... czyli czego mi brakuje do lepszych wyników. Dzisiaj grałem z Piotrem Szybowiczem (I++). Bardzo możliwe, że po całym turnieju opiszę jeszcze inne partie, ale ta wzbudziła mnie mocno. Przez całą partię kontrolowałem sytuację i dużo widziałem. Gdy wrzuciłem na Lichess, to okazało się, że bardzo często wybierałem najsilniejsze posunięcia i właściwie nie popełniałem błędu i cały czas było równo. Po partii Piotr twierdził, że cały czas był pewien wygranej, bo ten pion h jest za daleko. Mi nagle zachciało się grać o wygraną i stwierdziłem, że jak zlikwiduję piona a, to ... może też zdążę. Teraz, gdy widzę analizę komputera, wszystko wydaje się proste. Idę zlikwidować królem piona h, (Ke5) w następnym posunięciu białe nie są w stanie zrobić żadnego rozsądnego posunięcia , czyli w następnym ruchu już jestem na f6 i tylko dwa ruch do zabrania piona, bo nie jest go w stanie obronić. Jeśli natomiast pójdzie skoczkiem po piony na b, to za chwilę może na pomoc ruszyć im skoczek jeśli ruszy królem, to jeszcze więcej czasu będzie potrzebować, aby tam dotrzeć. Oczywiście znów grałem najdłużej na sali, ... a wszystko się liczy, gdybym dostał takie zadanie na "świeży umysł" w stylu "znajdź drogę do remisu" (a remis z I++ by mnie satysfakcjonował), to myślę, że mógłbym poszukać. Zabrakło już tej świeżości (to była już czwarta godzina gry) i zabrakło ... analizowania WSZYSTKICH wariantów, skupiłem się na liczeniu wariantów z Kc3, zamiast rozważyć chociażby Ke5. Inna sprawa, że już za bardzo jestem przyzwyczajony do diagramów i ... lepiej mi się analizuje na takim diagramie, niż tekturowej szachownicy z drewnianymi figurami w dodatku w różnym stanie. Wbrew pozorom sprzęt ma też znaczenie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz