W marcu br. założyłem sobie skrzynkę do e-doręczeń, bo jako przedsiębiorca musiałem sobie założyć. Dzisiaj dostałem powiadomienie, że przyszła jakaś wiadomość do tej skrzynki. Otwieram, a tam pismo od ... komornika o tytule: "ZAWIADOMIENIE O ZAJĘCIU WIERZYTELNOŚCI". Pismo napisane językiem prawniczym, tzn. bardzo, bardzo trudno przyswajalnym. Zmarnowałem z 2 godziny na szukanie rozwiązania. W grę wchodzi kilkanaście tysięcy złotych, zatem naprawdę można się przestraszyć. Zwłaszcza, że przyszedł ten e-mail, nie normalnie, ale właśnie przez e-doręczenia. Wydaje mi się, że jest to próba poszukiwania kogoś, kto może ma dług wobec właściwego dłużnika i wtedy mógłby zamiast temu właściwemu dłużnikowi oddać pierwotnemu wierzycielowi. Prawdopodobnie w jakiś dziwny sposób u dłużnika znaleziono dane mojej firmy i teraz jest to ... "strzelanie na oślep" przez komornika, a nóż coś ktoś wisi, to może odda. Jednak moim zdaniem, nie jest to etyczne. Ja nie jestem aż tak biegły w języku prawniczym, nie mam wydziału prawnego w mojej firmie i sam muszę rozkminiać takie przypadki.
Na szczęście natknąłem się na taki artykuł na money.pl<<

Brak komentarzy:
Prześlij komentarz