Nie mam czasu bawić się w opinie. Już i tak tracę tego czasu na każdym kroku tyle. Pamiętając, że dzwonienie do mechanika, to strata czasu, wybrałem się kolejny raz osobiście. Pisałem już, że ten mechanik ma bardzo dobrą opinię jeśli idzie o kompetencje fachowe i fatalne jeśli chodzi o terminowość. Dotarłem tam gdzieś ok. godz. 15-ej i wyjeżdżałem po 17-ej ... i jeszcze mogę się czuć szczęśliwy, że naprawa doszła do skutku. Na początku praktykant podłączył mnie pod "komputer", skasował inspekcję i kazał się przejechać. Jednak już na stracie przejażdżki czułem, że nie ma poprawy. Mocy nie było a spalanie ogromne. Wróciłem, przekazałem swoje spostrzeżenia. W końcu pojawił się "guru" osobiście. Generalnie to jednocześnie naprawianych jest tam równolegle kilka aut. Ponowne podłączenie komputera, podniesienie maski, kilka przyciśnięć śrubokrętem. Zero komentarza ale podjęta decyzja, aby podjechać bliżej warsztatu (bo tak stałem tylko przy wjeździe na plac). Jak się okazało została podjęta decyzja wymiany drugi raz tego wtrysku, który był wymieniany ostatnio. Chociaż program diagnostyczny upierał się, że to sonda lambda szwankuje. Guru nie wymienia osobiście. Do akcji wkraczają znów praktykanci. Gdy już wtrysk zostaje wymieniony okazuje się, że wtyczka nie pasuje. Wtrysk wszedł a wtyczka nie. Żeby było ciekawiej już poprzednio informowano mnie, że zakupili dwa wtryski. Tylko dlaczego niby dwa wtryski do tego samego modelu miały różne gniazda do wtyczek. Różniły się na tyle, że nie było możliwości włożenia wtyczki. Na tę okoliczność wezwano nawet szefa. Też nie mógł się nadziwić ale jak to szef nic nie powiedział, poszedł i skierował na mój "odcinek" - "starszego" praktykanta. Próbowałem się podpytać, dlaczego szef nie inwestuje w nowe części ale widziałem, że starszy praktykant nie był skory do rozmowy. W końcu udaje się wszystko podłączyć. Sam byłem ciekaw ile przyjdzie mi zapłacić i tu miłe zaskoczenie. Guru mówi, że mogę jechać. Zatem usługa została wykonana w ramach gwarancji. Takie podejście szanuję. Komputer nie był już podłączany. Pojechałem do domu. Teoretycznie jazda była tym razem bez zarzutu, była moc. Zobaczymy, co będzie jutro?
-
Do problemu tablicy interaktywnej doszedł jeszcze problem komputera bibliotecznego. Tym razem ja mam być "guru", który sprawi cud.
Jednego "cudu" zresztą dzisiaj dokonałem. Zostałem poproszony do księgowości, ponieważ arkusz kalkulacyjny nie wyliczał średniej. Rzeczywiście widziałem kolumnę z ubiegłego roku i kolumnę z tego roku i chociaż liczby większe, to średnia trzy razy mniejsza ... Diagnoza była błyskawiczna. Na stanowisku pracowała praktykantka i ... domyśliłem się, że zamiast wprowadzać same liczby pisała tekst np. "1.500 zł". Na pierwszy rzut oka wszystko jest OK ale nie dla formuły, która nie potrafi obliczać wyników matematycznych z tekstów.
-
Bank już w poniedziałek przysłał mi SMS i wiadomość, że mój wniosek został pozytywnie rozpatrzony przez CEIDG. Wiadomość przysłał ale w ich serwisie cały czas wniosek jest cały czas "w trakcie". Konta firmowego nadal nie ma. Coś ta maszynka nie funkcjonuje tak jak powinna. Skoro w PKO składałem, to pierwsi wiedzieli i nadal nie dali rady (mając wszystkie dane, w tym profil zaufany) stworzyć konta, które tak reklamują. Natomiast przedstawicielka innego banku już w poniedziałek dzwoniła do mnie (pewnie na podstawie CEIDG), żeby u nich założyć konto i jeszcze oferowała darmowe wizytówki i pieczątki.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz