Więcej zdjęć <<<
Na samym początku festiwalu też bardzo "cicho". Na stronie turniejowej żadnych informacji na temat sal gry. Tylko ogólnie - ulica i numer, a przecież Politechnika Bydgoska, to wielki kompleks. Żadnych mapek sytuacyjnych, kartek z informacjami. Same numery przy szachownicach ustawiane były tuż przed początkiem rozgrywek. Organizatorzy wierzyli zapewne, że szachiści sobie poradzą. Zabrakło weryfikacji. Miałem szczęście, że rozegrałem wszystkie partie, bo było trochę walkowerów, a gdyby mi bardzo zależało na normie, to byłbym bardzo niezadowolony.
Turnieje miały moim zdaniem bardzo silną obsadę. Przyjechali ci, którzy potrafią grać. Ja miałem aspiracje zrobić 7-8 punktów, czyli potwierdzić swoje miejsce na liście startowej, a zdobyłem zaledwie 4 punkty. Jedynie w ostatniej partii poszło relatywnie łatwo. Elo znów spadnie ... większość moich przeciwników miało niby Elo poniżej 1200, ale grali naprawdę dobrze. Zatem analiza tabeli końcowej może dawać wrażenie, że to totalni amatorzy, a ... tam naprawdę silni gracze grali. Zresztą w turniejach A i B też była bardzo zacięta rywalizacja i wielu zawodników, z którymi rozmawiałem potwierdzało moje obserwacje.
Wydaje się, że w środowisku tych szachistów (którzy grali w Bydgoszczy) jestem już dość rozpoznawalny, przynajmniej takie odnosiłem wrażenie. Niestety nie potrafię jeszcze tego umiejętnie wykorzystywać, ale taki mam charakter i już.
Turniej jednak trochę mnie zmęczył ... w trakcie, myślałem sobie, żeby napisać o tym i o tym. Teraz przyszło do pisania, to mi się już nie chce (i tak nieźle, że chociaż tyle napisałem).
Natomiast muszę napisać, iż partie klasyczne grane w turnieju dają naprawdę dużo jeśli chodzi o rozwój szachisty. Oczywiście jeśli naprawdę poważnie podchodzi do gry. Ileż ja się namyślałem już w debiutach? Dopiero w realnej grze, gdy posunięcie niesie ze sobą realne skutki tzn. pojedziesz tam, ale wtedy ... zagrasz odruchowo i już tracisz szansę na itd. itd.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz