niedziela, 22 października 2017

Katar nie odpuszcza i wynik przechodzi koło nosa

Od lewej: Przemysław Sydow, Bogdan Hoffmann i Jacek Haja fot. Weronika Sydow.
To kadr z ostatniej partii, w której naprawdę miałem szanse wygrać :) Poniżej dowód :)
Miałem wtedy jeszcze lepszy czas. Wcześniej poświęciłem gońca na f7 i liczyłem na powikłania. Jak się okazuje wystarczyło bić gońcem na f6, chociaż skoczkiem też nie było źle a ja ... przekombinowałem i zbiłem wieżą a przecież to właśnie wieża na linii f była była najważniejsza. Oczywiście najprościej zrzucić wszystko na katar i stan podgorączkowy ... i taka będzie linia "obrony" :) Rodzina Sydow miała dzisiaj ... swój dzień! Ograł mnie nie tylko Przemek, przegrałem z Weroniką i Anitą i to w podobnym stylu tzn. mała niedokładność i atak się rozmywał a ja przegrywałem jeszcze na czas. Ostatecznie 7-e miejsce. Na pocieszenie zwycięstwo z wielokrotnym Mistrzem Powiatu - Adrianem Kurzem. Co prawda przegrałem jeszcze z Krzysztofem Szwonem ... ale inicjatywa była i gdybym nie upraszczał, to zapewne remis był do osiągnięcia.
Generalnie trudności mnie nie opuszczają ale i tak powinienem się cieszyć, że mogłem zagrać. W końcu dzisiaj mieliśmy z Ewą - 23 rocznicę ślubu. Tylko fakt, że Ewa zaczęła studia i miała zjazd a Maks przyjechał drugim samochodem pozwolił mi dzisiaj wystartować.
-
Przemkowi pozycja również nie dawała spokoju i ... ustaliliśmy, że czarny król był już wtedy na f8. Jednak jeśli naniesiemy tę poprawkę, to białe mają kolejną silną odpowiedź Se5 i nawet We7 nie ratuje czarnych. Oczywiście ja powołuję się na analizy komputerowe ... ale w partii standardowej myślę, że byłbym w stanie znaleźć takie posunięcie. Na chess.com w zadaniach cały czas utrzymuję się na poziomie ok. 2100

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz