niedziela, 22 września 2019

Ze mną przegrać, to jak wygrać

Taką przeróbkę z kultowego "Misia" ogłosiłem uczestnikom kursu z zakresu metodyki nauczania gry w szachy w Poznaniu tuż przed turniejem kończącym kurs. Właściwie nie powinienem opisywać, ... ale później zapomnę. Pierwotnie nie miałem być dopuszczony do tego turnieju, bo za mocny byłem dla pozostałych uczestników. Jednak tak naprawdę, to przecież wcale nie musiałbym brać udziału w tym kursie. Robiłem, to ... dla szachów. Wiedziałem, że z tą sędziną będą "problemy" ... i były. Zamiast zacząć turniej od początku zajęć, to ponad dwie godziny "poszły" na omawianie systemów rozgrywek i innych, w sumie mało potrzebnych kursantom zagadnień. Jako jedyny posiadacz kategorii szachowej miałem świadomość, iż każdy mój przeciwnik zyska na średnim rankingu przeciwników 80 punktów, gdyby nie ograniczenie różnicy rankingów przeciwników do 400 pkt., to zyskaliby 160 pkt. Zapowiedziałem przed turniejem, iż zamierzam dawać wieżę for każdemu przeciwnikowi. Jedna przeciwniczka nie zgodziła się na zdjęcie, ale ograłem ją bez wykonywania posunięcia wieżą "a". Jednemu przeciwnikowi udało się zremisować, ale gdybym się przyłożył, to dałbym radę, tylko trochę przeszarżowałem starając się grać szybko i ...mimo uzyskanej przewagi goniec i trzy piony przeciw wieży ... musiałem przyjąć remis, bo zamknąłem swojego króla w rogu a przeciwnik zorientował się, że może mnie nie wypuścić. W ostatniej rundzie świadomie poddałem partię koleżance ze szkoły, co wyraźnie nie podobało się sędzinie, ale ... przecież naprawdę chciałem zrobić wszystko dla dobra kursantów. Chciałem np. aby odbyło się kojarzenie osób, które musiały już udać się na pociąg, a osoby te poddałyby swoje partie, aby pomóc swoim przeciwnikom w osiągnięciu lepszych wyników, ... ale NIE. Sędzina wycofała te osoby.... Gdyby nie była taka zasadnicza, gdyby nie robiła tyle niepotrzebnych dygresji, to udałoby się wiele więcej "wycisnąć" z tego turnieju. Podsumowując ... pomogłem bardzo Ani, dużo Markowi Mirkowi (?), trochę Basi, mało Agnieszce (bo się uparła) i nie zaszkodziłem jeszcze jednemu koledze, którego zamatowałem gońcem i skoczkiem ale ... i tak rozegrał tylko cztery partie, czyli i tak nie miał szans na kategorię. Apelowałem przed turniejem do uczestników, aby grali szybko (czym naraziłem się sędzinie) ale nie do wszystkich dotarło ... a najbardziej ucierpieli ci, którzy nie zastosowali się do moich rad. (grali długo a ostatecznie nie ukończyli turnieju, czyli i tak nic im ten turniej nie dał)
Najbardziej zyskały, te koleżanki, które mi uwierzyły :)
"Złość", która mnie naszła może zaowocować stworzeniem filmu o lichess.org :) przynajmniej obecnie mam takie postanowienie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz