środa, 18 sierpnia 2021

W bagnie konsumpcjonizmu

 

W moim otoczeniu wszyscy wiedzą, że lubię konkursy, wyzwania, promocje etc. etc. Tym razem zainwestowałem środki zdobyte w innej promocji. Tzn. CitiBank robił promocję kart. Zgłaszając Ewę i dokonując w dwóch kolejnych miesiącach transakcji na karcie za minimum 200 zł, zdobyłem voucher na 200 zł na zakupy w Biedronce (ważny 6 miesięcy). Z tym voucherem też niezła historia tzn. na stronie banku sprawdzam wiadomości i jest wiadomość, że spełniłem warunki, więc otrzymuję, zgodnie z zapowiedzią voucher na 200 zł. Tym voucherem był ciąg 13 cyfr (kod). No ale co z tym zrobić? Udałem się zatem do Biedronki, aby zakupić butelkę Martini, aby móc wystartować w konkursie Martini i przy kasie mówię pani, że podam kod (żadna tam karta, żadna gotówka, tylko kod). Podyktowałem ten kod (w domu zrobiłem sobie zdjęcie, żeby było prościej) i ... przeszło. Na paragonie była nawet informacja ile mi jeszcze zostało. Zatem mogę kontynuować zakupy w Biedronce, podając 13 cyfrowy kod. Niezłe. Wróciłem do domu, wszedłem na stronę konkursu, podałem potrzebne dane i wymyślony tekst reklamowy. W końcu jestem całkiem niezłym (moim zdaniem) copywriterem :) i już trochę nagród zdobyłem :) Myślę, że tu też coś wpadnie, chociaż wątpię, aby to było 10.000 zł (główna nagroda). Jednak próbować trzeba - taka jest moja "filozofia". Jutro zagram w MultiMulti też dlatego, że jest promocja, tzn. wygrane będą powiększone o 50%. Oczywiście biorę pod uwagę, że mogę przegrać (zapłacić podatek od marzeń), jednak nie można wygrać, nie grając.
Natomiast wracając do tytułu wpisu - tak właśnie człowiek pakuje się w życiowe bagno, w pogoń za nagrodami. Pół biedy, jeśli ma się tego świadomość. Gorzej, gdy robi to bez opamiętania.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz