niedziela, 10 marca 2013

Uwolnić szachy w szkołach ...

... czyli moja wersja akcji "Edukacja przez Szachy w Szkole".
Zakończyły się działania związane z zarabianiem (jak to kasa psuje człowieka? zapomina o innych sprawach? ..., nie, nie, nie dalej jestem zwolennikiem przejrzystości w finansach i płaceniu za pracę). Otóż zaczął mi chodzić po głowie projekt (meblowego) zestawu szachowego z myślą o szkołach. Chodzi mi o taki stolik z już nadrukowaną szachownicą, mogłaby być wygrawerowana, wypiaskowana, czy wymalowana, byle była trwała. Stolik powinien być na tyle duży by szło dostawić jeszcze zegar i prowadzić ewentualnie zapis. Powinien być generalnie odporny na wandalizm (uczniowie potrafią zniszczyć wszystko).W głowie powstało mi kilka pomysłów, niektóre dość oryginalne np. z wysuwanymi regulowanymi siedziskami, składanym blatem (ułatwiającym transport i ewentualne składowanie). Tak myślałem, myślałem ... ale doszedłem do wniosku, że na początek starczyłby rzeczywiście solidny estetyczny stolik z nadrukowaną szachownicą+ewentualnie sprytna szuflada pod blatem do chowania bierek. Oczywiście myślałem o tym by takie zestawy ustawić na korytarzu szkolnym, w każdym razie aby uczniowie w każdej wolnej chwili mieli dostęp do takiego kompletu.
Ja w mojej szkole wystawiłem dwie szachownice, w takim zakątku (przy wyjściu awaryjnym) przy korytarzu szkolnym ale nie zakłócając ruchu. Minęły dwa miesiące i widzę, że decyzja była słuszna. Na początku koleżeństwo bało się, że rozkradną, zniszczą (zostawiłem nawet zegar). Zginął tylko jeden pionek i może wcale nie było to złośliwe. Przychodzą tam również maluchy, może któryś przez roztargnienie zabrał. Na każdej przerwie widzę tam grupki grających (kibice przecież też mogą się uczyć).
(zdjęcie jeszcze z początków funkcjonowania kącika, nie było "ustawiane" :))

Przy okazji przypomniałem sobie o naszej, polskiej akcji ... i ... o coś się dzieje :)
Edukacja przez Szachy w Szkole - ... coś się ruszyło. Pamiętam, że wysłałem moją ofertę współpracy do Pani Magdaleny Zielińskiej (nie otrzymałem odpowiedzi). Nie wczytywałem się szczegółowo, bo ... już na wstępie przeczytałem, że program będzie realizowany na terenie trzech województw: mazowieckie, dolnośląskie, podlaskie. Niby mowa jest ... "na terenie całego kraju" ale jakoś jest to w sprzeczności. Pewnie w planach jest rozwinięcie "w przypadku sukcesu" ... a skończy się ... "z powodu braku środków..."
Niepokoi mnie również zapis o nauczycielach którzy mogą prowadzić zajęcia ... "w/w zajęcia prowadzić mogą jedynie osoby posiadające certyfikat szkolenia z Projektu PZSzach. „Edukacja przez Szachy w Szkole”" ... aha, no tak ktoś musi zarobić na szkoleniach. Podejrzewam, iż na nic przyda się mój certyfikat instruktora szachowego, na który wydałem ponad 1000 zł (przecież musi być certyfikat "Edukacji przez Szachy w Szkole"). Również mignęła mi informacja, że to szkoła musi wystąpić o przyjęcie szkoły do programu (a nie nauczyciel instruktor), bo to szkoła musi przeznaczyć jedną godzinę na edukację szachową. Przy podejściu mojej dyrekcji ... no i jeszcze jednej albo dwóm koleżankom zabrałbym po godzinie zajęć ... (nie chcę nikomu nic zabierać).
Przypomniało mi się jak niedawno czytałem artykuł a nawet oglądałem filmik ... (o znalazłem)
No właśnie, ... ciekawe czy nastąpi jakieś podsumowanie ...
Zastanawiam się, czy nie przesłać linka do tego posta Pani Magdalenie ... 
Zastanawiam się, czy znów nie napytam sobie problemów, przez to co piszę ...
Najbezpieczniej nic nie mówić, nic nie pisać ... 
Życzę programowi powodzenia, oby jak najwięcej dzieci nauczyło się grać w szachy, bo jak mówił Paul Morphy: "Nauczcie dzieci grać w szachy, a o ich przyszłość możecie być spokojni."
Ja ... zachęcam w każdym razie nauczycieli-szachistów: UWOLNIJCIE SZACHY W SZKOŁACH - wystawcie szachy w ogólnodostępnych miejscach, dzieci nauczą się grać same. Znów odwołam się do informacji z internetu - niedawno czytałem jak pewien hinduski milioner udostępnił komputer w dzielnicy slamsów (komputer był umieszczony w ścianie, nie szło go zabrać), nikt tych dzieci nie uczył jak posługiwać się tym urządzeniem, wszystko opanowały same, wzajemnie przekazywały sobie informacje. Oczywiście można by porównać moją ideę do np. nauczania gry w piłkę przez nauczyciela wf, który rzuca piłkę uczniom i mówi "grajcie" ... i może ta metoda nie jest tak efektowna i tak naukowa ale w gruncie rzeczy, jak się głębiej przeanalizuje, to ona też coś daje, daje uczniom satysfakcję i daje szanse spożytkować energię. Oczywiście lepiej do wszystkiego podchodzić profesjonalnie ... ale to kosztuje a efekty wcale nie są proporcjonalne do poniesionych nakładów. W przypadku naszych szachów - też pójdzie dużo "pary w gwizdek", pieniędzy na promocję, pieniędzy na szkolenia, pieniędzy na kontrole a w niektórych szkołach, to może i szachy pochowają, żeby dzieci nie zniszczyły. Ktoś dostanie medal, ktoś nagrodę ... 
... a Olbratowski może będzie miał materiał na następną audycję ... o szachach w polskich szkołach. ... Koniec pisania, do roboty, ... zaległej.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz