piątek, 23 marca 2018

Drugi dobry dzień

Dwa tysiące przekroczyłem już wczoraj. Właściwie to całkiem nieźle mi idzie na chess.com. Nawet partie, w których stałem gorzej udało się wybronić. Jednak najbardziej cieszy zwycięstwo nad utytułowanym zawodnikiem. Cóż z tego, że ... kobieta, skoro ma tytuł, to ma. Do tego wyszła właściwie miniatura, w wariancie którego zawsze się trochę obawiałem dla białych bo bardzo często nie potrafiłem sobie poradzić ze zdublowanymi pionami na linii c.
-
Prawie zakończyłem prace przy projektowaniu medali na PITS. Poświęciłem temu naprawdę dużo czasu a to jeszcze nie koniec.
-
Bibliotekarka nie ukrywała swojej radości i trudno się dziwić, bo sytuacja była naprawdę krytyczna.
Dzisiaj dostałem kolejną szansę na wykazanie się. Jeden z komputerów w pracowni miał pewien feler polegający na tym, że co pewien czas (raz/dwa na dzień) ścinała się grafika i nie pomagało nic oprócz przytrzymania dłużej włącznika aż do wyłączenia i ponownym włączeniu wracał do normalnej pracy. Gdy dzisiaj wydarzyło się znów ścięcie, tradycyjnie próbowałem wyłączyć ale się nie dało. Z pół minuty trzymałem i nic. Postanowiłem zatem wyjąć kabel zasilania. Zadziałało ale teraz komputer nie chciał się włączyć. Zero reakcji. Doszedłem do wniosku, że widocznie ten przełącznik padł. W głowie już zacząłem kombinować, z którego "wraka" wymontować wyłącznik. Jednak postanowiłem jeszcze zajrzeć do środka. Akurat ten model HP świetnie się rozbiera, jest bardzo łatwy dostęp do wnętrza. Po otwarciu pobawiłem się w wyjmowanie i wkładanie wszystkiego co się da: RAMy, wtyczki wszelakie, bateria, itp. Zapomniałem jeszcze dodać, że robiłem to dwa razy, za pierwszym razem tylko na szybko i nie wszystko. Po złożeniu komputer się uruchomił ale ekran był czarny, tzn. nie reagował, natomiast wentylatory chodziły jak szalone. Dlatego spróbowałem jeszcze raz - dokładniej. Ku mojemu zdumieniu komputer "ożył", wszystko wróciło do normy.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz