wtorek, 14 kwietnia 2015

Ja nie lubię systemu, system nie lubi mnie

Wczoraj, korzystając z programu Pity 2014 IPS, przesłałem wypełnioną wersję PIT 36 + PIT B (dla mnie) + PIT O
System przyjął, mogłem sobie wydrukować UPO. Dzisiaj do mojej żony zadzwoniła urzędniczka, która poinformowała ją, że w PIT 36 zamiast NIP powinien być PESEL (bo żona nie miała działalności). Ja kiedyś miałem ale wyrejestrowałem już dawno ale w zeznaniach miałem cały czas wybierać PIT 36, jednak w PITB wszędzie wpisywałem zera, bo faktycznie działalności już nie prowadzę. Program pokazał mi, że skoro mam PIT B, to powinienem wpisać w PIT 36, NIP zamiast PESEL, rzeczywiście z rozpędu wpisałem NIPy i sobie i żonie. Teraz, gdy poprawiłem żonie NIP na PESEL i spróbowałem wysłać, to ... pojawił się błąd, że takie zeznanie już jest w systemie. Żona mówi, iż urzędniczka usuwa tamto zeznanie (czyli rozumiałem, że tak jakby go nie było) ale widocznie jednak jest w systemie. 
____
... ileż ja na te niepotrzebne formalności czasu i nerwów tracę?
____
16.04.
Znalazłem w końcu miejsce gdzie wpisać powód korekty.(prawe górne pole)

12 komentarzy:

  1. (Relatywnie) Wiele osób pyta mnie czemu nie korzystam z "szybszej i bardziej komfortowej wersji", aby rozliczyć PIT-a. A ja nadal twierdzę, że u nas są tak dobre pomysły i ich realizacja... że od "dobrych i ułatwiających" narzędzi... trzymam się Z DALA. Wolę tradycyjnie postać (odstać) w kolejce aniżeli przechodzić testy rodem z konkursu na testowanie tego, kto znajdzie więcej błędów w systemie.

    PS. Przy okazji pozdrawiam autorów podręcznika (GWO), którzy definiują taką prostą figurę jak sześcian jako: "figura mająca wszystkie ściany, składające się z JEDNAKOWYCH kwadratów". A ja pytam - da się zrobić sześcian z kwadratów (ścian) niejednakowych??? Coraz częściej mam pewność (bo wrażenie miałem 15-20 lat temu), że ci autorzy pisują podręczniki na zasadzie "kto błyśnie" (przed gronem profesorów i ekspertów używających wiedzy matematycznej w postaci bardzo tajemnej - czyli jak najbardziej abstrakcyjnej i wieloznacznej).

    Co o tym sądzisz Jacku? Nie trafia cię jako nauczyciela, gdy widzisz w podręczniku, że trójkąt równoramienny to jednocześnie trójkąt równoboczny? Nie zalewa cię krew albo szlag nie trafia? Jak wyjaśniasz uczniom takie "cuda na kiju"?

    OdpowiedzUsuń
  2. Generalnie, charakterologicznie, byłem nastawiony ... pozytywnie do wszelkich nowinek, tzn. byłem "otwarty" i gotowy do testowania. Jednak, gdy spojrzę w swoje dotychczasowe życie, to okazuje się ... że często na tym traciłem. Np. prawie dwadzieścia lat temu, gdy budowałem dom ... to w wielu technologiach postawiłem na różne "nowinki". Nie wszystkie się sprawdziły i jeszcze nie wiadomo, co będzie dalej. :) Jeszcze do końca się "nie wypaliłem" ... ale jestem już ostrożniejszy :)
    GWO nie jest jeszcze najgorsze ... tak to już się porobiło. Oczywiście przykłady, które podałeś są znamienne.
    Jak ktoś ma dużo "przejść" (ja się za takiego uważam), to musi już spokojnie podchodzić do "cudów na kiju" :) bo "kijem Wisły nie zawrócisz"... ale rację masz - jest to wkurzające.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dla mnie to są JAJA - wydawnictwa przez takie "kwiatki" przecież nie tylko mylą uczniów, ale i promują swoją radosną twórczość, tak czy nie?! Swego czasu przerabiałem książkę "Repetytorium dla gimnazjalisty" z PWN-u. Jak dokładnie sprawdziłem wszystkie zadania z matematyki, to wyszło na to, że było jedynie 30-35% poprawności (!). O ile jeszcze tutaj przymykam oko (30 lat temu błędu ze świecą można było szukać), to teraz są wydawnictwa edukacyjne i pedagogiczne - więc od nich wymagam DUŻO WIĘCEJ. Nawet jeśli "kijem Wisły nie zawrócę" ;).

      Jednak zauważ jedno - nie kupuję już książek wyd. PWN, ponieważ totalnie zignorowali moją reklamację dotyczącą tej beznadziejnej książki o której pisałem wyżej. I każdy z nas może w ten sposób wysyłać sygnały o tym, że dziadostwa nie tolerujemy. Jest bowiem kilka naprawdę bardzo dobrych wydawnictw, więc powinniśmy pomagać im wybić/przebić się przez te miernoty, które nie chcą stale trzymać WYSOKIEGO poziomu jakości swoich produktów (czy usług).

      Usuń
  3. Ja się nie znam ale podobno sześcian jest bryłą.
    Dlatego, że sześcianu nie można zrobić z niejednakowych kwadratów, to to zaznaczono w definicji. Nie zastosowano zasady minimalizmu, gdyż nie wszyscy uczniowie mają wyrobioną wyobraźnię przestrzenną. Tutaj nadmiar wiadomości nie przeszkadza.

    Co do PITa, to jak się przekazało go do US (niezależnie w jakiej formie), to każdy następny jest korektą niezależnie co urzędnik zrobi. Niby nie ma ale jednak istnieje. Jest to ochrona bazy stosowana w wielu programach przed bezmyślnym klikaniem tak petenta jak i urzędnika.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. @kolokwium - dziękuję! "Natchnięty" Twoim wpisem wróciłem do programu i w końcu zauważyłem, gdzie jest miejsce na wpisanie powodu korekty. (dodaję obrazek) Natomiast odpowiedzi od US (mojego) nie otrzymałem do tej pory. Widocznie dużo pracy mają.

      Usuń
    2. Kolego kolokwium - gdyby sześciany nie były dostępne w rzeczywistości (w różnych formach) i dodatkowo w książce (!) nie byłoby kilkunastu rysunków, które przedstawiają BRYŁY - w tym prostopadłościany oraz inne obrotowe bryły.

      Mnie nie chodzi o minimalizm, tylko o spójność, logiczność jak też tak zwaną wynikowość. Skoro matematyka w książkach ma być uczona oraz przekazywana poważnie, to nie ma miejsca na dziadostwo. Ja sobie mogę pisać dowolne bzdury, ale wydawcy książek (zwłaszcza tych, które dostały zezwolenie MEN i zostały dopuszczone do tzw. użytku szkolengo) nie mogą robić "cudów na kiju". Chyba, że celem jest NIE nauczenie uczniów, lecz ich zniechęcenie do nauki jak też zgłębiania matematyki oraz zachwycanie się jej pięknem - wtedy OK.

      Usuń
    3. Kolego Tomaszu, krytyka wskazująca nieprawidłowości pozwala się rozwijać (jak i pochwała tego co jest dobre). Jednak w cytowanym przez Ciebie zdaniu "figura mająca wszystkie ściany, składające się z JEDNAKOWYCH kwadratów" nie dostrzegam "cudów na kiju". Jeżeli coś mam dostrzec, to gdzie indziej, czyli w stwierdzeniu "w tym prostopadłościany oraz inne obrotowe bryły".
      Uważam, że każdy podręcznik jest dobry, gdy potrafi przekazać wiedzę i zaszczepić pragnienie jej pogłębienia. Różni ludzie (w tym uczniowie i nauczyciele) różnie odbierają przekazywane treści. Dlatego uważam, że nie powinno być obowiązku używania konkretnego podręcznika przez ucznia. Przecież podręcznik wskazany i promowany przez nauczyciela może nie odpowiadać uczniowi. Ważne aby uczeń miał i potrafił używać przyswojoną wiedzę wymaganą programem nauczania.
      W liceum używałem do fizyki (jako jedyny w klasie - może i jedyny w szkole) podręcznik Marty Skorko Fizyka, który bardziej mi odpowiadał niż "wskazany". Fakt, że nie przerabiałem go "po kolei" bo materiały były inaczej ułożone niż w klasowym. Ale za to miałem dodatkową przyjemność wyszukiwania "ukrytego" tematu w książce.

      Usuń
  4. Gdyby nie fakt, że mam masę spraw, ... to chętnie bym się wdał w dyskusję z Wami :) Ważne jest, że MOŻEMY sobie tak podyskutować i "szlifować" nasze postawy. Fakt, że wydawnictwo kompletnie ignoruje Tomka, naprawdę źle świadczy o wydawnictwie, bo powinni się cieszyć i wręcz zapraszać do współpracy takich krytyków, aby podnosić własny poziom.
    Sam jestem "wyznawcą" zasady - "minimum słów - maksimum treści" ... ale zdaję sobie sprawę, że do ideału można dążyć ale nie zawsze udaje się go osiągnąć.
    -
    Oczywiście sześcian ma sześć jednakowych kwadratów ale ... oczywiście "jednakowych" możemy spokojnie sobie darować, bo z różnych kwadratów nie da się tego sześcianu złożyć ... chyba że :)
    Gdy miałem konto na chess.com, to w drużynie POLAND był jeden bardzo silny szachista (chyba z Wrocławia), który chyba jest nawet pracownikiem naukowym i zajmuje się matematyką i ... gdzieś tam wyczytałem, że zajmował się udowodnieniem że twierdzenie Pitagorasa "nie działa" we wszystkich przestrzeniach tzn. istnieją przestrzenie, gdzie twierdzenie nie działa ... kto wie, czy w tych przestrzeniach nie idzie zbudować sześcianu z niejednakowych kwadratów? Może dlatego pojawiło się pojęcie JEDNAKOWYCH kwadratów? :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Kończąc dyskusję dodam na marginesie, że im więcej książek matematycznych (podręczniki, repetytoria, vademecum, zbiory zadań, książki dla utalentowanych, itd.), tym bardziej DOCENIAM i podziwiam wydawnictwa oraz autorów, którzy potrafią przekazywać trudne (a przynajmniej takie, które są początkowo niełatwe dla każdego średnio kumatego ucznia i/lub dorosłego) treści... w taki sposób, aby obowiązkowo każdy był w stanie zrozumieć. I wcale mnie nie podnieca ani nie kręci to, że podręcznik został napisany przez doktora czy profesora matematyki, ale na pewno WIELKIE wrażenie na mnie robi, gdy jest tak napisany, że nie ma możliwości, aby po jedno lub dwukrotnym jego przeczytaniu - nadal nie być w stanie zaczaić czaczy ;) :).

    PS. Jak się wkurzę to sobie skompiluje własną książkę do matematyki - zwłaszcza do tych działów i tematów (zagadnień) uczniowie mają najwięcej problemów ;). A co! Też chcę być sławny (chociażby we własnych oczach) :P

    OdpowiedzUsuń
  6. Tytuły (ani naukowe ani szachowe) nie robią na mnie wrażenia. W branży komputerowej np. Steve Jobs wcale studiów nie ukończył i takich przykładów byłoby więcej. W szachach też nie raz widziałem jak nieutytułowani zawodnicy, arcymistrzów wozili :) Natomiast co do książek ... to młode pokolenie już nie chce ich czytać ... i nic na to nie poradzimy. Oczywiście spróbować można - kiedyś chciałem napisać powieść.
    Niewątpliwie stworzenie czegoś daje satysfakcję. Moją największą "dumą" jest filmik "Dzielenie pisemne" dostępne na YouTube. Przed chwilą zajrzałem ... 163448 wyświetleń! On nie jest jeszcze doskonały, wiem co bym poprawił ...ale gdy mnie życie dobija, to przypominam sobie o ... "Dzieleniu pisemnym", które w obecnych czasach i tak do niczego nie jest potrzebne (kalkulatory, komputery) ale ... wielu dzieciakom pomogłem :)

    OdpowiedzUsuń
  7. I to się liczy Jacku! Nie tyle zakres tego co robimy (lub zdążyliśmy zrobić), lecz POSTAWA. To, że chcesz pomagać innym - w szachach czy matematyce. Ja również uwielbiam ten widok, gdy widzę i doświadczam na własnej skórze jak uczeń jest DUMNY z siebie, że w końcu opanował "czarną magię". A jeśli jeszcze materiał jest obiektywnie trudny (tzn. taki, że wszyscy go omijają i nieliczni umieją naprawdę dobrze go przekazać), to wówczas moja satysfakcja przemienia się w autentyczną radość! :)

    PS. "Dumą" piszemy bez cudzysłowiu ;) :). W końcu to zaleta a nie wada, tak panie profesorze? :D

    OdpowiedzUsuń
  8. System tak mnie "zniszczył", że już boję się być dumny :) ... ale doskonale rozumiemy "o co chodzi?". :D

    OdpowiedzUsuń