sobota, 11 lipca 2020

Agnes Obel - kolejne odkrycie


To teraz dla kontrastu, ... bardzo ambitna artystka, miła dla ucha muzyka i ... jakże "kiepski" wynik. (w porównaniu do wcześniej opisywanych wykonawców) Dunka, która mieszka w Berlinie. (od wielu lat) Naprawdę dobrze się tego słucha.
Teraz jeszcze z kronikarskiego obowiązku opiszę "czarną serię" zdarzeń. Spodziewałem się kuriera. Kilka spraw udało mi się od rana załatwić i wyprostować. Np. okazało się, że Mentor nie odbiera popsutej jednostki centralnej z wapieńskiej pracowni językowej, ponieważ nie nastąpiło systemowe zgłoszenie. Wcześniej niby wszystko było ustalone, e-mail był napisany, jednostka spakowana, a system nie "ruszył", bo nie było zgłoszenia systemowego, ale wtedy nikt nie powiedział, że takowe ma nastąpić. Jednak miałem sprawę na uwadze i wszystko "wyprostowałem". Teść poprosił mnie, abym pomógł mu zawieźć telewizor do "Eldorado" (zakład naprawczy mojego byłego ucznia). Telewizor nie był ciężki, ale był duży. Kurier nie dał znać, o której przyjedzie, więc stwierdziłem, że szybko się uwiniemy z tym telewizorem i za kilka minut wrócę, więc zabrałem tylko komórkę. W trasie zadzwoniła koleżanka w sprawie tych "papierów", o których niedawno pisałem. Zapewne w tym momencie, ciut za późno zadzwonił kurier i się nie połączył (bo był zajęty numer). Dotarliśmy do "Eldorado", telefon od Ewy, że kurier czeka. No to niech czeka, ale ... nie może czekać i pojedzie na inny adres i ja mam tam jechać. OK, wsiadamy z teściem do samochodu i ruszamy na podany adres. W trasie przychodzi mi do głowy, że może być potrzebny dowód osobisty. Wtedy przypominam sobie, że mam w telefonie m-tożsamość, czyli taki wirtualny dowód. Szukam apki, uruchamiam i ... jest nieaktualny certyfikat. Muszę przez ePUAP, loguję się przez bank, bo tak mam ustawione i już wiem, że będzie problem, bo pewnie będzie trzeba potwierdzić kodem, a nie mam przy sobie karty zdrapek. Ale nic, jedziemy i znajdujemy kuriera. Zaczyna się. O ile PESEL pamiętam i mogłem z głowy powiedzieć brakujące cyfry, to kolejne zabezpieczenie polegało na uzupełnieniu cyfr z dowodu osobistego. Nie pamiętam. Dzwonię do Ewy, a Ewa ... wyszła do sąsiadki. Uzupełniamy poddpisy w umowach i czekamy, aż Ewa zadzwoni z danymi z dowodu. Dzwoni, uzupełniamy, załatwione. Wracam do domu chcę uzupełnić tę m-tożsamość i ... zonk. Dwa podejścia, dwa zmarnowane kody ze zdrapki i ciągle błąd. W takich momentach przydaje się bardzo ... stoicki spokój.
_
To było wczoraj. Dzisiaj postanawiam zamknąć kolejną sprawę, czyli wyzwanie nr 2 #LottoBargielChallenge Trzeba nakręcić film o plogingu. Jakub się nie garnie do współpracy. Ostatecznie do filmowania werbuję Ewę. Sportowa kamera JVC bardzo jej nie leży, bo podgląd jest z boku, a jak kobieta ma patrzeć z boku? Ostatecznie udało się coś nagrać i coś zmontować.
Pierwotnie planowałem pobiec do Paryża i jeszcze bałem się, że nie znajdę dostatecznie dużo śmieci. Jednak przebiegłem kilometr z małym kawałkiem i worek się zapełnił. Zamiast planowanych 8 kilometrów zrobiłem mniej niż 3, ale zadanie wykonałem. Chociaż pierwotnie na FB chciałem dodać tylko link do filmu na YT. Na wszelki wypadek się zapytałem Lotto i okazało się, że mam jednak dodać film, a nie link. No i tak to jest. Po drodze, przy tym plogingu przyszła mi do głowy myśl, że jak jest dobrze, to trudno się spodziewać, aby miało być lepiej. Natomiast w drugą stronę - jeśli jest źle, to jakoś ... bardzo łatwo może być jeszcze gorzej. Ot taka prawidłowość życiowa.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz