January (Januariusz?) Stachowiak zmarł 9 kwietnia, miał 80 lat. Z czynnego życia szachowego wycofał się kilkanaście lat temu. Mniej więcej wtedy, gdy ja wracałem do szachów. Ostatni raz widziałem Go kilka lat temu, niedaleko jego domu, ja byłem wtedy w banku. Miał wtedy dużą nadwagę i szybko się męczył. Gdy Go poznałem, ok. 35 lat temu był mniej więcej w moim wieku a chociaż lekko kuśtykał na skutek wypadku samochodowego, to zawsze się chwalił jaki jest dobry w tenisie stołowym. Był czas, gdy był najsilniejszym szachistą w Wągrowcu. Był czas, gdy próbował wyprowadzić wągrowieckie szachy na szerokie wody. Dbał o to, by szachistom dobrze się działo. Potrafił wiele załatwić, nawet dzisiaj na cmentarzu wspominaliśmy z Markiem Koniecznym wyjazdy na mecze ligowe, gdzie jako uczniowie mogliśmy zarobić (!) drobne bo drobne ale pieniądze za grę w szachy. January był z wykształcenia matematykiem, studiował na UAM w grupie teoretycznej razem z Januszem Wodą (byłym prezesem WZSzach i PZSzach). Wiele lat był Dyrektorem Liceum Ekonomicznego w Wągrowcu. Kilka razy byłem zapraszany do jego gabinetu na partyjkę. Uczęszczałem do innej szkoły a mimo to doświadczyłem jego troski o szachistów. Gdybym chodził do jego szkoły, to miałbym jak pączek w maśle. Niewątpliwie wiele zrobił dla wągrowieckich szachów, szkoda że wycofał się z czynnego życia szachowego wraz z przejściem na emeryturę. Za jego czasów klub miał swoje pomieszczenia a pomieszczenia miały klimat. To dla Niego załatwiałem zegary szachowe z NRD. Wiem, że bardzo dużo grał korespondencyjnie, osiągnął tam ranking nawet powyżej 2200 Elo. Jednak już kilka lat temu mówił, że szachy korespondencyjne straciły sens, bo stały się areną zmagań procesorów komputerowych. Trzydzieści lat temu próbował sam opracowywać materiały szkoleniowe dla młodych szachistów. Powielał je na szkolnym powielaczu, ksero też było w tych czasach tylko w Poznaniu. Wtedy nawet książki szachowe niełatwo było dostać.
Dzisiaj na cmentarzu było przynajmniej czterech szachistów: Lech Schneider, Michał Piechocki, Marek Konieczny i ja. Nie wszyscy wiedzieli, nie wszyscy mogli. Ksiądz mówił o nim jako o Januariuszu. W internecie znalazłem nekrolog brata i też było Januariusz. Gdy wyszliśmy z cmentarza (szachiści), to poruszyliśmy ten temat. Dla nas pozostanie ... Januarym.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz