Obserwowałem dzisiaj partię GM Moniki Soćko z GM Pią Cramling. Nasza zawodniczka musiała wygrać tę partię, aby myśleć o dalszej grze. Byłem pod wrażeniem, jaką piękną kombinację znalazła. Wygrywającą kombinację, ale dla komputera. Czasu zostało już bardzo mało i trzeba było zrealizować tę przewagę. Niestety, na sekundach, nie udało się p. Monice znaleźć wygrywającej kontynuacji i partia zakończyła się remisem, co równało się z odpadnięciem z drabinki.
Pokojowo za to skończyła się partia GM Mateusza Bartla. Obaj zawodnicy "szli" na ewidentny remis. Dojechali do 30. posunięcia i ... podpisali blankiety
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz