Pamiętam, że jak pod koniec lat osiemdziesiątych byłem w Glove na Rugii (byłe NRD) i poszliśmy wieczorem na plażę, to na niebie zobaczyłem trzy świecące obiekty, które poruszały się synchronicznie z dużą szybkością. Nie widziałem ich jako obiekty tylko jako światła (tak jak gwiazdy na niebie), teoretycznie tłumaczyłem sobie, że mogły do być wydechy silników rakietowych (te światał). Raczej nie mógł być to jeden obiekt, bo to za wielkie by było, prędkości musiały być też niesamowite. Początkowo myślałem, że to "spadające gwiazdy", ale ... nastąpiło zatrzymanie i zmiana kierunku (zamiast z góry na dół, to w górę). Gdyby to były odrzutowce, to ... aż trudno sobie wyobrazić aż takie szybkie i synchroniczne zmiany. Na pewno nie były to jeszcze czasy dronów.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz