę. Później dostałem "zlecenia" od Ewy. Puszka od dzwonka wisiała krzywo. Miałem przykręcić, ale "rozwiązałem" to kołkiem. Później była odstająca listwa od szafy. "Rozwiązałem" to dłuższym wkrętem. Zadziało. Wrócił problem ze skrzydłem drzwi balkonowych, które nie tak się uchylało jak powinno. Obejrzałem, pomyślałem i jedną śrubkę odkręciłem i wróciło do normy.

Wyszedł z tego całkiem szeleszczący tekst. Później jeszcze poprzenosiłem drewno. Trochę posłuchałem muzyki (nie tylko Kings & Queens). Wczoraj fajny film widziałem o, jak się później okazało, miłości w czasach pierwszej wojny światowej. Bohaterka miała na imię Matylda.


Jeden wpis w Google wystarczył do odkrycia jaki był tytuł. ... "Bardzo długie zaręczyny" na podstawie książki  "A Very Long Engagement" . Film naprawdę dobry i jak się okazało trochę nagród zdobył. Właściwie, to aż byłem zadziwiony, że twórcom tak się chciało dbać o różne detale. Dopiero później zrozumiałem, że miał to być ... piękny film.
Dzisiaj za to oglądaliśmy inny romantyczny film i na początku były piękne sceny z lotu ptaka, wzdłuż zielonych wysokich brzegów Irlandii (jak się później okazało). Ewa powiedziała coś w stylu, że już nigdy takich widoków nie zobaczy a tak by chciała. Ja natomiast skwitowałem to, że ... pewnie tak, bo skoro ważniejsza jest nowa kostka brukowa przed domem (ja nie wiem co złego jest w tej, która jest obecnie) i kolejne remonty, to nie starczy już na żaden większy wyjazd w wakacje.
Tak to się wszystko miesza w tym życiu.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz