niedziela, 23 października 2011

Tylko trzeci


Kolejny raz zmarnowałem szansę na zwycięstwo w Mistrzostwach Powiatu. Pierwsze dwie partie poszły łatwo -wiadomo ze słabymi zawodnikami. W trzeciej trafiłem na Przemka Hoffmana było równo a nawet miał izolowanego pionka na linii a gdzie stała moja wieża i zanosiło się że go wezmę ale to Przemek zabrał mi wcześniej pionka ostaecznie doszło do wieżówki, która była remisowa ale on koniecznie chciał wygrać i przegrał. W czwartej trafiłem na Żurowskiego z jego skandynawską i zagrałem zbyt pasywnie, dostał inicjatywę i wygrał na czas (ale i tak miał lepszą). Później trafiłem na Krzysztofa Okoniewskiego i w obronie francuskiej widząc groźbę złapania mojego hetmana poszedłem na komplikacje zamiast wykonać spokojny ubezpieczający ruch, w rezultacie oddałem figurę za dwa piony z dużymi szansami na marsz pionów i on pozwolił na to. Trochę za dużo zmarnowałem czasu przy tamtej kombinacji i zaczęło być gorąco ale intuicja podpowiedziała mi jak ustawić końcówkę. On musiał oddać skoczka za piona i mimo że był niby bliżej pionów to okazało się że był dalej bo musiał więcej obchodzić. Ostatecznie udało się wygrać. Następnie był junior Ślusarczyk, który dzielnie stawiał opór ale już w wieżówce z pionem mniej pozwolił sobie zamknąć wieżę w pasywnej pozycji i udało się wygrać. Kolejna partia była moją najlepszą. Krzysztof Szwon tradycyjnie zagrał obronę Aljechina i nie szedł na uproszczenia i udało mi się wygrać w naprawdę pięknym stylu. Wszystko poszło idealnie ale po partii Krzysztof stwierdził że powinien święcić hetmana za gońca i rzeczywiście kto wie. Miałby na pewno przegraną ale ja miałem tylko 3 minuty i kto wie, czy bym się nie pogubił. Jednak moją grę w tej partii oceniam naprawdę bardzo dobrze. W kolejnej rundzie trafiłem na Przemka Sydowa (kolejnego trudnego przeciwnika). Zagrał obronę sycylijską, ja próbowałem upraszczać, on oczywiście uciekał. Ostatecznie znalazłem dobry plan i wyłączyłem jego gońca z gry i moim zdaniem uzyskałem lepszą pozycję. Przemek oczywiście próbował komplikować i udało mu się doprowadzić do mojej przegranej na czas ale na szachownicy nie było źle. Ostatnia runda z Lechem Schneiderem - grał spokojnie ale dość szybko. Pozwolił sobie nawet zdwoić piony w centrum. Za chwilę jednego z nich zdobyłem i zacząłem wymieniać i uzyskałem wygraną pozycję ale na zegarze już tylko resztki. Nie chciał przyjąć remisu - sam mówił że będzie bezczelny i zagra na czas. Jednak w wieżówce pochopnie wymienił wieże i uzyskał już tylko przegraną pozycję. Ja w nerwach jeszcze raz zaproponowałem remis i wtedy przyjął. Szkoda, bo gdyby nie przyjął, to raczej bym zdążył. Ostatecznie 6,5 pkt. (Szwon 7,5 Sydow 7) nawet wygrana dawała mi tylko trzecie miejsce. Kolejny raz nie udało się wygrać tego turnieju ale ... było zupełnie przyzwoicie. Znów rok czekania na szansę na pełny sukces, podobnie jak w maratonie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz