piątek, 13 sierpnia 2021

Sentymentalna wycieczka rowerowa

 

Dzisiaj nie miałem biegania, ale trochę kalorii chciałem stracić, więc postanowiłem przejechać się rowerem.

SREBRNA GÓRA - tu obowiązkowym miejscem był cmentarz, gdzie odwiedziłem groby dziadków z obu stron i inne rodzinne groby, bo na tym cmentarzu jest ich najwięcej. Ze Srebrnej Góry, przez Komasin dojechałem do ...

SMUSZEWO - to zajrzałem do pałacu, który jest już totalną ruiną i na dodatek totalnie zarośniętą, że prawie nic nie widać. A przecież w dzieciństwie, to jeszcze było co zobaczyć, a w niektórych pomieszczeniach mieszkali nawet ludzie. 


Za to drugiej stronie drogi powstał całkiem spory nowoczesny dom (niemal dwór). Nie wstawiam zdjęcia, w końcu nie wiadomo, czy właściciele by sobie tego życzyli. Z okien pałacu była piękna panorama w kierunku jeziora. Ja pojechałem w kierunku Wiśniewa.

WIŚNIEWKO - w dzieciństwie zdarzało mi się dotrzeć do braci Baczyńskich, którzy mieszkali przy tej drodze, ale teraz nie byłem w stanie poznać, które były to zabudowania. Pamiętałem, że bezpośrednio mieli drogę do samego jeziora.


KOŁYBKI - dopiero jadąc rowerem mogłem zobaczyć, jakie tam olbrzymie budynki gospodarcze (prawdopodobnie dla hodowli zwierzęcej) były już bardzo dawno. Obecnie nie wyglądają na opuszczone, nie podjeżdżałem bliżej. Wcześniej jeszcze mijałem wielkie inwestycje Deka-Trade. Ponadto widziałem jak koparki przez pola kopią rowy prawdopodobnie pod kable które będą łączyć wiatraki. Objechałem dookoła park, w którym jest odrestaurowany pałac, ale prywatny ... Następnie wyruszyłem w kierunku Mokronos, po drodze mijając wjazdy, do dróg prowadzących do ... poszczególnych wiatraków ....



Wyglądają na naprawdę potężne place budowy.

MOKRONOSY - w tej wiosce mieszkałem, gdy się urodziłem (ok. rok), a później w dzieciństwie spędzałem wakacje, pomagając przy żniwach. Wieś zmieniła się bardzo, naprawdę bardzo. Niektórych domostw już nie ma, inne bardzo się zmieniły. Sentyment oczywiście wielki, zwłaszcza przy posesjach Cieślińskich i Hajów. Minąwszy byłą posesję Wosików przejechałem do Turzy. Górka w Turzy, to zawsze był "najciekawszy" fragment w trasie do Mokronos. Teraz już nie wydaje się taka duża jak kiedyś. Zresztą teraz wszystko wydaje się mniejsze. 

TURZA - tu była szkoła, która funkcjonowała jeszcze w moim dzieciństwie, zresztą w Mokronosach też. Obecnie są to mieszkania prywatne. Przy wielkim stawie z tablicą "Zakaz łowienia ryb" widziałem wędkujące dzieciaki. Ja akurat tam nigdy nie wędkowałem, ale pamiętam jak łowiłem tam rozwielitki do akwarium. 

DAMASŁAWEK - sam wjazd uległ zmianie, nie ma już drewnianych baraków (od strony Turzy). Musiałem jeszcze odebrać książki z paczkomatu, więc musiałem cały przejechać. W drodze powrotnej pozwoliłem sobie zajrzeć do przykościelnego parku. 

W dzieciństwie, aby się tu dostać, trzeba było przeskoczyć przez płot. Obecnie większość płotu nie istnieje i można się tu dostać spokojnie. Staw z wyspą jest nadal.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz