Dzisiaj (taki termin ustaliłem z dwa tygodnie temu) udałem się do Torunia na przegląd gwarancyjny P0MYSL2. 15 tys. km na liczniku już pewnie we wrześniu stuknie, a do tego ... znikło audio, tzn. zamilkły głośniki. Na krótkich trasach, to nie jest problem, ale jak się dalej jedzie, chociażby do Wągrowca, to człowiek by czegoś posłuchał. Miałem być o 12:30 i chociaż w szkole byłem krótko, to dojechaliśmy niemal punktualnie. Pracownikowi opowiedziałem o sprężynce podciągającej pedał sprzęgła w P0MYSL, jak to serwis w Inowrocławiu mi sprowadzał z Korei. Później okazało się, że chwilowo serwis nie może sobie poradzić z usterką. Pracownik zaczął wymyślać jakby mi pomóc, gdyby np. zrobić ustawkę ze zgłoszeniem awarii w trasie. Później pokazał mi również, że wymiana radia, tzn. tej całej elektroniki, to byłby koszt 57.000 zł. Wcześniej zapytał się, ile zapłaciłem za ten egzemplarz auta, a ja zgodnie z moją pamięcią wspomniałem, że ... chyba 97 tys. i że w takim razie "mogłem kupić auto bez radia", to by było znacznie taniej. I tak sobie żartowaliśmy, a z zaplecza wyłonił się serwisant i ogłosił, że auto zrobione. Pomógł twardy reset, czyli odłączenie akumulatora. Kiedyś, gdy miałem Suzuki Swift MK6 4wd i problemy z wtryskiem, to ... też na krótką chwilę pomagał ... twardy reset.
I tak minął pierwszy września. Jutro już normalna praca.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz