Tak jak się spodziewałem, to był ciężki dzień. Gdy ktoś potrzebuje coś ode mnie, to ... czasami nawet się nie pyta. Tak to jest w szkole. Gdy ja czegoś, to muszę się nieźle nagimnastykować. Próba do filmu wypadła ... tak sobie. Ciężko mi przekonać zwłaszcza koleżeństwo, aby się zaangażowało w kręcenie. Natomiast zapanowanie nad całą społecznością na te kilka minut, graniczy z cudem. Jutro prawdziwe nagrywanie i ...
Po lekcjach musiałem jeszcze trochę przygotować moich uczniów do wystąpienia na publicznej prezentacji projektów gimnazjalnych. Oczywiście miałem tych, których nikt inny już nie przyjął. Losowanie było takie, że moja grupa była przedostatnia i ... ostatecznie nawet nie mogłem z nimi zostać. Musieli prezentować sami. Podobno poszło im dobrze. Podejrzewam, że była to najkrótsza prezentacja. Podejrzewam, że była najmniej efektowna. Natomiast przynajmniej na podstawie, tych prezentacji, które zdążyłem zobaczyć - była najbardziej efektywna. Rzeczywiście coś wniosła do życia szkoły. Coś tam po tych uczniach zostanie. Absolutnie - minimum słów - maximum treści!
W trakcie prezentacji wyjechałem do lekarza, bo Ewa zamówiła mi wizytę. To ostatnia pani dermatolog wpadła na pomysł, aby wysłać mnie do chirurga naczyniowego, bo podejrzewała żylaki. Wizyta była na 17:50 a wszedłem pół godziny później. Wizyta była prywatna a nie przez NFZ, bo bym się nie doczekał pewnie. Lekarz w średnim wieku, na oko mój rówieśnik, od razu "czuć piniądz". Samo badanie trwało ... góra 5 minut. Diagnoza ... operacja! Generalnie poleca wariant nieinwazyjny - coś z falami radiowymi i laserem. Koszt - 3,5 tys. zł. Ewentualnie chirurgiczny zabieg inwazyjny z NFZ, na który sobie poczekam a po zabiegu sobie poleżę i może nie być "estetycznie". Lekarz mógłby gadać ile bym tylko chciał i pytał. Koszt wizyty? Jedyne 150 zł.
Teraz czas zastanowić się - co zrobić z tymi żylakami?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz