niedziela, 26 kwietnia 2020

Tresura?

Świadomie dodałem pytajnik za tytułem wpisu. Ja się tylko pytam. Zdjęcie pochodzi z artykułu. Dzisiaj byliśmy z żoną w kościele. Pierwszy raz od ... ponad miesiąca. Nie napiszę ile ludzi było. Połowa była w maseczkach, połowa była bez maseczek. Ja nie założyłem maseczki (ale miałem pod ręką), Ewa weszła w maseczce a później ... zdejmowała, zakładała, zdejmowała, zakładała. Generalnie siadali zachowując odstępy, chociaż nie było wyznaczonych miejsc, ale widziałem rodzinę, która przyjechała jednym samochodem, z jednego domu a siedzieli oddzielnie i w maseczkach. Po obiedzie pojechaliśmy na przejażdżkę rowerową. Tym razem nawet nie zabrałem maseczki. Ewa wyruszyła w maseczce, ale po pewnym czasie ... zdjęła. Nie potrafiła mi wytłumaczyć, dlaczego zakłada maseczkę? Odbieram to jednak właśnie jako "tresurę" - każą nosić, to noszę. Jednak skoro w pobliżu nie ma nikogo, to ... jaki sens ma maseczka? Może zaszkodzić tylko temu, który ją nosi. Jestem pewien, że maseczki wyrządzą globalnie więcej szkód, niż pomogą. 
-
Koty chodzą swoimi drogami i koty się nie przejmują :)
-
JKD ma dzisiaj 22. urodziny. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz