sobota, 13 września 2025

FRP unlocker free ... za 5 zł, a może i za 500?

 

Już tam mam, że jak mogę, to pomagam ludziom. Ostatnio zwrócił się do mnie kolega z pracy, żeby szkolne tablety odblokować. Po czasach pandemii zostały, ale w tych czasach, to były oddane do użytkowania uczniom, a teraz jak wróciły, to ... okazuje się, że nie jest łatwo je "odzyskać". Tablety oczekują PINu, bądź hasła od poprzedniego użytkownika, co w przypadku prywatnych urządzeń jest jak najbardziej logiczne. Zniechęca złodziei, ale może okazać się problematyczne dla instytucji. Jeden tablet udało mi się odzyskać i myślałem, że z kolejnymi pójdzie podobnie, ale życie ... nie jest takie proste. Już przy pierwszym były problemy. Po resecie do ustawień fabrycznych pojawiać zaczął się BIOS, ale tylko po chińsku (albo mandaryńsku), co prawda można sobie pomagać tłumaczem w smartfonie, ale co z tego? Dalej w pewnym momencie woła o dane poprzedniego użytkownika. Po poszukiwaniach w Internecie na YT itp. natknąłem się na film, który w przypadku pierwszego egzemplarza pomógł. Otóż przy wpisywaniu danych była ikonka mikrofonu i po trzykrotnym w nią kliknięciu pojawiał się komunikat z trzema kropkami i można było dostać się do ustawień (pod pretekstem zezwolenia na dostęp do mikrofonu) i wtedy coś (już nawet nie pamiętam co) można było wyłączyć, następnie cofnąć się i przechodzić, z tym czymś wyłączonym i ostatecznie na nowo ustawić PIN i tablet wrócił do używalności. Udało mi się to, co nawet uczniom się nie udało, a teoretycznie powinni sobie poradzić szybciej, niż boomer. Zabrałem się zatem za dwa następne tablety, ale ... tu nie udało się zastosować tej samej metody, ponieważ wcześniejsi użytkownicy zezwoli na korzystanie zawsze z mikrofonu ... próbowałem, zatem z QR, ale na korzystanie z aparatu/kamery też zezwolili i nie udało się dostać do ustawień. 

Zabrałem zatem jeden z feralnych tabletów do domu i od rana rozpocząłem walkę. Wszelkie unlookere, czyli takie niby programy do odblokowania okazywały się płatne i to na ogół tak dwadzieścia kilka dolarów. Jednak nie jestem aż tak bogaty, żeby wydawać własne pieniądze na szkolne tablety. Szukałem zatem dalej. W końcu znalazłem serwis https://frpremoval.com/ i tam chcą tylko 1,25 $ Myślę sobie ... jak mam się dalej męczyć, to zapłacę te 5 zł i będzie spokój ... 

Teraz małe wtrącenie - oprócz zapłaty frpremoval chciał, aby podać numer IMEI. To właściwie uwiarygodniło mi ich działanie online, że widocznie będzie jakieś "dedykowane" rozwiązanie. Zacząłem zatem w chińskim BIOSie szukać, gdzie mogą być takie numery. Błądząc po tych napisach tłumaczonych przez translator przeszedłem gdzieś do opcji dzwonienia na numer 112, akurat 112 widziałem na wyświetlaczu, ale jeszcze translator nie przetłumaczył mi reszty (bo trzeba smartfon w odpowiedniej odległości mieć, żeby ostrość obrazu była) ... aż tu nagle słyszę zgłaszającego się operatora 112, tak mnie to zaskoczyło, że nie wiedziałem, czy to z mojego Samsunga jest rozmowa, czy ze szkolnego tableta. Jak już pojąłem, że połączenie jest z tableta, to nie wiedziałem, jak je przerwać, bo przyciski na wyświetlaczu z chińskimi napisami nie reagowały, te boczne przyciski też na szybko nie reagowały, a ja bałem się sam powiedzieć operatorowi, że ... naprawiam tablet i to przypadkowo zadzwoniłem. Ostatecznie trzymając przycisk wyłączyłem. Przy następnym podejściu już bardziej uważałem (żeby nie zadzwonić) i w końcu udało się dojśc do tych numerów.


To była kolejna okoliczność "wyłączająca" czujność. Skoro teraz wpisanie EMEI pozwoliło przejść kolejny krok w pozyskiwaniu taniutkiego unlockera, Teraz jeszcze już tak sobie myślę, że jeśli delikwent miałby swoje konto Google na tym urządzeniu, do którego próbuje się dostać, to mógłby mieć jeszcze większe problemy.

Wróćmy zatem do transakcji opłacenia tego 1,25 $ za utrzymanie serwera (co jestem w stanie zrozumieć) ... zosatało już tylko okno do wpisania kodu, który niby miał mi być dostarczony po zaksięgowaniu płatności. 

Ofiara, czyli ja, jest "uspokajana", że kod na pewno przyjdzie, najpóźniej za 72 godziny. A te 72 godziny, to tak naprawdę, żeby ruszyła subskrypcja z mojej karty kredydowej. (zaraz o tym będzie) W końcu w skrzynce pojawia się wiadomość ale ... z jakiegoś https://modernwebforge.com/ Tam był mój adres i hasło do serwisu. Jednak chociaż tam nie nie chodziłem, to ... spróbowałem otrzymane hasło do tego serwisu wykorzystać jak może ten kod brakujący tam, gdzie czekałem. Okazało się, że nie zadziałał. Zatem kliknąłem w ten link co przyszedł i ... okazało się, że znalazłem się w jakimś serwisie do tworzenia stron. ... Tylko po co mi ten serwis? Nawet nie sprawdzalem jego możliwości, tylko zaczałem szukać jakiś informacji o koncie i warunkach użytkowania ... no i znalazłem. Okazało się, że jestem w okresie próbnym darmowym, a po dwóch dniach jak nic nie zrobię, to przejdę (dobrowolnie) na plan, gdzie płatność miesięczna to prawie 100 $ Wtedy właśnie zrozumiałem, że zostałem wykiwany, a taki niby sprytny jestem. 
Poszedłem jeszcze na stronę, tej firmy, której przelałem z karty https://nomstress.com/ i tam dużo treści nie ma, ale to co jest świadczy wyraźnie, iż jest to siatka firm łapiących takich "jeleni". Obie strony strony mają przyciski, które służą teoretycznie do anulowania subskrypcji, jednak wolałem "ręcznie" wysłać e-maile, że chę się wycofać z tej subskrypcji. Mało tego postanowiłem się jeszcze skontaktować z CitiBankiem od którego mam kartę, z którj dokonałem płatności. Jednak ... ja to mogę się skontaktować telefonicznie skontaktować z nimi tylko od poniedziałku do piątku (a dzisiaj sobota). W takim razie poszukałem jeszcze na temat subskrypcji ....


No ... nie jest łatwo się wykręcić. Bank będzie płacić i nawet zastrzeżenie karty nie pomoże. Nieźle to naciągacze wykombinowali.


W taki oto sposób ... chcąc dobrze zmarnowałem większość soboty i nie wiadomo jeszcze ile zmarnowałem pieniędzy.
Jedyne czym mogę się pocieszać, to .... prawdziwa (kosztowna) lekcja z cyberbezpieczeństwa.

_____
Od 10 dni trwa zrzutka dla koleżanki Iwony Miloch. W tej chwili jest tam już prawie 8 tys. Przelałem już jej partnerowi 6800 zł. Gdy przelewałem to dodałem wpis na FB informujący o postępach w zbiórce i to od razu odświeżyło i nastąpiły kolejne wpłaty. Pojawił się nawet komentarz, że gdyby wszyscy, których uczyła wpłacili po kilkadziesiąt złotych, to już by była zebrana potrzebna kwota. Ja tak sobie myślę, że gdyby wszyscy, których uczyła świadomie promowali wpis (udostępniając, komentując, reagując), to nawet nie musieliby wszyscy wpłacać, zwłaszcza ci, którzy sami potrzebują. Tylko jak to osiągnąć? Sama Iwona jest po udarze i nawet kontakt z nią jest utrudniony. Jej partner jest już też dość wiekowym człowiekiem, nie aż tak biegłym w technologiach ... Do tego oni są teraz daleko stąd.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz